Tato [autorskie]

30 4 0
                                    

      Kucała na śniegu, przyciskając kolana do klatki piersiowej. Twarz zatapiała w ciepłym szaliku, a zmarznięte ręce schowała do kieszeni płaszcza.

     Czuła igiełki mrozu wbijające się w jej ciało. Lubiła zimę. Była dla niej orzeźwiająca, pobudzała ją do działania.

 - Cześć tato - zaczęła, patrzą na marmurowy nagrobek. - Ostatnio nie miałam czasu by cię odwiedzić. Przepraszam. Dużo się dzieje, wiesz? Emma i Armin uciekli z domu, nie wiemy gdzie ich szukać... Armin nie daje żadnych śladów życia, a Emma zostawiła jedynie głupi liścik. O Emme się nie musisz martwić. Bardzo się zmieniła od twojego odejścia, stała się odpowiedzialna i wymagająca. Na pewno sobie poradzi... Gdziekolwiek jest. Jednak martwię się o Armina, nadal z niego wielki dzieciak. Nieodpowiedzialny, impulsywny i łatwo wpada w gniew. To moja wina, że uciekł. Strasznie się kłóciliśmy... Nie miałam nawet okazji by go przeprosić - powiedziała z żalem i goryczą w głosie. Z każdym słowem, czuła rosnącą gule w gardle. 

- Więc... ech... A u - przetarła oczy, czując, że zachodzą łzami - Kasandry i Willa jest... lepiej. Will wdaje się w bójki i ma gdzieś naukę, ale... jest bardzo podobny do ciebie. Kieruje się tymi samymi wartościami i nie muszę się o niego martwić, mimo to czasem nadal go nie rozumiem. Kasandra chodzi bardziej smutna... Zbyt szybko dorosła. Już nie jest naszą małą Kasią. Rozumie więcej rzeczy. - Próbowała się uśmiechnąć, ale szybko się poddała. 

- Co mam zrobić, tato? Czemu... Czemu musimy mieć takiego pecha? Dlaczego nie mogliśmy być jak normalna, szczęśliwa rodzina. - Załkała. - Chciałabym by było jak kiedyś... Chciałabym byś żył, tato...

CIEMNE NIEBO | One-shotsWhere stories live. Discover now