O co chodzi z tym paszportem? – zastanawiała się Anita, grzebiąc gorączkowo w szufladzie. Krzysztof obiecał jej to wyjaśnić, ale dopiero wieczorem. No i masz babo placek! Na dodatek, jak na złość nie mogła znaleźć dokumentu i nawet nie wiedziała, czy był jeszcze ważny.
– Jesteś niereformowalna, serio – marudziła nad jej uchem Aldona. – W końcu zrozumiałam, że wy dwoje jesteście dla siebie stworzeni, a ja głupia na darmo strzępiłam sobie język...
– Dzięki za wsparcie, lepiej późno, niż wcale – odparła Anita, walcząc z kolejną szufladą starego biurka swojego brata.
– Żartujesz? Prędzej przejdę nago deptakiem, niż puszczę cię za granicę z tym szemranym gościem! – wzburzyła się Aldona.
– Znajdź kogoś do pary i jedź z nami. To tygodniowa wycieczka i nie będziemy tam sami, więc przestań panikować.
– Jeszcze nie zgłupiałam. – Klepnęła się znacząco w czoło, aż plaśnięcie rozeszło się po na wpół opróżnionej kawalerce. – Poza tym, druga część urlopu wypada mi dopiero we wrześniu, no i już się umówiłam, że jadę na Mazury.
– To się dobrze składa, bo wyjazd jest akurat trzeciego września, ale nic więcej nie wiem. Krzysiek ma mi dopiero dziś wyjaśnić, co i jak.
– Poważnie, idziesz dalej na te jego bajeczki i słodkie oczka? Nie przyszło ci do głowy, że upiekło mu się z tamtą rudą, bo cwaniak ma obrotną żonkę, która załatwiła mu...
– Marzena niczego mu nie załatwiła – ucięła przyjaciółce. – Prędzej by go udupiła, tak samo, jak ty. Rozwodzą się, zapomniałaś? Poza tym, jak ustalono, Krzyśka wtedy nawet nie było w Gubinie, był prawie dwieście kilometrów od miejsca zdarzenia.
– Poważnie? – nie dowierzała Aldona. – Jesteś pewna, że to zmarły brat go wrabiał, a nie oni zmarłego brata?
Fakt, nie wszystko było dla niej jasne, ale po tym, czego dowiedziała się na temat Bartka, prędzej uwierzyłaby, że to on albo jego bratowa maczała w tym palce, ale na pewno nie Krzysiek. Mógł chronić oboje, co było zrozumiałe, bo sama też chroniła jego, ale wyczułaby coś takiego.
– Myślałam, że to ty wiesz wszystko i już czytałaś wiadomości. Admin naszego forum też rzucił linkiem do artykułu, żeby uspokoić użytkowników.
– Pisali o tym w regionalnej? Pokaż, gdzie ją masz...?
– Nie mam, sprawdź w sieci – poleciła przyjaciółce. – No, nareszcie, co za złom! – Kopnęła w drewnianą nogę, z trudem wysuwając przepełnioną szpargałami szufladę. – Nie wybaczę tego wujkowi... Niech sobie z matką nie myślą, że ze mną wygrają...
– Co znowu? – dopytywała Aldona.
– Czuję się jak dziecko, oni mnie traktują jak DZIECKO! – uniosła się. – Wymyślili sobie z matką, że jak sprzedadzą kawalerkę, to się przeprowadzę na Widok do wujka i oboje będą mnie kontrolowali. Niedoczekanie! Wolałabym jeść suchy chleb i pracować w markecie, niż wracać na stare śmieci.
STAI LEGGENDO
Wirtualni
Narrativa generalePowtarzający się sen, w tym jedno wciąż to samo pytanie. Impuls, schemat stary jak świat i już myślała, że to miłość. Jednak coś, co zrodziło się w wirtualnym świecie, może być równie ulotne, jak Wi-Fi, które znika, gdy wychodzimy z domu albo zupełn...