Rozdział 35-Nowa przyjaźń.

84 5 0
                                    

-Przepraszam, myślałam że to Robin- powiedziałam zawstydzona swoimi słowami.
-Tak pomyślałam, chodź rozerwiemy się- powiedziała z entuzjazmem.
-Tak,jasne- otarłam tusz z policzków.
-Zamierzasz tak wyjść?-zapytała mierząc mnie wzrokiem-Chodź, umaluje cię i ubierzemy coś innego niż uniform- była bardziej podekscytowana niż ja.
-Okej- odparłam próbując nie myśleć o wcześniejszych zdarzeniach.

Pierwszy raz byłam w pokoju Gwiazdki,nie żałuję.Róż, biel i beż to zdecydowanie nie moje klimaty.Idąc po białym,puchatym dywanie zauważyłam zdjęcia oprawione w szare ramki znajdujące się na komodzie.Większość to zdjęcia z Robinem i innymi tytanami aczkolwiek moją uwagę przykuła jedna fotografia.Gwiazdka z wręcz identyczną dziewczyną trzymająca się za rękę.Jedyne czym się różniła to kolorem oczu i włosów.
-Śliczne zdjęcie,kto to?- zapytałam sięgając po szarą ramkę.
-To Kometa,moja siostra- powiedziała patrząc na zdjęcie zza moich pleców-Nie mamy zbyt dobrego kontaktu-dokończyła ze znacznym smutkiem w głosie.
-Zaproś ją do nas- zaproponowałam odkładając fotografie na miejsce.
-To nie zbyt dobry pomysł- usiadła na różowym łóżku.
-Dlaczego tak uważasz?- stanęłam przed dziewczyną.
-To toksyczna wersja mnie- spojrzała mi w oczy -Chodź,czas nas goni- wstając złapała mnie za rękę.
Poprowadziła mnie do obrotowego krzesła i wyjęła z szuflady skrzynkę z kosmetykami.
-Jakie kolory lubisz?- szeroko uśmiechnęła się.
-Amm, czarny- powiedziałam patrząc na fioletową skrzynkę.
-Tak myślałam- zaśmiała się.
-Odpręż się- powiedziała robiąc minę profesjonalistki.

Oparłam głowę na zagłówku białego krzesła, Star to pierwsza osoba której pozwalam dotykać swojej twarzy w ten sposób.Malowanie i strojenie się nie jest moją mocną stroną.
-Ty i Bestia to tak na poważnie?- zapytała malując moje rzęsy czarnym tuszem.
-Nie, jesteśmy przyjaciółmi-odparłam zaskoczona.
-Czyżby? Wszyscy uważają inaczej- kontynuowała.
-Nie chce pakować się w kolejny toksyczny związek-mówiłam patrząc na dziewczynę.
-Garfield jest dobrym chłopakiem w porównaniu do tego psychola Robina- mówiła szperając w skrzynce.
-Wow,kiedy tak ci się zmieniło zdanie?- zapytałam zaskoczona.
-Kiedy pojęłam że nie skrzywdził mnie przez to że pojawiłaś się ty tylko dlatego że jest chory psychicznie i nie bierze leków.- mówiła malując moje usta-Skończone- uśmiechnęła się.

Niepewnie podeszłam do lustra, aczkolwiek nie potrzebnie.Wyglądałam jak na demona bardzo ludzko.Czarne kreski i fioletowa pomadka to zdecydowanie moje klimaty.
-Wow, ślicznie- powiedziałam z chrypą w głosie.
-No wiadomka, jesteś piękna Rae- powiedziała patrząc w lustro.-Idź się przebierz bo raczej u mnie nic ,,swojego,, nie znajdziesz,a ja przygotuje siebię- mówiła siadając na krześle.
-Okej- odwróciłam się i otwierając drewniane drzwi wyszłam z pomieszczenia.

Otwierając szafę i szukając ubrań myślałam o słowach Star odnośnie Dicka, wydawało mi się że ona jest po jego stronie.Wyjełam czarny top na ramiączkach i czarne obcisłe spodnie.Stylizacje dopełniłam czarnym kapeluszem i chockerem.
Szukając torebki usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę- krzyknęłam.
-Cześć - powiedział zielony chłopak.-Ślicznie wyglądasz- odparł mierząc mnie wzrokiem.
-Dziękuje- szeroko się uśmiechnęłam.
-Wychodzisz?-zapytał opierając się o szarą ścianę.
-Tak,z Gwiazdką na kawę- oznajmiłam wciąż szukając torebki.
-Cieszę się że wasz kontakt się poprawił, dostałaś list od Ligii- powiedział Garfield.
-Od kogo?-Zapytałam zdziwiona.
-Od Ligii Sprawiedliwości,mam nadzieję że zostaniesz- powiedział przybitym głosem podając mi szarą kopertę.
-Ale nie rozumiem o co chodzi- powiedziałam biorąc list od chłopaka.
-Jeśli tytan jest gotowy dostaje propozycję od Ligii.Możesz do nich dołączyć-powiedział a zaskoczenie nie schodziło z mojej twarzy.-Zastanów się dwa razy zanim podejmiesz decyzję, okej?- powiedział podchodząc do mnie bliżej.
-Garfield,nie zostawię was- powiedziałam z przekonaniem.
-Wielu tak mówiło-mówił skołowany.
-Nie jestem jak wszyscy- przytuliłam chopaka.-Ładne perfumy- powiedziałam wąchając koszulkę Garfielda.
-Proszę tylko abyś się zastanowiła,to wielka szansa aczkolwiek bolesna- mówił z wymalowanym na twarzy smutkiem.
-Nie martw się- powiedziałam łapiąc za zielony policzek chłopaka a następnie składając na nim całusa.
-Idziemy?- zapytała Gwiazdka która właśnie weszła do pokoju.
-Tak, idziemy- wychyliłam się zza chłopaka.-Nie martw się Gar,mam zbyt dużo do stracenia- szepnęłam w stronę chłopaka a następnie ruszyłam przed siebie rzucając list na łóżko.

Idąc miastem czułam się jak dawniej,ide z do kawiarni pogadać z przyjaciółką, zmieniło się to że mam przyjaciół.Kawiarnia z zewnątrz wyglądała bardzo oldschoolowo.Białe ściany pokryte licznymi ledami i neonami z napisem ,,coffee,,.

-Wow, ślicznie tutaj- powiedziałam patrząc na wystrój wnętrza.Kawiarnia była utrzymana w stylu lat sześćdziesiątych, drewniany bar oraz kolory przeważające jakimi była czerwień i biel.
-Zawszę tu przychodziłam z Robinem- powiedziała siadając na czerwonym krześle.
-Bylaś z nim szczęśliwa?- zapytałam niepewnie.
-Tak samo jak ty dopóki nie odstawił leków- mówiła.
-Dlaczego to zrobił?- drążyłam temat.
-Wszystko zaczęło się gdy zginęli jego rodzice i Batman to znaczy Bruce go przygarnął.Był bardzo wymagający i stanowczy, zaciągał go na akcje Ligii gdy był tak naprawdę na to za młody.Widok ofiar, krwi i przemocy to nieodpowiedni widok dla dwunastoletniego chłopca nie uważasz?- powiedziała a następnie podniosła rękę w stronę kelnera w celu zamówienia kawy.
-Tak to prawda- przytaknęłam spuszczając wzrok.
-Dwa razy duże Latte- powiedziała z uśmiechem.-Potem było tylko gorzej,popadł w depresje pourazową która również wywoływała agresję.Dla Batmana nie był to powód do przerwania akcji, wręcz przeciwnie.Uważał że agresja mu pomoże w zwalczaniu zła póki nie zabił jednego ze złoczyńców- powiedziała-Dziękuje-odpowiedziała odbierając dwie kawy nalane do dużych szklanych kubków.
-Zabił?- zapytałam biorąc łyk kawy.
-Z zimną krwią,to spowodowało że zaczął brać leki.Batman odsunął go wtedy od Ligii i stworzył Młodych tytanów.Dołączył najpierw Bestia potem ja, Cyborg a następnie po długim czasie ty dołączyłaś.Zaczeliśmy chodzić po dwóch miesiącach znajomości.-mówiła biorąc łyk kawy.
-Nie bałaś się jego agresji?-Zapytałam.
-A ty?Nie wiedziałam nic tak samo jak ty.Gdy odstawił leki z niewiadomej przyczyny stał się agresywny,po roku zerwałam z nim aczkolwiek nadal gdzieś głęboko w sercu go kocham.Garfield i Cyborg pomagali wyjść mi z tego całego zamieszania.Na akcji w której nam pomogłaś pierwszy raz, wziął leki po bardzo długim czasie.Zachowywał się normalnie bo brał leki i zakochał się w tobie.- kontynuowała trzymając zaróżowione dłonie na kubku.
-A ja głupia odwzajemniłam jego uczucia- mówiłam opuszczając wzrok.
-Tak samo głupia jak ja- mówiła podnosząc moją brodę.
-Dlatego ty i reszta tak bardzo nie akceptowała tego związku?- zapytałam zerkając w jej zielone oczy.
-Bardziej ja, zważywszy na moją ślepą miłość do niego.Przepraszam że byłam dla ciebie taka niemiła i agresywna, porostu go kochałam tak samo jak ty- mówiła opuszczając głowę.
-Ja też przepraszam- powiedziałam tym razem to ja podnosząc jej brodę.
-Przyjaźń?-Zapytała pokazując mały palec dłoni.
-Przyjaźń!- powiedziałam zaciskając z nią nasze małe palce.
-A Garfield?-Zapytała ciekawa unosząc lewą brew.
-To przyjaciel, bardzo mi na nim zależy ale nie wiem czy coś więcej to dobry pomysł- mówiłam patrząc na boki.
-Znam Garfielda jak brata,nie zawsze można się z nim dogadać przez jego często dziwne przekonania aczkolwiek to super chłopak który ma tak samo złamane serce jak ty- mówiła łapiąc mnie za zimną dłoń.
-Terra?-Zapytałam.
-To była fajna dziewczyna dopóki nie zaczęła działać razem ze Slade'm.To ,,pracownik,, Trygona-mówiła patrząc w moje oczy.
-Ciekawych rzeczy się dowiaduję- powiedziałam zaskoczona.
-Życie tytana jest ciekawe i nieprzewidywalne.-zaśmiała się biorąc łyk kawy.
-A Kometa?- zapytałam ciekawa.
-Ciężki temat,to moja siostra.Chciała przylecieć na ziemię wraz zemną, dobrze że się to nie udało bo zniszczyła by tą ziemię szybciej niż sam Trygon.Jest toksyczna i ładna,to mieszanka wybuchowa.Potrafi przekonać cię do złego, robi to jak Jinx czyli doskonale.- mówiła przewracając zielonymi oczami.
-Jinx?-Zapytałam.
-Była dziewczyna Cyborga.Ma podobne zdolności do twoich, jest czarownicą aczkolwiek jest przebiegła i kocha rzucać uroki.Przez pewien moment była dobra, Victor ją zmienił ale nie na długo.Lubi się pojawiać w naszym życiu i uprzykrzać je a Victor ma do niej słabość co nie pomaga.- opowiadała.

Usłyszałam dźwięk telefonu komórkowego.Przerywając rozmowę zerknęłam na wyświetlacz,to był Garfield.Odebrałam telefon a w nim usłyszałam przerażony głos Garfielda.
-Wracaj szybko!- wykrzyczał.
Spojrzałam na przerażoną twarz Star a ona na moją.
-Który dzisiaj?-Zapytała z wymalowanym przerażeniem na twarzy.
-Dziewiąty września- odpowiedziałam zdziwiona.
-Umiesz się już teleportować prawda?- zapytała wstając w popłochu.
-Tak- odpowiedziałam zdezorientowana.
-To dawaj do wieży, szybko!- powiedziała wychodząc z kawiarni...

•••••••••••
Cześć i czołem.
Pisałam ten rozdział siedząc w lesie i patrząc na piękno przyrody które jest bardzo inspirujące.

Słowa-1320

~Z poważaniem Satixx 🥀

•Fioletowy Kruk• {MŁODZI TYTANI}Where stories live. Discover now