VI

978 39 33
                                    

2 tygodnie później

Nora mogła teraz z radością powiedzieć, że już nie tęskni za domem. Czasami trochę tęskniła, ale teraz już nie i całkowicie się przystosowała. Mogłaby w połowie podziękować Milesowi. Tak, nie był jak zwykły człowiek, ale mimo to udało mu się poprawić samopoczucie Nory.

Ale przez ostatnie dwa tygodnie nie wydarzyło się nic ważnego. Był to cykl, w którym Kate i Flora budziły się o 7, Flora uczyła się, a Miles i Nora uczęszczali do szkoły online o 9, zwykle kończyli o 15. Potem przez resztę dnia rozmawiali ze sobą.

Dom był ogromny, tak, to już zostało założone. Oznaczało to, że Kate i Nora przeważnie przebywały na różnych krańcach domu przez cały dzień. Prawie nigdy się nie widywały ani nie rozmawiały ze sobą poza obiadem i kolacją. Nie widziały się podczas śniadania.

- Chcesz, żebym nauczył cię jeździć konno? - zapytał Miles Norę. Byli na zewnątrz w pobliżu stajni, po prostu spacerowali.

- Um pewnie. Na którym koniu?

- Delilah, głupku. Samson tylko mnie lubi. - Nora zaśmiała się trochę. Nie przeszkadzało jej to. I całkowicie zrozumiała, dlaczego.

Weszli do starej i zakurzonej stajni, w której oba konie do tej pory nie spodziewały się czekać na nich.

- Wyciągnę ją, przesuń się tam. - Nora wykonała polecenie Milesa.
Chociaż Miles nadal był kutasem, czuł się coraz lepiej. To dzięki Norze. Wiedziała, co robi i szło dobrze. Teraz łatwiej było się z nim dogadać.

- Okey, jest gotowa. Chodź. - Miles wyszedł ze stajni razem z Delilah, a Nora za nim.

Biały koń wyglądał na znacznie większego poza stajnią. To trochę przestraszyło dziewczynę. Tylko trochę, myśląc o tym, co ta ogromna bestia może zrobić.

- Więc będziesz musiała postawić swoją stopę właśnie tutaj, owinąć swoje ciało wokół jej i przytrzymać się jej szyi. Rozumiesz? - zażądał Miles. Nora skinęła głową, stawiając stopę tam gdzie powiedział.

Przerzuciła nogę na drugą stronę ciała Delilah, chwytając za grzywę. Delilah kichnęła ze zmartwienia wywołanego szarpaniem za włosy, kopiąc w ziemię.

Kiedy Nora z powodzeniem siedziała na Delili, sapnęła i spojrzała na Milesa, uśmiechając się z szeroko otwartymi ustami. Odwzajemnił uśmiech, wciąż trzymając smycz Delilah.

Poprowadził ich na ścieżkę okrężną. Delilah pochyliła się i potrząsnęła głową, próbując sprawić, by muchy przestały jej przeszkadzać.

- Potrzebujesz ostrzeżeń lub czegokolwiek? - zapytał Miles, kiedy wreszcie byli gotowi na torze. Nora potrząsnęła głową. Chociaż była trochę roztrzęsiona.

- W porządku. Czekaj! - Sekundę po tym, jak Miles to powiedział, uderzył Delilah batem. Koń zarżał i zaczął biec w kółko.

Nora mogła spaść z konia w wyniku nagłego ruchu, ale tak się nie stało. Miles nieustannie uderzał Delilah, przy każdym uderzeniu działał trochę szybciej.

- Przejmij jej wodze, żeby ją spowolnić. Ucieknie i przejmie kontrolę, jeśli tego nie zrobisz. - zażądał Miles. Nora wykonała polecenie, spowalniając ją. Delilah potrząsnęła głową i kichnęła z irytacji.

Miles nie wahał się kontynuować i wciąż ją uderzać. Nora poczuła się trochę źle z powodu tego biednego konia. Nie zasługiwała na to, by być ponownie uderzaną w ten sposób.

Minęło kilka minut, kiedy Miles uderzył konia i dał Norze wskazówki. Potem powiedział jej, żeby cofnęła wodze i poprowadziła ją do niego. Nora zrobiła to, o co ją poproszono.

- Było dobrze jak na pierwszy raz. - Powiedział, patrząc na nią. Spojrzała na niego, podczas gdy Delilah stała bardzo zdenerwowana.

- Dzięki Miles... - Było cicho przez krótką sekundę lub dwie, aż Miles znów się odezwał.

- Dobrze wyglądasz. - Zarumienił się. Nora poczuła, jak jej twarz robi się cieplejsza, a żołądek się skręca. Wydawało się, że jej organy zamieniły się miejscami. Ale Nora nie zamierzała w tej chwili pozwolić, by jej prawdziwe emocje przejęły kontrolę...

Miles pomógł jej zejść z Delilah. Ilekroć Nora znów miała kontakt z ziemią, patrzyła mu w oczy.

- Jesteś napalony, Miles Fairchild. - Mówi stanowczo. Miles zmarszczył brwi, a szczęka lekko mu opadła.

- Huh? Skąd wpadłaś na ten pomysł... - Nora zaczęła odchodzić, prowadząc Delilah z powrotem do jej stajni.

- Z nikąd. Po prostu to wiem. Poza tym nawet temu nie zaprzeczasz. - Miles podążył za Norą i Delilah.

- Pierdol się, Nora. - Powiedział poważnie. Nora zatrzymała się i odwróciła. Nie mówił tego żartobliwie, a tak się nie wydawało.

- W twoich snach. - Bezczelnie odwróciła się i weszła do stajni.

- Co do cholery? Nigdy taka nie jesteś, kurwa z jakiej okazji? - zapytał ją Miles. Nora uśmiechnęła się, zdejmując sprzęt z Delilah i zamykając drzwi jej kabiny.

- Nie ma okazji. Mogę mówić co chcę. - Uśmiechnęła się do niego, a jego wyraz twarzy wyraźnie się zmienił, i to nie w zły sposób.

- Wiem, że byłeś napalony,  kurwa, ilekroć rozmawiamy twoje oczy cię zdradzają." Powiedziała mu. Wychodzili teraz ze stajni, wciąż patrząc na siebie. Miles wiedział, że został przyłapany, ale nie zaszkodzi zachować niewinność.

- Co do diabła przez to rozumiesz? - Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, gdy szli dalej. Nora to lubiła. Może więcej niż powinna.

- Wiesz co mam na myśli. Zawsze tak wyglądasz ... jakie to słowo ... perwersyjnie?

- Mhm - Miles skinął głową i spojrzał w dół, wciąż trzymając ręce skrzyżowane na piersi. Nora zaśmiała się.

- Co?

- Nic! Po prostu nie ma sensu udawać, że nie wiem, że mam rację. - Nora sapnęła na jego odpowiedź.

- Och, daj spokój, nie dziw się, wiedziałaś że masz rację! - Bronił się, uśmiechając się lekko. Nora zrobiła to samo. Jednak nie odpowiedziała.

- Okey powiedz coś. - Miles prychnął.

'' To znaczy, wiedziałabym, co powiedzieć, gdybym miała bcy szczera. Ale jak ... O Boże, to dziwne.

- Co jest dziwne? - Zapytał ją z prawdziwym zmieszaniem.

- Tylko to... nie mogę nawet tego powiedzieć... podniecam cię.

- Co! Nie mów tego tak! - Nora  zatrzymała się, co spowodowało, że Miles też się zatrzymał. Spojrzeli na siebie. Miles miał w oczach tę samą pożądliwość, co wiele dni wcześniej.

- Czemu? To prawda. - Miles spuścił wzrok, nic nie mówiąc. Oprócz wiejącego wiatru było cicho. Potem Nora westchnęła. Miles spojrzał w górę (tylko oczami, więc jego głowa wciąż była opuszczona). Wyglądał, jakby robił oczy szczenięcia, którym mógł być.

- Chcesz żebym była z tobą szczera? - Zapytała go tonem głosu, jakiego mama użyłaby przy swoich dzieciach po zagrozeniu im, że jeśli czegoś nie zostawią, będą konsekwencje. Miles z powrotem spojrzał w dół.

- Pewnie... 

- Też mi się podobasz Fairchild. -
Spojrzał na nią, jego twarz również się rozjaśniła. Uśmiechnęła się i spojrzała przed siebie, a potem z powrotem do Milesa.

- Ale to nie znaczy, że uprawiamy seks...

devils child ✰ miles fairchild ¦¦ TŁUMACZENIE PLWhere stories live. Discover now