§ Rozdział 6 §

1K 56 20
                                    

- Elentari... Elentari, na Valarów, obudźże się! Drugi raz nie uwierzę, że umarłaś!

Elfka powoli odzyskała przytomność, czując jak czyjeś ramiona intensywnie potrząsają jej ciałem. Wszystko dookoła niej wirowało i nagle z wszechobecnej ciemności wyłoniła się niewyraźna biała plama, na tle której widniała twarz zmartwionego, siwobrodego czarodzieja z przedziwnym kapeluszem i parą jaskółek na czubku głowy. 

- Radagast? Skąd się tu wziąłeś? Moja głowa...

- Skąd ja się tu wziąłem? To nie ja wróciłem z martwych, droga przyjaciółko. 

Elentari była zdezorientowana obecnością Brązowego Czarodzieja, który wciąż jakby nie dowierzał, że widzi ją żywą. Elfka delikatnie uniosła się na łokciach i usiadła, wciąż podpierając się na swoich dłoniach. Po chwili poczuła znajome chrapy trącające jej głowę w połączeniu ze spokojnym rżeniem Fyero, który siedział tuż obok, czujnie pilnując swojej właścicielki. Ciemnowłosa pogłaskała czule pysk zwierzęcia, uspokajając je szeptem. Kiedy już odzyskała w pełni świadomość, w jej głowie zaczęły wyskakiwać wspomnienia z ostatnich momentów przed utratą przytomności. 

- Gdzie Thorin? I reszta kompanii? I Gandalf? Muszę za nimi jechać...

- Elentari, uspokój się, nic im nie jest. Orły przyleciały w porę. A ty powinnaś jeszcze trochę odsiedzieć, spadłaś z konia i uderzyłaś się mocno w głowę. Poza tym, że przestałaś być martwa, oczywiście.

- Przyjacielu, doceniam troskę, ale muszę ich dogonić. Odpocznę w chacie Beorna, o ile zastanę go w ludzkiej porze. 

- Przecież to już niedaleko, możesz sobie pozwolić na chwilę oddechu...

- Radagaście - elfka przerwała swojemu towarzyszowi w pół słowa, rzucając mu błagalne spojrzenie - Nie tylko do krasnoludów mi śpieszno.

Starzec niechętnie patrzył, jak Elentari staje na równe nogi, otrzepując swoje ubranie z liści i traw przyklejonych do materiału jej płaszcza. Dalej nie dowierzał swoim oczom, że widzi ją żywą, a nie ducha w swojej wybujałej wyobraźni, jednak domyślał się, że na wyjaśnienia przyjdzie jeszcze czas. Czarodziej westchnął ciężko, po czym chwycił za lejce Fyero i nakazał zwierzęciu podnieść się. 

- Skoro musisz, to jedź. Rozumiem, że kiedyś mi wyjaśnisz, jak to się stało, że nie zginęłaś?

Elentari uśmiechnęła się z wdzięcznością, przejmując lejce od Radagasta i sprawnie wskoczyła na grzbiet swojego rumaka. 

- Kiedy to wszystko się skończy, masz moje słowo. 

To powiedziawszy, odjechała w kierunku Doliny Bystrej Wody, gdzie czekał ją następny przystanek. Chata starego druha, którego miała nadzieję zastać z dobrą pamięcią i takim samym humorem. W innych okolicznościach ich spotkanie mogło nie potoczyć się po jej myśli. 

Po kilku godzinach galopu Elentari i Fyero opuścili granicę lasu, wbiegając na obszerne polany Doliny Bystrej Wody. Elfka nie widziała tego miejsca od setek lat, ale mimo upływu czasu, nic się tam nie zmieniło. W miejscu, gdzie drzewa spotykały się z polaną stał ogromny głaz wielkości górskiego trolla, jak gdyby pochylający się nad przechodniami wkraczającymi do doliny.  Elentari zawsze wydawało się, że w głazie widniała twarz strażnika lasu, który miał chronić drzewa i leśne stworzenia przed mrokiem. Do tej pory głęboko w to wierzyła. 

Przejeżdżając obok kamienia uśmiechnęła się przelotnie, wspominając dawne, piękne czasy, kiedy mrok nie miał wstępu do Śródziemia, a jej życie wypełniała beztroska i ponad wszystko, miłość. Od kiedy kompania Thorina zawitała do Rivendell, Elentari coraz intensywniej przypominała sobie swoją przeszłość, po której ślady usilnie próbowała zakryć. Mimo wszystko, zawsze patrząc na szafir wiszący na jej szyi, widziała swoje dawne szczęście. Uśmiech jej ukochanego Thranduila, jego łzy, kiedy bał się wszystkich zawieść, jego dłonie trzymające jej w dniu ich ślubu. Czasami te wspomnienia zdawały się być pięknym snem, jakby wyjętym z bajek, które Elrond zawsze jej opowiadał  na dobranoc, gdzie królewna spotykała swojego księcia i żyli długo i szczęśliwie. Miała to wszystko, a teraz bała się do tego wrócić. Obawiała się, że bajka zamieni się w najgorszy koszmar. 

Gwiazda Króla // HOBBITOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz