Rozdział 26

147 15 18
                                    

Nick's POV

-Cześć -powiedziałem lekko znudzony, siadając obok przyjaciół na stołówce- co się tak patrzycie?

-Nie było cię wczoraj w domu -powiedział Jeff, patrzac na mnie zdziwiony. Wywróciłem oczami, ale wiedziałem że się po prostu martwi

-Byłem w pracy? -spytałem ironicznie

-W pracy? -spytał podejrzanie Ivan

-A co w tym takego dziwnego? -spytałem szorstko, nikt już nie odezwał sie na ten temat, tylko Jeff dalej się na mnie smutno patrzył, więc wysłałem mu spojrzenie które mówiło "później ci wytłumaczę".

To nie tak że nie ufam Ivan'owi i Kim, po prostu nie chcę gadać wszystkim o problemach mamy, a że Jeff i tak więcej wie... Siedziałem dalej w ciszy, gdy mój telefon się zaświecił. Wiedziałem kto to, dlatego pokręciłem z lekkim uśmiechem głową

Nieznajomy Loczek
-No więc, mogę na ciebie patrzeć. Wreszcie

Nick
-Ah tak? Taki ładny jestem?

Nieznajomy Loczek
-Jeszcze pytanie, i nie kręć tak głową, bo to widzę ;)

Nick
-Czyli, ktoś mi się przygląda, a ja nie wiem kto?

Nieznajomy Loczek
-Dobrze to ująłeś ;) Może kiedyś mnie poznasz 

Nick
-Jasne, potrenuj tylko trochę ten flirt, Loczek ;)

-Piszesz z tym Loczkiem? -spytał Jeff, przyglądając mi się

-Możliwe -uśmiechnąłem się zadziornie, po chwili znów dostałem e-sms'a- wiem -szepnąłem tak, by nikt nie usłyszał, ale możliwe by Loczek zobaczył...

Na lekcji Chemii, opowiedziałem w skrócie Jeff'owi, o co chodziło z tą pracą, ale nic nie wspominałem o Loczku. Choć wiedział o nim... A po lekcjach, szybko ruszyłem do domu, od mamy dostałem obiad 'na wynos'. Zabrałem klucze, telefon i obiad i poszłem w stronę kawiarnii, obiecałem Mads że dzisiaj ją zastąpię, bo musiała coś załatwić. Dziwię się że w tak któtkim czasie, tak polubiłem się z tą rudą 20-latką, no to aż dziwne. A z jednej strony miłe.

Na miejscu byłem po 10 minutach, pewnie nie potrzebnie się tak śpieszyłem, ale trochę ruchu nie zaszkodzi. Isac, miał przyjść dopiero za godzinę, więc godzinę muszę tam siedzieć. Jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza, bo polubiłem to miejsce, nawet bardzo.

-Hej Mads -rzuciłem szybko idąc w stronę kantorka, odłożyłem swoje jedzenie i założyłem fartuch, chociaż ładnie wygląda...

-Jeszcze raz wielkie dzięki Nick, bo nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty. Isac gdzieś wyjechał dlatego na dopiero być za godzinę -mówiła wszystko tak szybko, że ledwo a tymi słowami by się udławiła

-Ej, spokojnie. Nie ma sprawy, i tak nie miałem nic w planach -powiedziałem patrząc na rudowłosą

-Ale chodzisz jeszcze do szkoły, masz lekcje i w ogóle...

-I? Nic się nie stanie jak posiedzę tu trochę

-No racja... sorki. I dzięki, ale ja będę już jechać -powiedziała Madison zciągając fartuch

-Pewnie

-A i możesz na spokojnie zjeść, mało dzisiaj osób się tu kręci i nie ma też dużo w środku. Pa -rzuciała na odchodne, pokręciłem głową i jak mówiła dziewczyna, wziąłem się za jedzenie obiadu

Po zjedzeniu posiłku, przeniosłem się za kasę by mieć na wszystko widok. Ludzi w środku była szóstka, dwie starsze kobiety, jakiś chłopak, i trzy nastolatki zapewne gadające o jakiś ploteczkach lub o pomysłach na kolor paznokci. Westchnąłem cicho i usiadłem na kszesełku, nie wiedziałem czym mógłbym się zająć. I tu jak z nieba spadł mi Loczek.

Nieznajomy Loczek
-To rozumiem, że jak nauczę się flirtować to sie ze mną umówisz?

Popatrzyłem kilka razy zdiwiony na telefon, ale się uśniechnąłem.

Nick
-Możliwe... ale przed tym chciałbym się z tobą spodkać :)

Nieznajomy Loczek
-No nie wiem, nie wiem

Nick
-To się dowiedz ;)

Po jakiś kilkunastu minutach dzwi się otworzyły, więc spojrzałem w ich stronę. Od razu zaczeło mi sie robić gorąco i przestałem na chwilę oddychać.

-No chyba kurwa nie -szepnąłem pod nosem, wciągnąłem nerwowo powietrze i przemodliłem się w duchu. To nie mogli być oni... Patrzyłem cały czas w stronę czwórki chłopaków, a zza nich pokazał się Isac- Dzięki bogu...

-Ej Nick, co ty taki blady? -szepnął czekoladowłosy, podchodzac do mnie

-Obsłóż ich i przyjź do kantorka to ci powiem... -jak najszybciej zniknąłem, za rogiem i wypuściłem powietrze. Co się dzieje? To było przecież dawno temu...

-Jestem, napewno w porządku?

-Tak... Nie... ugh, nie wiem -Nick ogarnij się do cholery...

-Znasz tych chłopaków? -spytał Isac, a ja pokiwałem głową

-To Sam, Ralyn, Harry i Michy... bili mnie z dwa lata temu w starej szkole. Myślałem że ich już nie spodkam... -powiedziałem z gulą w gardle

-O cholera, a powiedziałeś komuś o tym?

-Tak... powiedziałem przyjacielowi. Oh muszę się ogarnąć, to było dawno. Sorki... -powiedziałem już spokojniej, ale sam taki spokojny nie byłem

-Nie przepraszaj, i lepiej pójdź do domu. Możesz dostać nawet ataku paniki -powiedział chłopak i położył rękę na moim ramieniu- możliwe że już cię nie pamiętają

-Może... to pójdę do domu...

-Pewnie, uważaj na siebie

Trochę roztrzęsiony wróciłem do domu. Zaczęło się robić, powoli ciemno, przez co jeszcze przyspieszałem kroku. To możliwe że ktoś tak mnie wytrącił z równowagi? Widocznie tak... Do pokoju prawie, że wbiegłem.

Nick, oni nawet cię nie pamietają, więc się ogarnij i nie zachowuj się jak baba

Nie wiem jakim cudem, ale rzuciłem się na łożko i zrobiłem s8ę jakis senny. Nie stawiałem oporów i po prostu oddałem się w objęcia Morfeusza.

_______________________
Dobry, dobry!
Dzięki kuzynce miałam ten pomysł, z tymi chłopakami. Więc dziekuję Helka

M.K.Belyya

Let me be Sad | TonickWhere stories live. Discover now