§ Rozdział 7 §

1K 57 9
                                    

Po kilku godzinach swobodnego spacerowania Elentari postanowiła wrócić do chaty Beorna i zacząć wypatrywać swoich kompanów. Odetchnęła już wystarczająco i nabrała dosyć sił, aby zmierzyć się z dalszymi przygodami, jakie los rzuci jej pod nogi. Zbliżał się koniec dnia, więc według jej obliczeń powinni się już zjawić w dolinie. Przekraczając furtkę domostwa swojego zmiennokształtnego przyjaciela, elfka usłyszała z oddali podniesione męskie głosy. Brzmiało to jak kompania trzynastu krasnoludów, hobbita i czarodzieja umykająca przed przerażającą bestią. Albo przed ich przyszłym gospodarzem, o czym wiedział tylko właściciel szpiczastego kapelusza biegnący na szarym końcu grupy. Elentari wytężyła swój elfi wzrok i w dali ujrzała to, co wcześniej usłyszała: kompania Thorina w panice biegnąca w jej kierunku, na czele w zadziwiającym tempie pędził Bombur, który najwyraźniej pod wpływem presji potrafił biegać szybciej niż górska kozica w porze godów. Elfka starała się dojrzeć, przed czym umyka banda krasnoludów i nie była zachwycona tym widokiem. Nie była to co prawda zgraja orków Azoga, tak jak się początkowo obawiała, jednak był to Beorn w swojej mniej ludzkiej odsłonie. Innymi słowy, krasnoludy gonił ogromny, a na dodatek rozjuszony niedźwiedź z niewielkim zamiłowaniem do rasy potomków Durina.

Elentari zaczęła działać. Otworzyła furtkę na oścież, zostawiając krasnoludom prostą trasę, której celem była również otworzona przez elfkę brama na ganek chaty. Kiedy już oczyściła drogę dla kompanii Thorina, zaczęła machać dłońmi w ich kierunku, starając się zwrócić na siebie ich uwagę. Przez pierwsze kilka sekund jej wysiłki nic nie dawały, ale w końcu przykuła wzrok Bilba, który zaczął poganiać swoich towarzyszy w jej kierunku. Banda brodatych krasnoludów w zadziwiającym dla swojej rasy tempie biegła ku otwartym bramkom. Mijając elfkę każdy z nich rzucał jej pytające spojrzenie, które ona za każdym razem zbywała machnięciem ręki, zaganiając wszystkich do środka. Kiedy obok niej przebiegł Gandalf, zamykający ten nietypowy pochód, zamknęła gwałtownie bramę, a reszta pomogła jej przytrzymać dębowe podwoje. Beorn w swojej niedźwiedziej postaci próbował wedrzeć się do własnego gospodarstwa, jednak jego wysiłki zdały się na marne przeciwko sile trzynastu krasnoludów i elfa. Albo to, albo gospodarz postanowił oszczędzić sobie późniejszego sprzątania po własnej interwencji. Kiedy ustąpił w swoich staraniach wdarcia się do środka, kompania Thorina odetchnęła z ulgą.

- Co to było? Gandalfie, może słowo wyjaśnienia? - Gloin zburzył się straszliwie, ledwie łapiąc dech w piersi wciąż wstrząśnięty wydarzeniami kilku ostatnich minut. Rudobrody krasnolud oddychał ciężko, przez co jego masywne ramiona unosiły się nienaturalnie szybko, a taki widok niektórzy mogliby uznać nawet za komiczny, jednak w odrobinę innych okolicznościach.

- To, mój drogi Gloinie, jest nasz gospodarz. O ile nie postanowi was zjeść. Wybitnie nie przepada za krasnoludami - nie Gandalf udzielił krasnoludowi odpowiedzi, lecz Elentari, która miała szczerą nadzieję, że uda im się przekonać Beorna do pomocy kompanii Thorina. A przekonać mężczyznę jego pokroju nie było łatwo, zwłaszcza jeśli wierzył w coś od setek lat.

***

- Beornie, proszę cię. Racz spojrzeć na sytuację łaskawym okiem...

- Gandalfie, nie mam zamiaru po raz kolejny wysłuchiwać twojej pięknej historyjki. Moje zdanie jest ostateczne.

Elentari doskonale wiedziała, że upór Beorna jest porównywalny, jak nie silniejszy od tego krasnoludów. Tak jak Thorin nigdy nie zaprzyjaźniłby się z elfem, tak zmienno skóry nie udzieliłby pomocy potomkom Durina. Jednakże, gdyby ktoś podsunął mu słuszny ku temu powód, może udałoby się go przekonać. Powód bliski jego sercu i pragnieniu zemsty za przeszłe zbrodnie popełnione wobec ich pobratymców.

- Tropi nas Blady Ork. Chce głowy Thorina, chce raz na zawsze zniszczyć linię Durina, przez co staje się jedną z głównych przeszkód na naszej drodze. Pomóż nam dotrzeć do Góry, w zamian pozbędziemy się Azoga. Potwora odpowiedzialnego za śmierć i niewolę wszystkich twoich braci.

Gwiazda Króla // HOBBITUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum