Rozdział 1

570 31 8
                                    

Nick's POV

Szedłem jak zawsze bez żadnej chęci życia do szkoły, ale to żadna nowość. Coraz bardziej wzrastała moja irytacja. Dlaczego nie może być już ciepło? Tylko trzeba się męczyć z tą przeklętą zimą. Zakładanie tych wszystkich kurtek, czapek i szalików to i tak marnuje za dużo mojej energii. Mogę się tylko pocieszać faktem, że zobaczę się z Jeff'em, Ivan'em i Kim, paczką moich najlepszych przyjaciół. Szczerze, to bez nich raczej by mnie tu nie było gdzie jestem teraz. Nie jesteśmy jakoś uwielbiani czy popularni w szkole, ale w jakimś stopniu jesteśmy znani i większość osób nas kojarzy, a najbardziej Jeff'a, znany jest z dużej ilości bójek poza szkołą. Jeszcze w zeszłym roku, codziennie chodził do dyrektora, bo nauczyciele go nie lubili. Teraz jest już trochę lepiej.

Wchodząc do tego budynku pełnego znienawidzonych przeze mnie ludzi, poczułem mocne uderzenie ciepła. Od razu ściągnąłem z głowy swoją czarną czapkę i rozpiąłem kurtkę, kierując się szybko do szatni, gdzie o tej godzinie nie powinno, być tłoczno. Jak zawsze spotkałem tam się z swoją "paczką". Zbiłem z chłopakami piątkę i przytuliłem ciemnowłosą dziewczynę. Pogadaliśmy jak zwykle o jakiś plotkach krążących po szkole, znaczy oni gadali, a ja stałem i ich słuchałem. Oni już się przyzwyczaili, że oststnio mało się odzywam. Sam nie wiem, skąd się to wzięło, a nie lubię się sprzeczać z samym sobą, więc poprostu siedzę cicho. Tak, wiem, to dosyć głupie.

Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy sie rozeszlismy do klas, bo ja miałem matmę, Jeff i Kim mieli W-F, a Ivan miał fizykę. Ta, zdecydowanie to najgorsze przedmioty jakie mogli wymyslić, no i jeszcze chemia.

Całe zajęcia przesiedziałem, w ciszy szkicując coś w swoim szkicowniku. Bardzo lubię rysować, pozwala mi to się czasem oderwać od szarej rzeczywistości, a w ostatnim roku, bardzo często potrzebuję tej odskoczni. Jak zawszę pani Edding zwróciła mi uwagę, że nie uważam na lekcji, ale tylko machnąłem na nią ręką, a że kobieta raczej wiedziała, że to nic nie da, po prostu odpuściła mrucząc ciche "jak testu nie zdasz to nawet nie proś mnie o poprawę", czego w sumie nigdy nie robię, bo lecę na samych dwójkach i jakoś zdaję z roku na rok.

Po tej jakże nudnej lekcji minęły kolejne tak samo nudne dwie, i nadeszła długa przerwa, podczas której z przyjaciółmi chodzimy na stołowkę do "naszego stolika". Tak jakoś się przyjęło i w jednym z rogów pomieszczenia mamy stolik przy którym nikt nie siada. I jak codziennie, siedziałem i szkicowałem, ani słowem się nie odzywając. Przez babkę od chemii, miałem jeszcze gorszy humor, do tego miałem ochotę po prostu wyjść z tej budy i iść nad moje wzgórze. Mówiłem że, chemia jest najgorsza?

Poczułem lekkie wibracie telefonu z kieszeni mojej bluzy, i zdziwiony wyjąłem przedniot, bo oprócz Kim, Jeff'a, Ivan'a i czasem mojej mamy nikt do mnie nie pisze. Social mediów też nie mam, ponieważ nie uważam by były mi one do czegoś potrzebne. O jakiś ploteczkach zawszę dowiaduję się od Kim. Jeszcze bardziej się zdziwiłem treścią całego e-sms'a i tym że to był numer nieznajomy...

- Ugh... Nick, rozumiem że ta suka cię wkurwiła, ale nie rób aż takiej miny - na słowa Ivan'a, przewróciłem oczami i pokazałem mu telefon z wyświetlonym e-sms'em. Jeff też go przeczytał, bo siedział obok szarowłosego.

- Uśmiechnij się, bo nie lubię jak się smucisz? Wow, Nick jakaś laska na ciebie leci - prychnął czarnowłosy, na co znów przewróciłem oczami - Odpiszesz?

- Nie, po co mam odpisywać?

- Znalazł byś sobie jakiś znajomych oprócz nas - stwierdziła Kim, grzebiąc coś w telefonie.

- Miło, że mnie tak tu nie chesz... - odpowiedziałem zmęczony. Już za długo siedzę z tymi idiotami.

- Po prostu się o ciebie martwimy - zaczął Ivan - Mało się odzywasz, źle wyglądasz i jak pisał ten ktoś - pokazał na mój telefon - Mało się uśmiechasz.

- Napewno, wszystko w porządku? - spytał lekko zmartwiony Jeff, a ja odwrociłem wzrok na szkicownik leżacy na blacie, by nie widzieli jak znów przewracam oczami - Wiem, że przewróciłeś oczami...

Telepata..

- Dajcie spokój, wszystko w porządku. Okej? Nie wracajcie do tego tematu...

Do końca dnia w szkole się nie odzywałem niepotrzebnie. Nie czułem takiej potrzeby. Gdy po lekcjach byłem już w domu, od razu po ściągnięciu niepotrzebnych mi ubrań ruszyłem do pokoju, nie zwracając uwagi na mamę jak zawsze czekającą na mnie z obiadem. Zakluczyłem drzwi mojego niewielkiego pokoju. Nie lubię jak ktoś do niego wchodzi. A następnie wyszłem na mały balkonik, który na szczęście mam. Nie zwarzajac na temperaturę na dworze, usiadłem na kocu który położyłem na kaflach i odpłynąłem w swoich myślach.

Po jakiś kilkudziesięciu minutach wróciłem do pokoju. Niechętnie wyciągnąłem ksiażki i zacząłem robić lekcje, które nauczyciele nam zadali, ale gdy tylko zrobiłem jedno zadanie z matematyki od razu się poddałem. Przeniosłem się na łóżko, podłączyłem słuchawki i zamknąłem oczy, gdy do moich uszu dotarły pierwsze dzwięki piosenki.

______________________
Dobry, dobry!
To moje kolejne ff o Tonym i Nicku. Na razie jest wstęp i nie spodziewajcie się dużo naszego shipu, ale obiecuję, że się pojawi. Nie wiem też do końca czy rozdziały, będą codziennie, więc raczej jutro nie będzie rozdziału, ale mam nadzieję, że ten wstęp wam się podoba.

M.K.Belyya

Let me be Sad | TonickOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz