Rozdział 10- Niebezpieczsństwo

387 30 6
                                    

Po chwili patrzenia na stworzenie,różowa gąsienica rzuciła się na mnie i zaczęła mnie lizać.Leżałam na podłodze oparta plecami o szarą ścianę i głaskałam .... to...coś.Głaszcząc natknęłam się na cienką i skórzaną obroże , przywieszona była do niej przywieszka z różowym  napisem Jedwabek.
-A więc nazywasz się Jedwabek?-zaśmiałam się i nadal bawiłam się z potworkiem.

-Co ty robisz?!-Usłyszałam przesadnie słodki krzyk.
-Oddawaj go,on jest mój,nie wtykaj swojej bladej twarzyczki w nie swoje sprawy ok? -ponownie Gwiazdka wydarła na mnie tą swoją zbyt przesłodzoną buźką.
-Ok zluzuj majty,sam do mnie przyszedł -Mówiłam spokojnie.
-Aghhh-zabrała zwierzaka,odwróciła się na pięcie i poszła trzaskając drzwiami do swojego pokoju.
-Ok?!-powiedziałam sama do siebie i udałam się do kuchni.

Byłam strasznie głodna,odruchowo spojrzałam na zegar.No tak była godzina piętnasta a ja nic jeszcze nie jadłam bo pannie różowowłosej zachciało się pizzy z ananasem. Otwierając lodówkę poczułam zapach sera....i tylko sera.
-Chryste czy tu tylko je się ser?!-powiedziałam sama do siebie.
-Parmezan, mozzarella,gouda,morski,-mogłabym wymieniać bez przerwy.

Musiałam coś zjeść,wyciągałam z lodówki JESZCZE nie przeterminowany ser mozzarella i zrobiłam kanapkę...mniam.
Lecąc do pokoju zauważyłam na kanapie pada...o losie czy oni grają?!Zachwyciłam się samym dotykiem tego plastikowego cudeńka.Gdy zobaczyłam stos tysiąca gier to moje szczęście powiększyło się pięciokrotnie.Kocham grać,a jeszcze takim sprzętem...no wow.
-Jeju to  musiało kosztować fortunę.-mówiłam sama do siebie.

Nie pochodzę z biednej rodziny,zawsze dostawałam wszystko co potrzebowałam oczywiście w granicach rozsądku.Nigdy nie prosiłam ojca o tak drogie rzeczy, wiedziałam że ciężko pracuję i dba o mnie jak najlepiej.Moją fascynacje przerwał dźwięk otwierających się drzwi frontowych.Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać więc przeteleportowałam się do mojego pokoju.Zasiadłam na parapecie okna który był bardzo szeroki a więc leżał na nim fioletowy materac.Jedząc kanapkę wpatrywałam się w zatłoczone ulice i myślałam o tym jak szybko mija ten czas.Ludzie zbyt pośpiesznie wszystko robią i nie zwracają uwagi na te najważniejsze detale.Moje przemyślenia przerwał ból głowy.
-Wow dawno nie wpadałeś z wizytą tatuś.-mówiłam bez entuzjazmu.-Ku*wa, przestań-wykrzyczałam ponieważ ból był nie do zniesienia.

Zeszłam z okna uderzając nogą  o szafę.Ledwo trzymałam się na nogach, były jak z waty.Dochodząc do łóżka trzymałam się każdego napotkanego przez mnie przedmiotu.Padłam na łóżko wyczerpana, w dojście do miejsca włożyłam wszelkie siły.Po chwili wszytko znikało,zapomniałam o wszystkim....zapadła ciemność.

Obudziłam się w....w sumie to nie wiem gdzie.Była to jagby jaskinia? Nieskończona jaskinia .Kolory otaczające mnie były tylko w barwach czerwonych ,otaczały mnie tylko kamienie po których ciekła lawa.Nie było tu zwierząt , słońca i roślin....to było piekło.

-Gdzie ja do cholery jestem-Wstając rozglądałam się na boki.
-W domu córeczko-powiedział niskim głosem.
- O w mordę-powiedziałam cicho łapiąc się za obolałą głowę.

Perspektywa Robina

Knock! Knock!Knock!

Dlaczego ona nigdy nie słyszy?Jak zwykle słucha muzyki.Otwierając drzwi przeszła mnie dziwna energia.Zamarłem,na łóżku leżała nieprzytomna Raven cała oblana potami a jej znamię świeciło na czerwono.
-O w mordę.-powiedziałem i ułożyłem ją na chłodnej podłodze.
Sam oblałem się potem,nie wiedziałem co mam robić.Uniosłem jej głowę i odgarnąłem jej fioletowe włosy.Była taka rozpalona,byłem pewien że nic jej tu nie grozi.

-Tytani!!!- Krzyknąłem-Szybko!Potrzebuje pomocy!!!- zrobiłem to jeszcze raz.
-Co jest-powiedział Cyborg zaglądając przez framugę.
- Spójrz- Odwróciłem głowę przez co mógł zobaczyć Raven.
-O cholera,co jej jest- zapytał przerażony.
-Nie mam pojęcia,to pewnie przez Trygona.-Wyjaśniłem

Cyborg widział że jestem spanikowany więc zabrał ją na ręce i poszedł.Idąc za nim myślałem o niej, o jej uśmiechu,jej pięknych włosach,oczach i jej zadziornym charakterze. Miałem ogromną nadzieję że nic jej nie będzie.
Weszliśmy do komory chłodzącej,miałem mieszane uczucia.
-Myślisz że jej to pomoże?-zapytałem.
-Nie gadaj tylko działaj,przynieś jakieś zmoczone ręczniki i wodę- Potrząsnął mną.

------------------
•Kolejny rozdział za niedługo Alienki💜•

Słowa-630
~~~~~~~~~

•Fioletowy Kruk• {MŁODZI TYTANI}Where stories live. Discover now