IV

953 39 22
                                    

Nora tej nocy poszła spać dosyć spokojnie. Jednak kiedy otworzyła oczy, przestraszyła się.

Na początku widziała wszystko rozmazane, ponieważ wciąż się budziła, ale mogła powiedzieć, że ktoś tam był. Nagle się zerwała. Postać też odskoczyła. Nora przetarła oczy i zdała sobie sprawę, że to Miles.

- Co robiłeś? Jak długo patrzyłeś na mnie? Dlaczego patrzyłeś na mnie kurwa!?

- Wyglądasz spokojnie podczas snu. - Powiedział jej Miles. Powiedział to tak prosto i bez wyrazu, że ciarki przeszły po kręgosłupie Nory, tym razem w ten zły sposób.

- Jesteś kurwa przerażający, Miles. - Wzruszył ramionami.

- Powinnaś zobaczyć Florę... - Powiedział, drapiąc się po głowie.

- Ona jest małym dzieckiem, nie może być tak źle. Co ona takiego robi?

- Lunatykuje. Przeraża ludzi. Pewnego razu weszła do naszego basenu. Gdybym spał, prawdopodobnie utonęłaby. Nie obudziła się nawet po upadku. - Nora wytrzeszczyła oczy.

Cisza ogarnęła ich jak śnieg spadający zimą na Nowy Jork. Nora rozglądała się po swoim pokoju. Była zmęczona.

- Nie gapi się na ludzi, gdy śpią. - Nora powiedziała mu, patrząc w ziemię.

- Nie ma reguł. Żadnych reguł. - A potem Miles wyszedł, zanim Nora zdążyła zadać jakiekolwiek pytania dotyczące tego, co właśnie powiedział chłopak. Chciała z nim porozmawiać. Zrozumieć go.

Wstała z łóżka i zaczęła wychodzić z pokoju za krokami Milesa. Podłoga była zimna przy jej ciepłych stopach. Miała na sobie dres i t-shirt z krótkim rękawem, niechlujnie ułożone włosy. Wyglądała jak jej mama. Ten sam kolor włosów, kolor oczu. Jedyną różnicą było to, że Nora miała widoczne piegi i jej włosy były dłuższe.

Nora zobaczyła, że jego drzwi do  pokoju są zamknięte. Stała tam przez chwilę, po prostu wpatrując się w drzwi, debatując, czy powinna tam wejść, czy nie. Ostateczna odpowiedź brzmiała tak.

Powoli otworzyła drzwi. Siedział na podłodze odwrócony w stronę ściny, grał na gitarze. Na twarz Nory wkradł się mały uśmiech. Był uroczy, zdecydowanie. Pani Grose miała rację. Ale nie chciała, aby ktokolwiek wiedział, dlaczego go tolerowała, (chciała go tolerować)  z tego powodu. Nawet nie chciała w to uwierzyć.

- Miles? - Zapytała, wchodząc do pokoju. Tym razem nie rozglądała się po pokoju, patrzyła tylko na Milesa, tylko i wyłącznie Milesa. Przestał grać na gitarze i odwrócił tylko głowę, aby spojrzeć na Norę.

- Tak? - zapytał, nawiązując kontakt wzrokowy z niską nastolatką.

- Dlaczego tak szybko opuściłeś mój pokój? - Usiadła koło niego. Miles nie sprzeciwił się jej działaniom.

- Ponieważ wiedziałem, że  zadasz mi jakieś pytanie. - Zachichotał lekko, a Nora żartobliwie przewróciła oczami.

- Oczywiście. Wiesz że pytania nie są takie złe? Dlaczego nie możesz po prostu odpowiedzieć na niektóre z nich? - Miles zdjął gitarę z kolan i usiadł, przesuwając się twarzą do niej.

- Nie jestem głupi Nora. Wiem. Zadaj mi pytanie, odpowiem na nie. - Nora w to nie uwierzyła, ale i tak go postanowiła zapytać.

- Dlaczego grałeś na perkusji tak głośno o drugiej nocy? Dlaczego tak późno? - Chłopiec zamknął oczy i przechylił szyję do tyłu  , więc jego twarz patrzyła na sufit.

- Co? - Zapytała Nora uśmiechając się. - To jest moje pierwsze pytanie, na które też nie otrzymałam odpowiedzi. Jestem zdeterminowana! - Miles dał głowę z powrotem w dół i spojrzał na nią. Serce Nory nie zawahało się znowu przyspieszyć.

- Jest wiele, czego o mnie nie wiesz. - Powiedział tajemniczo.  - A jeśli odpowiem na to pytanie, zadasz mi więcej pytań. Więc myślę, że ci nie powiem. - Nora jęknęła. Miles uśmiechnął się do niej.

- Cóż, mogę przynajmniej zgadywać, dlaczego? - zapytała go, odwracając głowę w prawo. Jej poplątane włosy lekko opadły na bok.

- Jasne, znokautuj się. - Miles zmienił pozycje w której siedział.

- Więc, powiedziałeś, że nie lubisz muzyki, prawda?

- Tak.

- Ale masz instrumenty, to nie ma sensu. Czy jesteś zmuszony do grania? - Natychmiast potrząsnął głową.

- Nie jestem zmuszony do niczego.

- Cóż, nie mam szczęścia. - zauważyła Nora. To sprawiło, że oboje zachichotali.

- Jakieś inne pytania? - zapytał. Nora myślała przez sekundę lub dwie.

- Umm, nie. Już nie.

- Naprawdę? - Miles był bardzo zszokowany. Zachowywał się bardziej dramatycznie, niż był powinien. - Jestem zaskoczony.

- Mhm

- Jesteś pewna? Miałaś tak wiele innych.

- Oh czekaj, mam jedno. - Powiedziała. Miles czekał aż usłyszy pytanie.

- Dlaczego zachowujesz się, jakbyśmy byli przyjaciółmi, ale wtedy losowo wyciągasz na mnie kartę nienawiści?

- Kartę nienawiści? - zaśmiał się. Nora jednak nie. Poważnie do tego podchodziła.

- Tak. Wytłumacz mi to.

- Dobrze, - Zbliżył się do Nory. Jej ciało zamarzło, ale jej wyraz twarzy nie. - To już była odpowiedź. Mówiłem Ci... osobowość.

Miles podniósł podbródek Nory  palcem wskazującym. Uważnie obserwował jej usta, uśmiechając się naturalnie. Jej serce bardzo szybko biło chcąc wyskoczyć z jej klatki piersiowej. Jakby mówiąc, wypuść mnie! wypuść mnie!

Powoli opuścił jej podbródek. Nawet po tym serce Nory wciąż waliło. Otrząsnęła się. To się nie działo.

- Ale to nic nie wyjaśnia! Jak możesz winić swoją osobowość za to?

- Nie obwiniałem niczego ani nikogo, - Powiedział, jego głos jest tak bardzo zimny. Co się stało? - Nie mogę zmienić tego, w jaki sposób zostałem wychowany. Gówno się dzieje. Przyzwyczaisz się do tego.

- O! Zobacz! To twoja sukowata strona! Zauważ, jak szybko zmienił się twój nastrój! -
Nora wykrzyknęła. Normalnie Miles by się uśmiechnął, ale tym razem tego nie zrobił.

- Hej, wszystko w porządku? - Zapytała go, jej nastrój też się zmienił. Wstał i podszedł do swojego zestawu perkusyjnego i usiadł, trzymając kije do bębna w ręku. Nora wstała i stanęła przed perkusją.

- Spójrz, prze.. - Cofnęła się z nagłym hukiem bębnów.

- Kim ty jesteś...? - Uderzył, ale tym razem głośniej. Cofnęła się, ale nie wyszła. Nadal go obserwowała, nie mówiąc nic.

Bił w bębny tak, jakby psychopata bił psa dla zabawy. Każde uderzenie coraz głośniejsze, aż osiągnie poziom maksymalny.
Było dość głośno, ale Nora mogła sobie z tym poradzić.

Dźwięk perkusji cichł tak powoli, ale Nora była cierpliwa. Patrzyła na niego z zadowoleniem. Jego wyraz twarzy był smutny. Ból. Zdenerwowanie.

W tym momencie nie było pożądliwego spojrzenia w jego oczach, był inny. Po prostu wydawało się, że był taki... smutny. Nora nie lubiła widzieć Milesa w ten sposób. To trochę ją bolało. Zwłaszcza, że było to tak nagłe. Zbliżyła się do niego.

- Myślę, że odpowiedziałeś na moje pytanie. - Powiedziała mu cicho. Patrzył w dół na nogi, ręce mu drżały  (nadal trzymając kije). Spojrzał na nią ze smutkiem w oczach.

- Grasz na perkusji, aby wypuścić gniew.

devils child ✰ miles fairchild ¦¦ TŁUMACZENIE PLDove le storie prendono vita. Scoprilo ora