Karmagisa {Assasination Classroom}

1.5K 34 20
                                    


Nightmare

— Kocham Cię, Karma. — niebieskowłosa istotka stała przede mną, a jego oczy mordercy wpatrywały się we mnie łagodnie.

— Udowodnij to. — rzuciłem oschle, odwracając się do niego. Jedną ręką nadal trzymałem barierkę balkonu w moim pokoju. — Zabij się. Jeśli mnie kochasz, to poderżnij sobie gardło. Teraz.

Nagisa bez wachania wyciągnął sztylet zza paska i jednym, sprawnym ruchem odebrał sobie życie. Ja patrząc na niego, zaśmiałem się histerycznie.

Obudziłem się zlany potem. Mój oddech był o wiele za szybki, a serce biło w takim tempie, jakbym przed chwilą przebiegł maraton.

Znów ten sen. Dlaczego on mnie tak nawiedza? I jeszcze Nagisa... Powiedział, że mnie kocha, czy to może być prawda?

Pokręciłem głową. To tylko sen, a ja po prostu wpadam w paranoję. Bo to nie tak, że każdy sen coś znaczy, prawda?

Słysząc budzik, wzdrygnąłem się. Dopiero teraz zauważyłem, że słońce już dawno dotarło do mojego pokoju i teraz było już praktycznie jasno.

Wyłączyłem to ustrojstwo i zabierając po drodze mundurek, ruszyłem do łazienki. Ogarnięcie zajęło mi paręnaście minut, przez to, że musiałem wziąć prysznic. Bo jak cały spocony miałem iść do szkoły?

Bez śniadania wyszedłem z domu. Po drodze zatrzymałem się jeszcze w piekarni kupując dwie słodkie bułki. Ruszyłem na stację. To z tamtąd codziennie dojeżdżałem do szkoły. To też tam codziennie rano spotykałem Nagisę. I dzisiaj nie miało być inaczej.

~.~

Dzień był cholernie wykańczający, jednak po złym, zawsze przychodzi coś dobrego, prawda? I, na szczęście, tym miłym aspektem w jakże ciężki dzień okazał się być Nagisa proszący o pomoc w nauce.

Tak, mój obiekt westchnień przyszedł do mnie do domu. I legalnie mogłem się na niego pogapić.

Czy ten dzień może być lepszy?

Z Nagisą siedziałem nad matematyką już dobre parę godzin, a uświadomiła nas o tym moja rodzicielka, która przez późną porę kazała mojemu przyjacielowi zostać na noc. Nie protestowałem, w sumie i tak jutro była sobota i nie mieliśmy lekcji. A poza tym, będę mógł się na niego pogapić, gdy będzie spał!

Czy życie mogło napisać dla mnie lepszy scenariusz?

~.~

Wpatrywałem się w martwe ciało chłopaka leżącego tuż przede mną. Zacząłem się szyderczo śmiać, mimo że chciało mi się płakać.

— K-karma?! — nagle usłyszałem wołanie i gwałtownie się obudziłem. Znów ten sen. Ale dlaczego akurat teraz? — Nic ci nie jest? Krzyczałeś, a ja się martwiłem... — niebieskowłosy trzymał rękę na moim ramieniu, a ja uważnie studiowałem jego twarz. Dopiero po chwili zrozumiałem sens jego słów. Cholera. Ten debil się o mnie martwił.

— Nie musisz się o mnie martwić, to tylko sen. — powiedziałem to o wiele bardziej szorstko, niż chciałem. Nie dość, że się o mnie martwił, to jeszcze wywołałem u niego łzy, które teraz spływały po jego policzkach. Mimowolnie wtuliłem się w niego. Nagisa raczej nie miał nic przeciwko, ponieważ po chwili zaczął mnie uspokajająco głaskać po plecach. A ja się rozpłakałem. Miałem już gdzieś co o mnie myśli. Miałem już serdecznie dość tych snów. Czy nie mogą już odejść?

Nadal wtulony w chłopaka, opowiedziałem mu o tych snach. Nie pominąłem żadnego szczegółu. Wyznałem mu też swoje uczucia, za co dostałem buziaka w czoło i usłyszałem dwa słowa: kocham Cię.

Tej nocy spaliśmy, wtuleni w siebie, a żadne złe sny nam nie przerwały.

/////\\\\\
Data powstania one shota: 25.05.2020 14:46

Cherry blossoms ||Multifandom One-Shots||Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt