XXXIII

2.7K 221 90
                                    




Draco:

Po męczącej nocy pełnej najróżniejszych przemyśleń, w głównej mierze o Potterze, niewyspany zwlokłem się z łóżka, poszedłem do łazienki i wykonałem zwyczajną poranna rutynę.

Wyszedłem z pokoju i w salonie zobaczyłem czekających na mnie znajomych.
Po powrocie z misji oczywiście powiedziałem wszystko Blaise'owi o tym dziwnym staruszku, krowo-jeleniu na trzy metry, egzorcyzmach i ucieczce. A ten powiadomił mnie, iż jest w związku i to z Luną Lovegood. W końcu po około dwóch latach są razem i to od tygodnia, a ten murzyn nie raczył mnie powiadomić wcześniej!
No jak tak można?!

Z tego co się dowiedziałem to tak właściwie Luna pierwsza do  niego zagadała, czy nie ma pożyczyć jej pióra, a ten mimo posiadania jednej sztuki, zgodził się. I tak słowo do słowa, zgadali się na kolejne spotkanie, mulat w końcu w sobotę wyznał co do niej czuję, a ta po krótkim zastanowieniu zgodziła się na związek.

-Co ty taki zamyślony?- zagadnął chłopak, gdy doszliśmy już przed wielką salę
-Jeszcze się pytasz? Pewnie myśli o jakże TAJEMNICZYM brunecie- zaśmiała się Pans
-Ja dalej nie wiem jakim cudem od nienawiści, przeszliście do tego co jest teraz- powiedział i rękami wykonał niezidefikowany ruch
-Zadaje sobie to samo pytanie- westchnąłem zamyślony
-No to na co czekasz? Leć do niego...
-Jest śniadanie i przypominam, że cała szkoła by się gapiła- warknąłem dłubiąc widelcem w jajecznicy
-To na przerwie go złapiemy- przytaknęła dziewczyna
-ZłapieMY?!
-No ja muszę z Granger pogadać, nie?
-Czemu wszyscy moi znajomi są homo?- zapytał sarkastycznie mulat
-Uważaj bo cię w nocy zgwałcimy, jak będziesz spał- poinformowała poważnie Parknson, próbując tłumić śmiech, a ja cały czas patrząc się przed siebie, położyłem mu rękę na udzie.

Jednak ta sytuacja przerosła moje wyobrażenia, bo chłopak z wrażenia spadł na podłogę. Momentalnie cała szkoła spojrzała się w naszą stronę, a ja nie mogąc wytrzymać wybuchnąłem śmiechem na cały głos, lecz zaraz moja twarz znowu przybrała obojętny wyraz. Wkurzony brunet z lekko czerwonymi policzkami ale dumną miną wstał i z powrotem usiadł przy stole, a ja oberwałem ręką po głowę, na co zaśmiała się Pansy w nagrodę  dostając kopa w kostkę.

Mimo pozorów jakie stwarza Slytherin, kocham ten dom.
Niby większość znajomości polega na tym, aby mieć do kogo otworzyć gębę, ale na szczęście znajduję się w tej szczęśliwej mniejszości.

****

Gdy nastała długa przerwa, po czterech nieskończenie długich lekcjach w końcu razem z dziewczyna wybraliśmy się na poszukiwania Golden Trio. 

Blaise stwierdził, że woli spędzać czas ze swoją dziewczyną, niż pomóc przyjaciołom.
Także we dwójkę przemierzaliśmy korytarze. Potty wraz z Granger jak można się spodziewać stali przed swoją salą. W dobrych humorach cicho podeszliśmy do stojących tyłem do nas gryfonów

-Buuu- krzyknęliśmy razem, a ci lekko lekko się wzdrygnęli i odwrócili do nas. Mimo, ze od kilkunastu tygodni nie wyzywamy się już to i tak widok Draco Malfoya, Pansy Parkinson, Hermiony Granger i Harry'ego Pottera gadających ze sobą jest czymś mało spotykanym.

-Co tu robicie?- zapytała się Miona, lekko przytulając z Pans. Przyznam szczerze, iż czekałem na podobne powitanie od strony chłopaka, ale ten jedynie na mnie szybko spojrzał, a potem odwrócił wzrok.

Okeej...

-W sumie to się nudziliśmy, a Blaise uciekł do Luny, więc...
-Są razem?!- wykrzyknęła dziwnie szczęśliwa Hermiona
-Noooo, Zabini za nią lata od dwóch lat- powiedziałem, a jedyną odpowiedzią był jeszcze szerszy uśmiech Granger oraz Potter wpatrzony w buty. Wymieniłem z dziewczynami jedynie zdziwione spojrzenie, gdy Potter nagle objaśnił iż przypomniał sobie o pomocy Weasley'owi przy kwiatkach.
-O co chodzi?- zapytałem, gdy się oddalił.

Hermiona jedynie popatrzyła się na mnie smutnym wzrokiem, wyszeptała coś do Pansy i odeszła.
-Co?- wybełkotałem jedynie
-Mnie się nie pytaj- rzekła i wtedy zadzwonił dzwonek.

Z lekkim opóźnieniem dotarliśmy na kolejną lekcję, czyli astronomię.
Przyznam, iż jest to jeden z moich ulubionych przedmiotów.

Patrzysz w niebo, a nad sobą widzisz miliony niezbadanych gwiazd, planet, konstelacji. Niezwykłe... Dlatego też jak można się domyślić wieża astronomiczna jest moim ukochanym miejscem w Hogwarcie.

***

Nosz kurwa mać, gdzie jest Potter?

Ile można jeść kolację?

Stałem przed drzwiami do sali dobre dziesięć minut i co?

I gówno

Wychodzili praktycznie sami krukoni zatopieni w książkach lub gryfoni, ale w śród niech nie było nigdzie tego zakutego łba w okularach

-...w efekcie omal nie zjadła mnie jakaś muchołówka, dziwne pnącza rzuciły mną o ścianę i użarł mnie jakiś kwiatek- w końcu usłyszałem roześmiany głos bruneta. Może faktycznie był w tej szklarni i teraz po prostu wyobrażam sobie nie wiadomo co?

-Stary, mogło być gorzej. Mogłeś na przykład skończyć w bibliotece pisząc refe..- nie dokończył rudy, bo dosłownie na mnie wpadł.

Fujjj!

-Uważaj jak łazisz, Weasley- warknąłem z obrzydzeniem, poprawiając sobie szatę. Do towarzystwa Potter'a, a nawet Granger się już przyzwyczaiłem, ale tego to po prostu zakopać dwa metry pod jakąś sosną i zostawić.
-To ty uważaj gdzie stoisz, fretko- z trudem ignorując "mądra" ripostę rudego, złapałem szybko bruneta za ramię i oddaliłem się o kilka kroków.
-Zostaw mnie- warknął
-Wszystko okej? Stało się coś? O co chodzi?- zapytałem na jednym tchu
-Idź sobie Malfoy- wyszeptał patrząc mi w oczy
-Co się dzieje?- zapytałem nieustępliwie
-Nie mieszaj mi się do życia...
-Posłuchaj mnie przez chwilę- poprosiłem, ignorując ukłucie w sercu
-A co jeśli nie mam zamiaru cię słuchać?! Zostaw mnie cholernym spokoju!
-Harry...
-Nie uspokajaj mnie!- warknął- nienawidziliśmy się jeszcze, pamiętasz?! Wróćmy do tego.
-Ale...to bez sensu, czemu mielibyśmy się znowu...?!
-Tak jest łatwiej, zauważ to. Nie chce żebyś cierpiał, a przyjaźniąc się ze mną będziesz.. to masochizm!-powiedział patrząc mi w oczy, jednak jego głos się załamał, a w oczach dostrzegłem zbierające się tam łzy
-Harry...
-Proszę..- powiedział płaczliwym tonem i odszedł. 

Tak po prostu

Jesteś moim...| Drarry ✔️Where stories live. Discover now