Biała Kotka [Harry Potter]

81 5 0
                                    

    Biała kotka szła korytarzem, mijając ostatnich uczniów idących na kolacje, czasem się zatrzymując i przyjmując pieszczoty.

   Kiedy jednak zauważyła McGonagall idącą z pierwszorocznymi do pomieszczenia znajdującego się naprzeciwko Wielkiej Sali, ruszyła za nimi.

    Wśliznęła się za ostatnim uczniem, po tym jak drzwi zaczęły się zamykać.

 - Witajcie w Hogwarcie - powiedziała profesor. - Rozpoczęcie nowego roku szkolnego niedługo się zacznie, ale zanim zajęcia razem z innymi mieszkańcami waszego domu, będziecie spać z nimi w dormitorium i spędzać razem czas wolny.

    Powiedziała jeszcze pare słów o domach oraz nagradzaniu i karaniu punktami. O Pucharze Domów, który co roku dostaje z któryś z domów. Oraz by wykorzystali kilka minut do rozpoczęcia przydziału na zadbanie o swój wygląd. 

 - Wrócę, kiedy będziecie gotowi - oznajmiła McGonagall. - Proszę o zachowanie spokoju. Będzie mieć na was oko Maya.

    Jak na zawołanie z cienia wyszła biała kotka, a profesor opuściła komnatę. 

    Patrzyli zaskoczeni na kotkę, a ona usiadła na ziemi i obserwowała ich złotymi oczami. 

 - Ma nas pilnować... kot? - spytał z niedowierzaniem ciemnowłosy chłopak w okularach.

 - Harry, to nie jest zwykły kot... bracia opowiadali mi, że jeśli ktoś coś narozrabia, zmienia się w potwora. Ponoć wiele razy trafili przez nią do szpitala - wyszeptał z przerażeniem rudowłosy chłopak stojący obok niego.

 - Bzdura - powiedział głos w głowach wszystkich uczniów. - Bliźniacy cię wkręcili.

 - Co... co to było?! - pisnęła jakaś dziewczyna.

      Jednak nikt nie zdołał odpowiedzieć, ponieważ przez ścianę wleciały duchy. Było ich około dwudziestu. Perłowo-białych i lekko przezroczystych. Szybowały w komnacie, rozmawiając ze sobą i nie zwracając na nic uwagi. Duch małego grubego mnicha trajkotał o przebaczaniu, kiedy zauważył tłum pierwszoroczniaków i białą kotkę.

 - Witaj Maya, nowi studenci! - powiedział, obdarzając ich uśmiechem. - Czekacie pewnie na przydział, co?

    Kotka patrzyła na bladych uczniów. Kilka osób pokiwało milcząco głową. Byli wyraźnie przestraszeni pojawieniem się duchów, ale jak szybko przyszły , tak samo szybko wsiąknęły w ścianę, akurat w momencie powrotu profesor.

 - A teraz stańcie rzędem - poleciła - i idźcie za mną.

    Kotka poczekała, aż wszyscy wyjdą gęsiego, po czym sama wyszła, zanim drzwi zdążyły się zamknąć.

    Wkroczyła za nimi do Wielkiej Sali. Szła za nimi, w stronę stołu nauczycieli, przed którym miała odbyć się Ceremonia Przydziału. Nie zatrzymała się jednak przy pierwszorocznych. Przeszła obok nich jakby ich tam nie było i wskoczyła na stół nauczycieli, siadając obok talerza Albusa Dumbledora.

   Tiara odśpiewała swoją pieśń, a ceremonia rozpoczęła się bez większych problemów. Spokój został zaburzony, kiedy McGonagall wyczytała Harry'ego Pottera, chudego chłopaka w okularach.

   A więc to jest Harry Potter, pomyślała kotka i uważnie zmierzyła go spojrzeniem.

    Dużo o nim słyszała. To w końcu Harry Potter, Chłopiec Który Przeżył. Była ciekawa co ma do zaoferowania oprócz sławy, którą zyskał nie przez swoją ciężką pracę czy wyjątkowość, tylko przez poświęcenie. Gdyby nie jego matka, prawdopodobnie nie byłoby go tu i tej jego sławy.

    W kościach czuła, że chłopak przyniesie kłopoty. Będzie musiała mieć na niego oko.

***

     Kotka weszła do biura dyrektora, którego jeszcze w nim nie było. Zaczęła się świecić, a zamiast niej, w pokoju stałą dziewczyna. Długa grzywka zasłaniała jej twarz, a włosy do ramion były strasznie napuszone. Na sobie miała starą, za dużą bluzkę i spodnie. Butów nie posiadała.

   Usiadła na podłodze, przed kominkiem i wpatrywała się w ogień, pogrążona w swoich myślach, dopóki nie pojawił się Dumbledor, który zajął miejsce za biurkiem.

 - I jak podobają ci się nowi uczniowie, Maya? - spytała radośnie.

     Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała, tylko oznajmiła:

 - Harry Potter może w przyszłości ściągnąć na nas dużo kłopotów.

 - Ale tobie to chyba nie przeszkadza... Będziesz go chroniła, prawda?

     Spojrzała na niego pustym wzrokiem.

 - To chyba oczywiste.

CIEMNE NIEBO | One-shotsWhere stories live. Discover now