" CZY BYŁAŚ ZAKOCHANA?"

1.4K 50 0
                                    

Po skończeniu śniadania, poszłam pomóc pozmywać naczynia.
Umówiłam się z Rozi, że ja myję, a ona wyciera talerze.
W dwie osoby praca zawsze szybciej mija.

- Cordelio, jakie wiodłaś życie, zanim dowiedziałaś się o nadprzyrodzonych? - zapytała Rozi przerywając ciszę.

- Zwyczajne. Jak każda nastolatka w moim wieku.

- A możesz bardziej mi o tym opowiedzieć? - dociekała.

- Miałam własne mieszkanie. Nie było ono duże, ale byłam w nim sama i mi w pełni wystarczało.

- Nie czułaś się samotna? - odłożyła talerz, I wzięła ode mnie kolejny.

- Miałam przyjaciół przy sobie. Nadal ich mam, ale nasz kontakt się zerwał..

Dziewczyna, wiedziała o co mi chodzi więc nie musiałam wyjaśniać.

- Mogę Ci pożyczyć swój telefon jeśli chcesz do nich zadzwonić.

- Naprawdę? - w moich oczach pojawiły się iskierki szczęścia, że znowu ich usłyszę.

Ale co jak zadzwonię do Kama?
Mam do niego tyle pytań...
Chcę mu powiedzieć, że wiem co dla mnie robił, I jak mu jestem wdzięczna.
Że za nim tęsknie i znowu chciałabym go zobaczyć. Bardzo chcę też usłyszeć głos Lydii i dowiedzieć się jak się czuje.

- Tak, pewnie tylko niech się naładuje.

- Dziękuję - byłam jej bardzo za to wdzięczna. Nikt przedtem się mnie nie spytał, czy chcę skontaktować się z przyjaciółmi. Chcieli mnie od nich odizolować, a teraz mam okazję znów ich usłyszeć. Jednak w tym wszystkim pojawiał się haczyk.

- Nie ma za co, to drobiazg.

- Ale, nie wiem co powiedzieć mojej przyjaciółce. Pewnie powiedziano jej że wyjechałam daleko, ale jak wyjaśnić, że zniknęłam tak nagle i się z nikim nie kontaktowałam?

- A może zaczekasz, aż odzyskasz wspomnienia, I wtedy spotkasz się z nią?

- Skąd wiesz? - zapytałam zdziwiona.

- Od Alfy.

Zastanawiało mnie, ile może o mnie wiedzieć. Rozumiem, że jest młodszą siostrą Rylana i że bardzo dobrze się dogadują, ale nie musiał o wszystkim jej mówić.
Zaczynam lubić tą dziewczynę i może w tym ma rację. Wierzę w to, że jak moja pamięć wróci będę mogła spotkać się z Lydią i Kamem. Porozmawiać z nimi i uściskać ich.

- No może tak.

- A powiedz mi jedno - spojrzała się na mnie z chytrym uśmieszkiem.

- Co takiego?

- Był może jakiś chłopak, który Ci się bardzo podobał?

Podałam ostatni umyty talerz Rozi i zakręciłam kran po czym wytarłam ręce w ręcznik.

- Tak, było ich nawet sporo.

Było dużo chłopaków, których uważałam, że są bardzo przystojni, ale rozumu im brakowało.
Uważałam, że bracia Mikelson myli niczego sobie, a nawet najprzystojniejszymi chłopakami jakich dotychczas spotkałam.

- Ale czy się w nim zakochałaś?

- Nie.

Stała zdziwiona, patrząc na mnie z rozszerzonymi oczami.
Wytarła ostatni talerz i oparła się o blat z rękami założonymi na klatkę piersiową.

- Nie? Poważnie?

- Czemu, Cię to dziwi?

- Bo jesteś naprawdę bardzo ładna i myślałam że chłopaki ustawiają się do ciebie w kolejce, a nawet któryś zdobył twoje serce.

- No, to tak nie było.

- Moim mate jest Lupin, wiesz co to znaczy?

- Tak, wiem.

- Jest moją pierwszą i jedyną miłością. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego.

- To musi być wspaniałe
uczucie - uśmiechnęłam się i odetchnęłam głęboko.

Doskonale wiem na czym polega wieź mate, I jakie silne uczucie wiąże dwójkę z nich.
Ja jednak nie byłam w nikim zakochana, I nie boleje nad tym, że nie mam swojej bratniej duszy.

- Jest, niesamowite - powiedziała to z radością i miłością w oczach.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, kiedy do kuchni weszła starsza kobieta i poprosiła Rozi o przysługę.
Nie chciałam się dopytywać, więc pożegnałam się z dziewczyną gdy wychodziliśmy i poszliśmy w dwie różne strony.




Należysz do mnie KOCHANIE Where stories live. Discover now