Itachi

682 33 8
                                    

*[Imię] POV*

Zatrzymałam się po pięciu minutach ciągłego biegu. Obejrzałam się za siebie a następnie odwróciłam aby spojrzeć na człona Akatsuki.

Itachi aktywował Sharingana i spróbował mnie zamknąć w iluzji. Ja jednak spojrzałam się mu tylko w jego oczy.

-Przeżyłeś wiele... to straszne.- Wyszeptałam po chwili.- W twoich oczach widać dużo cierpienia.

Nic nie odpowiedział.

Staliśmy tak w ciszy jednak widziałam, że cały czas próbuje mnie zamknąć w iluzji.

-Bez sensu są twoje starania. Jestem odporna na genjutsu. - przerwałam na chwilę. - Jak to się stało, że zmuszony byłeś wymordować swój klan?-Mężczyzna spojrzał się za siebie.- Nie ma w pobliżu twojego przyjaciela. Jesteśmy sami.

Moja twarz dalej była poważna. Usiadłam po turecku na ziemi nie zwracając na nic uwagi.

-Starszyzna jest okrutna, ale nic na to nie poradzimy. Trzeba było zrobić to co trzeba było.- odparł w końcu.

-Rozumiem. Widzisz ja też kocham swoją wioskę i czuję, że kiedyś będę musiała się poświęcić dla niej.

-Przecież cię wyrzucili z kraju Lodu.

-Mi chodzi o Sunagakure. - zahihotałam cicho przykładając dłoń do ust.

-Nie urodziłaś się tam.

-Dużo o mnie wiesz.

-A do tego w Sunie też uważają cię za potwora.

-Nie wszyscy, ale tak. Masz rację.

-Lider już się tobą zainteresował.

-Mam być zaszczycona?

-Raczej nie, ale powinnaś uważać.

-Będę, nigdy nie wstąpię do was z własnej woli.- Machnęłam ręką.

-To samo myślałem, ale zmusiła mnie do tego Konocha.

-Nadal jesteś wierny hokage?

-Hokage o niczym nie wie. Tylko starszyzna.

- Okrutne. Nie bój się niczego nie powiem. - spojrzałam na słońce - Pora wracać, jak coś to mnie ścigałeś ale ci się nie udało.- w końcu uśmiechnęłam się lekko. - Mattane. - powiedziałam nie czekając na odpowiedź ruszyłam biegiem koło niego.

Nie bałam się, że mnie zaatakuje. Itachi był dobrym człowiekiem , choć nikt nie mógł o tym wiedzieć.

Nawet Sasuke.

-[Imię] ! Nic ci nie jest! - Lee podbiegł do mnie.

-Nie, to była niezła gonitwa ale udało mi się go zgubić na polanie. A jak tam wasza walka?

-Było ciężko, ale jak widać żyjemy.

-To najważniejsze.- uśmiechnęłam się szczerze. - A teraz chodźmy na dango!

Pokazałam palcem wskazującym na zachód.

-A co z misją?

-Na jakiś czas odgoniliśmy Akatsuki z tego terenu więc pobędziemy tu jeszcze parę dni na czuwaniu i wracamy.- stwierdziła Tenten.

-A więc... - trzymałam kciuki podskakując w miejscu.

-Niech ci będzie.

-Jest! Poczujmy siłę młodości! -Lee podniósł zaciśniętą pięść w górę .

-Taak! - wykonałam taki sam gest co on.

Idąc po drodze rozmyślałam nad życiem Uchihy. Oby dwóch Uchiha.
Oby dwoje mieli straszne życie. I obydwoje teraz kroczą ścieżką zła. Jeden świadomie a drugi niechętnie.

Nie wiedziałam tylko że byłam obserwowana od czasu "ucieczki" przed Itachim przez pewnego roślinnego mężczyznę z Akatsuki.

---------------------___--------------------
Yo! Wróciłam! Przepraszam za tak długą nieobecność, ale pracuję a konkretnie przepisuję książkę, którą mam nadzieję , że wydam.
Ktoś się stęsknił?
Mattane gwiazdeczki!

GaaraxReader"Pod Blaskiem Księżyca"Where stories live. Discover now