XI

946 29 20
                                    

Tydzień później...

To był najwolniejszy tydzień, przez który Nora kiedykolwiek przeszła. Odzyskała dobry kontakt z mamą, ponieważ nie miała z kim rozmawiać. Miles rozmawiał z Florą. Ale teraz Kate zdała sobie sprawę, że jej córka nie rozmawiała ze swoim nowym przyjacielem. Zaczyna się zastanawiać ...

- Hej Nora? Co się stało z tobą i Milesem? Myślałam, że rozmawialiście codziennie? - Serce Nory przyspieszyło, słysząc jego imię.

Tęskniła za nim. Przyznanie się, że za nim tęskniła, sprawiało jej ból. Dlaczego miałaby to robić? Jest suką. Napaloną suką. Dlaczego musiała zakochać się w złym chłopaku? Czekaj -- nie -- nie zakochała się w nim. Ani trochę...

- To skomplikowane, mamo, nie martw się o to. - Siedziały w salonie podczas rozmowy.

- Nora... - córka Kate spojrzała na nią pytającym wzrokiem. Jej podbródek spoczywał na dłoni. Była już tym zmęczona. Rozmowa nawet się nie zaczęła.

- Czy ty i Miles mieliście...coś?? -  Nora wiedziała, że ​​kiedy te słowa uciekły z jej ust mówiła na poważnie.

Mieli? Nie było jasnego wyjaśnienia ani niczego, ale oboje wyraźnie i oczywiście wiedzieli, że się lubią. Ale się nie spotkali. Więc nie.

- Nie! Mamo! Skąd taki pomysł! - Nora była zmęczona, by wyglądać na zaskoczoną, że jej mama pomyślała o czymś takim. Okazało się to wiarygodne.

- Okej! Okej! Przepraszam kochanie, właśnie widziałam, jak z nim rozmawiasz. Wydaje się, że go lubisz. W końcu jest słodkim chłopcem.

- Dobra, pa mamo, idę czytać. - Nora szybko wstała z kanapy, idąc do swojego pokoju.

Zdenerwowana dziewczyna nie miała nastroju do czytania. Naprawdę chciała porozmawiać z Milesem, ale czy to było słuszne? Nie. Będzie się nudzić.

Kiedy Nora wchodziła po schodach, usłyszała Milesa i Florę. Nie mogła całkowicie zrozumieć, co robią, ale śpiewali coś i robili razem.

Diabeł jest w parku! Katie i jej chłopak krzyczą w ciemności...

-

Nora nie zdawała sobie sprawy, że zasnęła, kiedy wróciła do swojego pokoju.

Naprawdę spałam przez resztę dnia? Pomyślała. Nie było mowy! Ale na zewnątrz było ciemno, nie było wcześnie. Może była w koszmarze.

Nora uszczypnęła się. Realistycznie każdy by to zrobił, gdyby śnił. Nora nie sądziła, że ​​to zadziała. I tak nie był to koszmar (ani sen). Wiedziała o tym.

Dlaczego nikt jej nie obudził na kolację? Czy po prostu założyli, że nie będzie głodna, więc zostawili ją samą? Ostatnią rzeczą, jakiej pragnęła Nora, była samotność. To wszystko, z czym była przez ostatni tydzień. Sama.

Teraz, kiedy o tym myślała, westchnęła. Patrzyła w sufit. Nora była głodna. Nie potrafiła gotować, jak mogła? Nikt jej nie powiedział, jakie jedzenie jest złe, a pani Grose i tak gotowała.

To nie miało znaczenia. Liczyło się, że powinna zobaczyć czy zostało jakieś jedzenie. Nie zaszkodzi. Lepiej byłoby zobaczyć, czy coś tam jest, niż leżeć w łóżku, rozbudzona, znudzona i głodna.

Nora powoli wstała z łóżka i zeszła na dół do kuchni. Jej oczy wciąż się przyzwyczajały do ciemności, więc nie spieszyła się z chodzeniem. I tak nie było po co się spieszyć.

Kuchnia była ciemniejsza niż jakakolwiek inna część domu.

Oczywiście nie mogła nawet zobaczyć, gdzie jest włącznik światła.

Niczym niewidoma Nora krążyła wokół, szukając przełącznika. Lub jakikolwiek innego przełącznika, jakiekolwiek źródło światła byłoby przydatne. Bardzo przydatne.

Głodna i zdesperowana dziewczyna nie miała nastroju na zabawę w chowanego (w ciemności) z włącznikiem światła. Chciała tylko coś zjeść.

Jej ręka sunęła po ścianach, by zatrzymać się na „wypukłości" ściany.

Dziewczyna teraz bardziej chciała znaleźć światło, niż jedzenie. Owszem, była głodna, ale mimo to, ciemność nie była przyjemna. Wręcz przerażająca.

Przestała przesuwać rękę po tej ścianie i podeszła do ściany po jej boku. Może to było po tej stronie. Musiało być.

Nora słyszała delikatne dźwięki. Odgłosy przypominały chodzenie, ale były tak ciche, że trudno było powiedzieć, co to dokładnie.

Te ciche, zagmatwane odgłosy zepchnęły Norę z krawędzi. Teraz się bała. Pieprzyć jedzenie, musiała wiedzieć, co to za hałas i gdzie jest włącznik światła. Przyspieszyła tempo poszukiwań. Gdzie to było.

Wreszcie znalazła cienkie pudełko przymocowane do ściany, z małą dźwignią. Westchnęła w myślach z ulgą, dziękując za wszystko, co ją pobłogosławiło.

W momencie gdy opuszki palców znalazły się na dźwigni, jakaś dłoń znalazła się na jej dłoni. Szarpnęła rękę, co również włączyło światła. To był Miles.

- Właśnie myślałem, że cię słyszałem. - Powiedział bez wyrazu. Nora wciąż oddychała tak szybko, jak biło jej serce.

- Mnie? Skąd wiedziałeś, że to ja? Przestraszyłeś mnie, Miles. Ale ciebie i tak to nie obchodzi... - Wymamrotała ostatnią część.

- To zawsze ty. Poza tym mogę to stwierdzić po dźwiękach, kiedy idziesz.

Jak może stwierdzić, że istnieje różnica w sposobie chodzenia ludzi? I dlaczego to obserwował? Skąd mógł wiedzieć? Gdzie—

- Przestań kalkulować. Twój wygląd zdradza, że ​​myślisz o czymś. Nie ma o czym. - Nawet jeśli to, co powiedział, może nie było najbardziej niegrzeczne. To przypomniało Norze, że była na niego zła. Zapomniała o chęci jedzenia.

- Pa Miles. - Spanikowała. Co powinna powiedzieć? Dlaczego to powiedziała?

- Kurwa. Nie przyszłaś tu po coś?

- Tak, już tego nie chcę. - Szła do schodów, aby wrócić do swojego pokoju.

- Dlaczego nie? Dlaczego w ogóle nie śpisz tak późno? - Zapytał, idąc za nią.

- Mogłabym cię zapytać o to samo. - wymamrotała.

- Po prostu wrócisz teraz do snu?

- Dlaczego, kurwa, tak bardzo ci zależy? - Warknęła, zatrzymując się tylko na ułamek sekundy, by usłyszeć jego odpowiedź. Jednak nie odpowiedział. Nora kontynuowała swoją podróż na górę.

Tym razem Miles stał oniemiały i bez ruchu. Po prostu zrobiła mu, tak samo jak on jej.

devils child ✰ miles fairchild ¦¦ TŁUMACZENIE PLWhere stories live. Discover now