Potwór [autorskie]

11 3 0
                                    

     Zatrzymała się, patrząc na nią zimno. W tym czasie dziewczyna zdążyła ją dogonić i oprzeć ręce na kolana, łapiąc oddech. 

    — Nie możecie tu być — zaczęła cicho i zimno, sprawiając, że rudowłosa się wzdrygnęła.

      Podniosła na nią wzrok, dalej ciężko dysząc. Ale miała upór wyryty na twarzy, tak samo jak pytanie: ''dlaczego?''.

 — To nie wasz świat, burzycie spokój — dodała tylko, by znów wznowić swój szybki chód. 

        Dziewczyna znów za nią ruszyła. Nie miała się zamiaru poddać, chciała znać odpowiedź. 

— Nie rozumiem! — zawołała za nią, dalej biegnąc i starając się dogonić kobietę. Wzięła głęboki wdech. — Ci wszyscy ludzie, mówili, że jesteś potworem! Jakąś bogini chaosu czy kimś, co pragnie ich zguby. A ty — przerwała ledwo zipiąc. — Ty uratowałaś tą dziewczynkę. Dlaczego? Czemu udajesz złą?!

       Czarnowłosa zatrzymała się i spojrzała na dziewczynę przeszywającym spojrzeniem, od którego rudowłosa się wzdrygnęła. Nie ma co, potrafiła być straszna.

        Kobieta westchnęła i splotła ręce za plecami, patrząc na nią z wyższością.

 — Ludzie muszą mieć powód by się zjednoczyć.  A zaskakujące, że ludzie jednoczą się tylko wtedy, kiedy mają wspólnego wroga. Więc muszą mieć coś, co będą mogli nienawidzić.

        Patrzyła na nią z taką powaga i jednocześnie niecierpliwością, że rudowłosa czuła, że się kurczy w sobie. Jakby czarnowłosa chciała jej samym spojrzeniem uświadomić, że powinna to wiedzieć bo to banalnie proste i powinna się domyślić. 

        Jednak potem wyraz twarzy kobiety trochę złagodniał i nabrał innego wyrazu. Szybko odwróciła się do niej plecami, przez co nie mogła dalej patrzeć na delikatniejszą wersje bogini chaosu.

 — A ja – zaczęła – wezmę ją całą. Wezmę od nich całą nienawiść, by oni mogli żyć w pokoju.

CIEMNE NIEBO | One-shotsWhere stories live. Discover now