Trening [Kapitan Ameryka]

44 5 0
                                    

    Każdy tydzień był taki sam. Od poniedziałku do piątku chodziła do szkoły, uczęszczając na różne kółka oraz zajmowała się rodzeństwem. Pomaga mamie, sprząta i wyprowadza psa. Czasami chodziła też do pracy, ale to bardzo rzadko, w zastępstwie.

  W weekendy dorabiała sobie pracując jako barmanka, głównie z piątku na sobotę oraz z soboty na niedziele. Wracała do domu, odsypia zerwaną nockę i uczy się. A jeśli potem ma jeszcze czas dla siebie, zawsze spędza go na siłowni.

   Uderzała w worek, wyładowując swoje emocje z całego tygodnia. Myślała nad wszystkim i analizowała. 

   Kiedy po jakimś czasie się zmęczyła, podeszła do ławki, gdzie leżała jej torba, z której wyjęła wodę. Łapczywie wypiła parę łyków, po czym usiadła i sprawdziła godzinę na telefonie, odczytując przy okazji sms od mamy, by wracając kupiła mleko.

    Nagle usłyszała uderzenie, więc szybko podniosła wzrok. Dobrze zbudowany, na pewno starszy od niej, blondyn uderzał w worek, który po jakimś czasie zerwał się, najwyraźniej pod wpływem uderzenia.

 - Ale super - szepnęła. 

    Mężczyzna wziął następny worek i bez trudu zawiesił go na miejsce wcześniejszego. Jaką siłę musiał posiadać. Szkoda tylko, że zajął jej miejsce do ćwiczeń. 

   Założyła słuchawki na uszy i ruszyła na bieżnie. Zaczynając biegać, włączyła folder z ulubionymi piosenkami, przy okazji zauważając, że blondyn znów rozwalił worek. Ale musi mieć sił. Nic tylko zazdrościć.

     Po godzinie z bieżni z lekką zadyszką. Chciała chwilę odpocząć, ale zauważyła, że na ławce, obok jej torby, siedział ten sam mężczyzna co rozwalił worek, popijając wodę. Idealna sytuacja, by dowiedzieć się jak tak mocno uderza, więc po chwili wahania ruszyła w jego stronę. Kiedy mu się przyjrzała, wyglądał jak Steve Rogers, znany również jako Kapitan Ameryka, ale nie wierząc by ktoś taki znajdował się w takim miejscu, stwierdziła, że musi być po prostu podobny.

 - Cześć - powiedziała, chowając sprzęt do słuchania do torby i wyjmując z niej wodę.

 - Dobry wieczór - odpowiedział dość niepewnie, aczkolwiek kulturalnie. Aż taka była straszna? Dziewczyna wzięła parę łyków i odłożyła butelkę.

 - Jak to robisz, że tak mocno uderzasz w worek? - spytała zaciekawiona, zajmując miejsce obok niego.

 - Tak... jakoś wychodzi - odparł. Patrzyła na niego chwile w milczeniu. W ogóle kłamać nie potrafi.

 - Skoro tak mówisz. - Wzruszyła ramionami, odpuszczając, a on odetchnął z ulgą. - Może chcesz ze mną potrenować?

 - Jasne. 

CIEMNE NIEBO | One-shotsWhere stories live. Discover now