17. Przemilczane

119 31 7
                                    

Nie przyjechał tu dla kwitnących rododendronów, bo i bez kwiatów miejsce to było wystarczająco urokliwe, po prostu wyjątkowe

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nie przyjechał tu dla kwitnących rododendronów, bo i bez kwiatów miejsce to było wystarczająco urokliwe, po prostu wyjątkowe. Niesamowity klimat jak z innego świata nadawał temu oczywiście kamienny most, obok którego znaleźli wygodne miejsce, jednocześnie nie przeszkadzając innym. Zwiedzających nie brakowało, a mimo to królował tutaj zaskakujący spokój, jakby woda oraz górująca nad nią majestatyczna budowla, pochłaniały każdy głos i ludzką aktywność.

Rozłożył statyw, przymocował aparat, a potem wybrał obiektyw, żeby wykonać kilka próbnych ujęć. Nawet woda ma tutaj niespotykany zapach.

– Poczekaj chwilę, tyko podłączę telefon i dam znać „Odkrywcom", gdzie jesteśmy – usłyszał podekscytowaną Anitę i nagle poczuł ukłucie irytacji.

– Dla kogo właściwie to robisz? – spytał, odwracając się, po czym spojrzał na nią z żalem.

– Dla tych, którzy też się ze mną dzielą, chcę mieć pamiątkę na forum. – Wzruszyła ramionami.

– Zrobię ci tyle pamiątek, ile będziesz chciała – oświadczył, a następnie podszedł do niej, zamknął klapę laptopa, po czym wyjął z gniazda kabel od telefonu.

– Co ci nagle nie pasuje? – Skrzywiła się.

– Robisz się taka mobilna, dla wszystkich dostępna, a prawda jest taka, że mało kogo obchodzi, gdzie jesteś i z kim. Czujesz w ogóle to miejsce?

– Chcesz usłyszeć, co czułam, będąc tutaj za pierwszym razem i czekając na twojego brata?

– Zapomnij o tym, teraz jesteś tu ze mną – mruknął, łapiąc jej rękę. – A co by było, gdybyś podchwyciła kontakt z kimś, kto mógłby cię skrzywdzić? Nie znasz tych ludzi...

– Ciebie też nie znam. – Wyrwała się. – Ale czy to źle, że jakimś cudem, zamiast cię znienawidzić, zaufałam ci, cieszę się, że to byłeś ty i nic ci nie jest?

– Nie jestem chłopcem ze snu ani wirtualnym wyobrażeniem, przestań być taka... – urwał, zasysając powietrze.

– Jaka?

Odłożyła wszystko do torby i podniosła się do pionu.

– Po prostu martwię się, bo jesteś taka nierozsądna i mogłoby ci się coś stać, czy to źle?

– Dlaczego właściwie się martwisz?

– Zrobiłem źle, ale jestem świadomy swojej winy. Sądziłem, że będziesz dla mnie karą, ale okazało się na odwrót. Zależy mi na tobie, rozumiesz? – przyznał poważnie.

Tak właśnie myślał i czuł. Zamiast kary, spotkało go coś dobrego, wyjątkowego i prawdziwego, na co przecież nie zasłużył, a największą karą, byłoby teraz to stracić.

WirtualniWhere stories live. Discover now