Rozdział 7

197 16 2
                                    

Nick's POV

Gdy po pół godzinie w miarę się uspokoiłem, zacząłem myśleć nad swoją reakcją, dotyczącą snu. Dlaczego zacząłem płakać? Przez to, że Tony mnie pocałował? Nie przecież zdarzało nam się to czasem, na imprezach, w różnych wyzwaniach, czy czasem krótkie muśniecia w domu. Więc odpada. Może dlatego, że to był sen? Jak tak, to dlaczego? I czemu śnił mi się Tony? Pierwszy raz od 7 miesięcy... i czemu go nie poznałem na pierwszy rzut oka? To przeciez tylko rok, ale jak moja głowa by wiedziała jak on teraz wygląda, skoro ja go nie widzałem od prawie roku?

Za dużo pytań, a za mało odpowiedzi. Ale jeszcze jedno pytanie chodziło mi po głowie. Czy dlatego zaczałem płakać, bo byłem zawiedziony, że to tylko sen? Ale ja przecież nie... a może jednak... nie! Nick o czym ty do cholery myślisz? To nie możliwe by podobał mi się Tony, jak po takim czasie? Ugh... musze to przyznać, ale chyba pójdę jednak do Ethana... pierwszy raz od dawna chciałbym się upić, a u niego to jest możliwe.

Będąc w szkole, w sumie nic ciekawego się nie działo. Nie licząc tego, że cały czas byłem nieobecny. A w mojej głowie było pytanie, jakim cudem? Postanowiłem zerwać się z ostatnich 3 lekcji, bo i tak w ogóle nie słuchałem o czym mówią nauczyciele. No tylko z Historii coś tam zapamiętałem. Gdy na korytarzu nikogo już nie było, wymknąłem się niezauważenie z tego budynku analfabetów i pokierowałem się w stronę mojego wzgórza. Jak na złość teraz miałem mieć chemię z Ivan'em, więc będą do mnie dzwonić po lekcji.

Po około 15 minutach byłem juź na starym placu zabaw, na wzgórzu. Od chyba zawsze nazywam to miejsce "moim wzgórzem". Wszyscy raczej zapomnieli o tym placu, no bo po pierwsze jest stary i jest tu niebezpieczne, a po drugie jest trochę oddalony od centrum miasta i nie ma ciekawych punktów wokół, to znaczy, że nikt tu się nie kręci i mogę siedzieć tu sam.

Dzisiaj było zadziwiająco ciepło i nie było problemu, żebym siedział z rozpiętą kurtką, a nie chciałem martwić mamy jakbym przyszedł chory do domu. Zapewne bedę jutro miał wykład od Kim, że sprowadziłem ich na zawał, bo nie mówiłem gdzie idę. I że ze mna to jak z dzieckiem.

Siedziałem chwilę w ciszy i wgapiałem się w jadące nieopodal auta, gdy mój telefon dał znak o nowych wiadomościach. Znów z tej grupy... no nie mogłem się wylogować, chce wiedzieć o czym piszą. To trochę egoistyczne z mojej strony, ale kto by nie chciał wiedzieć.

Ivan
- Wiecie gdzie jest Nick? Myślałem że się spóźni, ale on dalej nie przychodzi. Martwię się, zejdę z nim kiedyś na zawał.

Kim
- Jak to go nie ma?!?! No z nim jak z dzieckiem do cholery.

Mówiłem...

Jeff
- Widziałem go na korytarzu jak szedł pod klasę, więc nie róbcie sobie jakiś debilnych żartów

Ivan
- Jeffrhei, do cholery to nie żarty serio go nie ma.

Kim
-.Dobrze, poszukamy go po lekcji, bo zaraz ta szmata mi cos zrobi

Jeff
- Jasne...

- Nie ładnie to tak uciekać z lekcji - powiedział, ktoś za mną, a ja od razu się zerwałem jak poparzony, ale widząc Ehtana, znów siadłem.

- Nie skradaj sie jak jakiś ninja.nMusiałem pomyśleć - wytłumaczyłem - Skąd wiesz gdzie byłem? -spytałem cicho, nie mając siły na głośniejszy ton.

- Widziałem jak wychodzisz ze szkołyn, no i trochę zajęło przekonanie Ophely, żeby mnie puściła do pielęgniarki. A później po prostu cię znalazłem - odpowiedział i usiadł obok mnie.

- No tak, Ophely to straszna babka, a na dodatek cię nie lubi - uśmiechnęłem się, na wspomnienie z zeszłego roku, gdy ta baba wyżalała się mojej klasie, jak bardzo nienawidzi Ehtana, bo jest bezczelny, bezpośredni, nie kulturalny, i - w tajemnicy - że jej ojciec nie chciał jej przyjąć do firmy, dlatego go nigdy nie lubiła.

- Ta... - mruknął blondyn, wgapiając się tak jak ja przed siebie - o co chodzi?

- O nic.

- Nick znamy się od prawie 2 lat i wiem, że kłamiesz. Możesz mi powiedzieć o co chodzi - powiedział, odwracając się lekko w moją stronę.

- Ugh... Wkurwia mnie to, że zawsze wszystko wiesz... śnił mi się Tony - mruknąłem niepewnie, choć wiedziałem że moge zaufać blondynowi.

- Wróciło?

- Tak... znaczy nie wiem, to dopiero pierwszy sen.

- Rozumiem, a co ci się śniło? - spytał.

- Um... nie chcę o ty... - moją wypowiedź przerwał dzwoniący telefon. Nie mówiłem że bedą dzwonić? Miałem rację, dzwonił Ivan, chciałem posiedzieć jeszcze, bez ich krzyków i wykładów, więc się rozłączyłem - Ivan, dzwonił.

- To czemu nie odebrałeś?

- Nie chcę teraz słuchać ich marudzenia i wykładów.

- Rozumiem.

Po szarowłosym, dzwoniła jeszcze kilkanaście razy Kim i Jeff. Oh... ale dostanę jutro opiepsz. Wyciszyłem telefon i dalej siedziałem z chłopakiem na tym wzgórzu.

Zaczęło się robić ciemno, a ja z Ethanem, dalej tam siedzielismy. Oparłem głowe o ramię chłopaka, na szczęście blondyn nie miał nic przeciwko. Czułem że moje powieki zaczynają się robić powoli cięższe. No na miłość boską, teraz mi się spać zachchiało? Próbowałem przez kilka minut nie zasypiać, ale jakoś wyszło, że zasnąłem przeklinajac siebie w myślach, że nie udało mi się wytrzymać, aż wrócę do domu.

_________________
Dobry, dobry!
Um... trochę cringe... Nick i Ethan? Nie... nawet o tym bym nie pomyślała. Spokojnie.

3/5

M.K.Belyya

Let me be Sad | TonickWhere stories live. Discover now