Zasnął w przedziale i to na tyle twardo, że gdyby nie kobieta zbierająca puszki, a właściwie jej nieprzyjemny, ostry zapach, zapewne obudziłby się dopiero na bocznicy. Klął na konduktora, któremu nie chciało się przejść po wagonach i go obudzić.
– Papieroska... ma pan... zapalić? – wycharczała.
– Nie palę – mruknął, po czym chwycił torbę i już miał opuścić przedział, lecz coś go tknęło.
Wyjął z portfela dwadzieścia złotych i podał kobiecie.
– Dziękuję... piękny kawalerze – ucieszyła się, ukazując jeszcze więcej braków w uzębieniu.
Gdy opuszczał dworzec, zegar wskazywał drugą piętnaście. O tej porze ledwo mógł złapać taksówkę, ale w końcu dojechał do domu dwadzieścia pięć minut później.
Czuł, że zasypiał już na stojąco, a chciał jeszcze wskoczyć pod prysznic, żeby zmyć z siebie trudy podróży. Ostatecznie z tego zrezygnował i wolał nie robić hałasu. Przebrał się tylko w pidżamę, a następnie wślizgnął do łóżka.
Dziękuję, piękny kawalerze. Dobre sobie. Fakt, od dawna nie nosił obrączki, gdyż przeszkadzała mu w pracy i na dodatek się zniszczyła, dlatego trzymał ją w pudełku, choć z powodzeniem mógłby sam ją odnowić, tylko po co? Czuł się tak samo pogięty i podrapany jak ten krążek.
– Która... godzina...? – usłyszał z drugiego końca posłania.
Zamarł, z nadzieją, że żona zaraz wróci do snu.
– Krzysiek...? Pytam... która?
– Śpij, jest późno – mruknął i w tej sytuacji darował już sobie ostrożność.
Ułożył się wygodniej po swojej stronie, zwinął poduszkę, po czym wcisnął pod głowę i zamknął oczy. Już prawie odpływał w sen, gdy niespodziewanie poczuł ostre szturchnięcie w plecy.
– Cholera jasna, wiesz, ile razy wydzwaniałam?
No i się zaczęło. Z tego wszystkiego zapomniał zmienić kartę w telefonie, więc nie mógł tego wiedzieć. Nie chciał jednak zaprzątać tym teraz głowy.
– Rozładował mi się telefon. Mówiłem, że wrócę późno, więc daj mi spać, jestem wykończony...
– Przywiozłeś ją? – dopytywała.
– Jutro obejrzysz, śpij wreszcie.
– I tak idę do łazienki. To, gdzie ją masz?
– W torbie... stoi w przedpokoju... – odparł sennie.
DU LIEST GERADE
Wirtualni
Aktuelle LiteraturPowtarzający się sen, w tym jedno wciąż to samo pytanie. Impuls, schemat stary jak świat i już myślała, że to miłość. Jednak coś, co zrodziło się w wirtualnym świecie, może być równie ulotne, jak Wi-Fi, które znika, gdy wychodzimy z domu albo zupełn...