Ból świata [Voltron]

68 4 0
                                    

    Ściągnęła hełm, a wiatr niemal od razu zaczął targać jej włosy. Ze łzami w oczach patrzyła na zachód słońca, przytłoczona kumulującymi się w niej emocjami. Czuja niewyobrażalny ból z każdej strony świata, słyszała głosy istot pełne pretensji i błagania o pomoc. Słyszała i czuła to wszystko. Wiedziała więcej niż inni, a nie mogła nic zrobić. To było poniżające. Żałosne.

    W końcu mogła dać upust swoim emocjom w samotności. Łzy zaczęły spływać po jej twarzy. Nie wydała żadnego dźwięku, pozwalała im płynąć, patrząc pusto przed siebie. Wiedziała, że ból nie minie, że łzy nie ukoją cierpienia, ale nie potrafiła już ich powstrzymywać.

 - Nie miałaś iść do siebie? - Usłyszała za sobą głos Keitha, ale nie poruszyła się ani o milimetr, zbyt przerażona tym, że ktoś może poznać jej słabości.

 - Zmieniłam zdanie - powiedziała, kiedy nieco się uspokoiła. Odwróciła głowę w bok słysząc jego kroki, dyskretnie wycierając oczy. 

       Chłopak westchnął i usiadł obok niej, na krawędzi dachu. Nadal patrzyła w bok, obawiając się, że zauważy jej zaczerwienione oczy. Siedzieli chwilę w ciszy, którą postanowił przerwać chłopak:

 - Wiem, że musi być ci trudno - zaczął. - Nam tez jest...Ale musimy być silni. 

      Chciał położyć dziewczynie rękę na ramieniu, by dodać jej otuchy, ale ta nie pozwoliła mu na to, chwytając go za nadgarstek. Spojrzała mu w oczy zła, zapominając o obawach.

      Niby on ją rozumie? Nikt nie mógł tego wiedzieć. Czuła zbyt dużo bólu, nienawiści. Miał zbyt dużo blizn na duszy, zbyt dużo straciła w życiu. I jeszcze czuła ból innych. Czasami miała problem z rozróżnieniem który ból jest jej, a który odbiera ze świata. Powoli traciła siły. Miała wrażenie, że świat wymyka jej się z ręki a ona nic z tym nie mogła zrobić. Mogła tylko być i czuć. A on niby to wiedział?!

 - Nie. - Pokręciła głową. - Nic nie rozumiesz. Spałam przez dziesięć tysięcy lat... Osoby, które kochałam, na których mi zależało, już nie żyją! Nie ma ich... - Zacisnęła mocniej palce na jego ręce. Coś w niej pękło, zaczęła mówić co czuje osobie, która zna bardzo krótko. Za krótko. - Ciągle napiera na mnie ból świata, który zebrał się przez ten cały czas. W nocy nie mogę spać, bo słyszę te wszystkie głosy błagające o pomoc oraz obwiniające mnie za ich cierpienie. Moje życie... Jedyne co nadaje sensu mojemu życiu, to misja ochrony księżniczki, którą powierzył mi kiedyś król. Jestem jej tarczą i mieczem, więc jeśli będzie trzeba... Jeśli zajdzie taka potrzeba, oddam za nią swoje życie. - Była tak skupiona na słowach, że nie zwróciła uwagi na łzy zbierające się w jej oczach. - Ale... Tak bardzo się boje. Boje się, że nie dam rady. Boję się, że nie uda mi się jej ochronić. Że umrę zbyt wcześnie, w momencie, w którym będzie mnie potrzebować. Że będę musiała patrzeć na waszą śmierć i nic nie będę mogła zrobić. Że świat będzie pogrążał się w wojnie, w której będą ginęły tysiące istnień, a ja będę czuła śmierć każdej z nich, z którymi będzie umiera pewna cząstka mnie. Boję się, że nie dam rady, a ten ból mnie przerośnie. - Łzy zaczęły spływać jej po policzkach, a chłopak patrzył na nią w ciszy, słuchając. - Boje się tej bezsilności oraz tego, że nigdy nie pozbędę się tego ciężaru. Keith... co ja mam zrobić? - spytała z rozpaczą w głosie, puszczając jego rękę i zawieszając głowę.

     Chłopak nie miał pojęcia co powiedzieć. Niepewnie przytulił ją do siebie, głaszcząc jej plecy, by dodać jej otuchy. Kiedy usłyszał, co leży na duszy dziewczynie, pomyślał przez chwilę, że ich zadanie wydaje się niczym, w porównaniu do jej misji. 

    Dziewczyna oddała uściski, chowając twarz w jego koszulce. Było jej wstyd, że pokazała mu się z takiej strony. Taka słaba. To było żałosne. Zrzuca mu na barki swoje problemy, a oni też pewnie nie mają łatwo, uznała, kiedy pomyślała przez chwile. Ale było jej lżej, kiedy powiedziała to wszystko na głos. Dzięki temu podsumowała wszystkie swoje myśli i uczucia, które dusiła w sobie. 

      Wiedziała co musi zrobić. Jest sercem Voltrona, częścią ich zespołu oraz centrum świata. Nie mogła pozwolić by uczucia wzięły nad nią kontrole, kiedy liczyły się losy świata. Musiała być silna. Nie dla siebie, tylko dla dobra innych. By ich wszystkich ochronić.

 - Dziękuję, Keith.

CIEMNE NIEBO | One-shotsWhere stories live. Discover now