§ Rozdział 5 §

1K 44 11
                                    

Galopowała bez mała dwa dni prawie bez wytchnienia. Grzywa Fyero powiewała na wietrze, uderzenia jego kopyt o ziemię niosły się echem po lesie. Jej bystre oczy uważnie obserwowały otoczenie, od leśnych dróżek zaczynając, na rzekach i pagórkach kończąc. Wszystko dookoła wydawało się takie nowe i niesamowite. Po spędzeniu ostatnich stu pięćdziesięciu lat w granicach doliny Imladris każdy nowy skrawek Śródziemia był dla Elentari jak wielkie odkrycie. Nie była to lekka podróż, dokładnie jak zapowiedział jej brat. Trzy razy zmuszona była wybrać inną drogę, aby uniknąć spotkania z hordą orków na patrolu. Przy każdej grupie tych parszywców serce Elentari stawało na kilka chwil, wspomnienia z Gundabadu powracały jak morska fala zalewająca brzeg po dzikim sztormie. Przerażenie unieruchamiało ją w całości, jednak wtedy Fyero przejmował wodze i wyprowadzał swoją właścicielkę z daleka od niebezpieczeństwa. Niemal czuła na plecach przesiąknięty zgnilizną oddech stworów Morgulu tak jak wtedy, kiedy odbierano jej niewinność.

***

Ciemność. Zewsząd otaczała ją tylko ciemność. Myślała, że zginęła i odeszła na inny świat, zostawiając  Śródziemie daleko za plecami, ale szybko przekonała się, że jeszcze nie przekroczyła bram krainy umarłych. Siedziała przy zimnej, wilgotnej ścianie, a pod sobą czuła lodowate, kamienne podłoże nieprzyjemnie drażniące jej skórę w miejscach, gdzie orkowe ostrze przecięły materiał jej ubrania. Pamiętała wszystko jak przez mgłę, krzyk jej ukochanego męża, kiedy rzucała się przed nim, przyjmując cios przeznaczony dla niego. Łzy napłynęły jej do oczu na myśl, że to był ostatni raz, kiedy widziała jego przystojną twarz.

Po kilku minutach zaczęła się rozglądać dookoła, szukając jakiejkolwiek wskazówki, która mogła by jej podpowiedzieć, gdzie się znalazła, jednak jej starania spełzły na niczym. Nawet jej elfi wzrok nie pozwalał dojrzeć w ciemności, do czyich lochów przyszło jej trafić. Co chwila słyszała tylko parszywe rechoty rozbrzmiewające w bezkresnym mroku. Kiedy się przebudziła, poza wszechobecną czernią pierwszym, co zauważyła, był niemiłosierny ból tuż pod jej żebrami po lewej stronie w miejscu, gdzie raniła ją orkowa strzała. Jakby od środka tamto miejsce rozrywały setki drobnych włóczni, powoli strącając ją ku granicy śmierci. Odruchowo wyciągnęła dłoń, żeby wybadać źródło tego piekielnego bólu, jednak jej ręka utknęła w połowie drogi, zatrzymana przez zardzewiałe, żelazne kajdany. Tak samo było z jej drugim ramieniem. Była uwięziona, tyle wiedziała na pewno, ale nadal nie znała ani twarzy, ani imienia swojego oprawcy. Równie dobrze mogła uznać, że w niewolę wzięła ją owa ciemność, którą widziała dookoła. Chwilami zdawało jej się, że to właśnie głosy tej ciemności rechotały raz po raz, ale jak bardzo się myliła.

Nagle z mroku wyłoniła się blada sylwetka, silna i potężna, o oczach jak sople lodu przeszywających ofiary na wskroś jednym zaledwie spojrzeniem. Nie widziała nigdy wcześniej czegoś takiego, ale wiedziała, że prędko stamtąd nie wyjdzie.

- Wygodnie?

Elentari milczała jak grób, przyglądając się uważnie swojemu oprawcy. W swoim życiu widziała setki tysięcy orków, zawsze tak samo zniekształconych i potwornych, jednak ten nie przypominał żadnego z nich. Był z pewnością większy, masywniejszej budowy i wyróżniał się kolorem skóry - bladej jak pierwszy zimowy śnieg zmieszany z drobinkami jesiennego błota. Starała się utrzymać wrażenie twardej, niewzruszonej swoim położeniem wojowniczki, ale w głębi serca odczuwała paniczny strach. Nie przed śmiercią, ale przed tym, że już nigdy nie zobaczy swojej rodziny. Że nie będzie mogła patrzeć, jak jej jedyny syn dorasta i staje się dzielnym elfem jak jego ojciec. Że już nigdy nie powie swojemu mężowi jak bardzo go kocha, że już nie poczuje jego dłoni w swojej. Że nie już nie zobaczy swojego brata, nie znajdzie ukojenia  w jego bezpiecznych objęciach. Bała się śmierci w samotności z daleka od swoich najbliższych, jednak  nie lękała się samego żniwiarza.

Gwiazda Króla // HOBBITDonde viven las historias. Descúbrelo ahora