Marzena wróciła opalona i zadowolona. Szybko wywnioskował, że jeszcze nie dotarły do niej wieści i nie kontaktował się z nią Emil. Albo świetnie udawała. Natomiast Mikołaj był jakiś nieswój i wyglądał na zmęczonego.
– Kola, przebierz się wreszcie i zanieś brudne rzeczy do łazienki, zaraz wstawię pranie i zrobię coś do jedzenia – poleciła.
– Nie jestem głodny – odparł mały, z opuszczoną głową.
– Rób, co mówię, koniec humorów i kręcenia nosem. – Wskazała drzwi, na co Mikołaj burknął coś po nosem i wyszedł z sypialni.
– Nie zapytasz nawet, jak było? – Spojrzała na niego przelotnie.
Siedział w fotelu i obserwował, jak się przebierała, a uwagę oczywiście kierował głównie na jej płaski brzuch.
– Zapewne świetnie, ale wszystkiego dowiem się przy okazji od Klimków. Wątpię, czy byłabyś wystarczająco szczegółowa.
– O co ci znowu chodzi, jaka szczegółowa? – Skrzywiła się. – A tak przy okazji, to mógłbyś wyjaśnić, co cię znowu tak pochłonęło, że nie miałeś czasu oddzwonić? Mikołaj czekał na twój telefon...
O czym ona do diabła gada? Mydli ci oczy jak zwykle.
– Po co ta czeska szopka? – zbył ją. – Po cholerę zawracasz mi głowę in vitro, skoro jesteś już zapłodniona? – wypalił, z trudem powstrzymując się, by nie krzyknąć i przypomnieć jej o tureckim kochanku.
– Co? Oszalałeś, czy...?
– Zapewne wolałabyś, żeby właśnie tak było – uciął jej – ale niestety wiem już wszystko. Byłem w Bydgoszczy, tatuś nie dał jeszcze znać? Uruchom swoje kontakty, chcę rozwodu i to najszybciej, jak się da. Przez wzgląd na Mikołaja nie będę wywlekał reszty twoich brudów.
– Mo... moment – zapowietrzyła się. – Śmiesz mi grozić? I co niby wiesz? Masz jakieś urojenia, czy co? Nie jestem w ciąży, a wiesz dlaczego? Bo się o to nie starasz i nie chcesz się nawet przebadać! – wypluła ze złością.
– Nie jesteś, bo zdążyłaś wziąć tabletkę „po", zaraz jak mnie zdradziłaś? – ciągnął, niewzruszony.
– Wyjdź stąd, chcę się przebrać. Jesteś porządnie szurnięty – warknęła, narzucając na siebie szlafrok.
– To po co się sprawdzałaś?
– Z przyzwyczajenia, nadal się łudzę jak idiotka i czekam na cud. I to ty mnie sprawdzasz, ciągle o coś oskarżasz, nie widzisz tego? Został ci jakiś uraz po wypadku, idź do neurologa albo sama załatwię ci tomograf.
– Sprawdzam cię nie bez powodu. Przez cały czas mnie okłamywałaś, ale najgorsze jest to, że okłamywałaś własne dziecko.
– Nawet nie próbuj mnie tym szantażować, bo gówno wiesz, ojciec też gówno wie... – Zadrżała i objęła się ramionami. – Może twoim zdaniem nic już nas nie łączy, dlatego wycofam nas z kolejnej próby, jeśli tak cię to męczy, ale nie rób tego Mikołajowi, on cię kocha i uważa za ojca.
YOU ARE READING
Wirtualni
General FictionPowtarzający się sen, w tym jedno wciąż to samo pytanie. Impuls, schemat stary jak świat i już myślała, że to miłość. Jednak coś, co zrodziło się w wirtualnym świecie, może być równie ulotne, jak Wi-Fi, które znika, gdy wychodzimy z domu albo zupełn...