XXXVII

2.6K 226 132
                                    


Przewracając się na drugi bok poczułem mocne szarpanie i stłumione wrzaski 

-Harry! Wstawaj!- odburknąłem coś niezrozumiałego i spróbowałem złapać kołdrę, jednak takowej nigdzie nie było
-Kurwa Harry!- nagle poczułem lodowatą wodę na swoim całym ciele i podniosłem się z krzykiem
-Co się stało?!
-Jest już po czternastej i pora wstawać, leniu śmierdzący- usłyszałem głos Hermiony
-Gdzie ja jestem?- zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu i ogarnąłem, że to nie do końca jest mój pokój. A ja nie leże w ciepłym łóżku, tylko w zimnej, mokrej wannie. Po dojściu do tych wniosków spojrzałem się pytająco na przyjaciół. Po zrobieniu tak gwałtownego ruchu mentalnie poczułem jak moja głowa i brzuch wybuchają

- Czemu ja jestem w łazience?- położyłem się znowu czując zbliżające się wymioty
-Hermiona mówiła, że...
- To co odpierdoliłeś dowiesz się na kolacji razem ze wszystkimi- wykrztusiła hamując śmiech, a tu masz eliksir na kaca bo jak widzę to przyda ci się. ZNOWU!- dokończyła dziewczyna- i Harry do jasnej cholery, przestań tyle chlać!

Tak jak mi kazano najpierw wypiłem miksturę.
Była gorzka i smakowała olejem samochodowym, a pierwszym odruchem było wyplucie tego dziadostwa. Mimo to w końcu przełknąłem napój pod karcącym wzrokiem Miony.
Po kilku okropnych minutach jednak poczułem się lepiej.

Poczekałem jeszcze chwilę i gdy Ron z Hermioną wyszli, dygocząc jak osika na wietrze, rozebrałem się, odkręciłem wodę i pozwoliłem by gorące krople spadały na moje ciało.
Tego było mi trzeba.
Umyłem włosy szamponem o zapachu wanilii i wyszedłem owijając wokół pasa biały, duży ręcznik. Sięgnąłem ręką po czyste ubrania, ale trafiłem na pustkę. No tak...

Wychodząc z łazienki i natychmiast zetknąłem się z lodowatym w porównaniu z zaparowaną łazienką powietrzem. W pokoju nikogo nie było, więc stwierdziłem, że bez sensu żebym brał ubrania, szedł do łazienki i tam się przebrał. Dlatego zdjąłem ręcznik i nago podszedłem do kufra wyjmując czyste i pachnące okrycie.

***

-No w końcu! Co tak długo?- usłyszałem siadając do stołu.

Na sali była może połowa uczniów.
Jak przypuszczam reszta chce odespać weekend

-Ciszej!- warknął Nev
-Wy też się tak źle czujecie?- zapytałem popijając sok dyniowy, bo od samego patrzenia na jedzenie mam ochotę wrócić do pokoju i uklęknąć nad muszlą

-Zdecydowanie
-Masakra
-Nooo- odpowiedziała mi reszta, a ja się lekko uśmiechnąłem- pamiętacie coś? Ja mam totalną pustkę w głowię
-ja pamiętam jak wlazłeś w lampę, a potem musieliśmy cię wnosić- zaśmiał się Ron
-Oj, było tego o wiele więcej- zaczęła Hermiona- Z tego co ustaliłam z Ginny to niektórzy się grubo bawili. Ty, Harry tak jak mówił Ron wpadłeś na lampę i zemdlałeś, potem gdy się ocknąłeś śpiewałeś pijacie piosenki- i tutaj wybuchła śmiechem- po-potem gdy odprowadzałam cię do pokoju stwierdziłeś, że idziesz do łazienki. Znalazłam cię bawiącego się w psychologa. Pocieszałeś prysznic, bo płakał i wyjechałeś z gadką typu "W życiu są wzloty i upadki, ale nie ma co się załamywać" no i pytałeś o to czy rodzice nie bili go w dzieciństwie lub czy ma depresje. Ron nie śmiej się, nie byłeś lepszy. Razem z Nevillem w połowie drogi chcieliście iść na polowanie do zakazanego lasu. Ubzduraliście sobie, że złapiecie kuropatwy i za ich pomocą urządzicie eliksir miłosny. Wszystko rozumiem, tylko co do chuja wafla kuropatwy miałyby robić w lesie?! Fred z Georgiem mimo mocniejszej głowy i tak zaczęli pleść niewidzialne wianki i drzeć się o skunksach na smyczy, a Seamus ty to w ogóle się nie odzywaj bo po pierwsze ubzdurałeś sobie, że gonią cię wielkie żaby, kleiłeś się do każdego, a na koniec udawałeś razem z Deanem wielkie gąsienice-ludojady- po tym jak można było się spodziewać każdy śmiał się jak opętany. 


Jak się potem okazało Miona i Ginny też nie były tak święte.

W czasie drogi powrotnej w pewnym momencie razem wbiegły do lasu i zaczęły wchodzić na drzewa i robić jakieś tańce GOGO na lampach czy drzewach. Na tym się jednak nie skończyło. Gdy byliśmy już pod zamkiem Herm stwierdziła, że musi zdjąć sukienkę bo miała wizję i podobno ma w sobie złą energię. Ginny ochoczo przytaknęła i siłą trzeba było powstrzymać je od striptizu. Potem Hermiona jakimś cudem ukradła sedes i trzymała go pod szatą. Młoda Weasley za to wyrzuciła czapkę Freda krzycząc „jak kocha to wróci". Bliźniacy w odwecie za stratę nakrycia, wzięli ją na ręce i biegli w stronę jeziora krzycząc „uwolnić orkę". Ale, że Ginny byłą tą bardziej trzeźwą, pobiła ich i z dumą pomagała Hermione przemycić deskę klozetową, do pokoju.

Jesteś moim...| Drarry ✔️Where stories live. Discover now