Rozdział 33-Zachód słońca.

131 8 0
                                    

-Dziękuję- powiedział kładąc swoje dłonie na moich które nadal znajdowały się na jego piersi.
-Nie masz za co,to wszystko moja wina.To ja się w nim zakochałam, to ja go zraniłam,i jak zwykle to wszystko to moja wina- powiedziałam wstając i wyliczając na palcach każdy z powodów.
-Rae,nikogo nie zraniłaś i to nie jest twoja wina,rozumiesz?- mówił głęboko patrząc mi w oczy i łapiąc mnie za ręce.
-A co z Robinem?-przerwał nam Cyborg.
-Teraz to najmniejszy problem- powiedział wciąż patrząc mi w oczy.
-Nie,on ma racje- powiedziałam i ruszyłam za Victorem.Nagle poczułam delikatny dotyk na dłoni i automatycznie się odwróciłam.
-Wciąż ci na nim zależy?- zapytał wiercąc dziurę wzrokiem w mojej twarzy.
-Słuchaj,nie tak łatwo przestać kogoś kochać mimo że zrobił mi tyle złego,nie chce aby coś mu się stało.-wytłumaczyłam-Wszystko okej?- zapytałam widząc na twarzy chłopaka widoczny smutek.
-Tak, jest okej.Idę się przejść- odparł i puścił moją rękę.

Widziałam jak odchodził, było mu najwyraźniej przykro.Jedna strona mnie chciała za nim pobiec i go przytulić a druga nakazywała mi pójść do Robina i sprawdzić czy wszystko gra.
-Rachel!- usłyszałam krzyk Cybroga i odrazu zerwałam się na nogi.
Biegłam po białym dywanie myśląc co się mogło wydarzyć.

-Co jest?!- wejrzałam zza drzwi.
-Ocknął się, wszystko jest okej-oznajmił a ja poczułam się lepiej.
-Rae, pogadamy?-zapytał Robin podnosząc się na łokciach.
-Nie będę z tobą rozmawiała, już wszystko wiem.-oznajmiłam zakładając kaptur bluzy na głowę,a następnie wychodząc z pomieszczenia.
Chciałam tylko wiedzieć że nic mu nie grozi,nie sądziłam że tak kochany człowiek może się tak zmienić.Szłam przed siebię w stronę schodów pożarowych.

Usiadłam delikatnie na skraju dachu aby jak najdokładniej zobaczyć zachodzące słońce.
Sierpniowy wiatr delikatnie muskał moją bladą skórę a ostatnie promyki słońca raziły moje fiołkowe oczy.
Różowe słońce delikatnie chowało się za horyzontem a fale oceanu uderzały o kamienne klify.Szum wody i śpiew mew były spokojne i równomierne.Kocham zachody słońca, jest to coś co nigdy się nie zmienia, zawsze jest piękne.

Poczułam czyjąś obecność i dobrą energię,znajome uczucie.
-Wolę siedzieć obok ciebie i czuć twoja obecność- powiedział chłopak.
-Myślałam że poszedłeś na spacer- oznajmiłam.
-Zawróciłem- powiedział przybliżając się do mnie.
-Dlaczego?- zapytałam patrząc na jego twarz.Wyglądał jagby coś go bolało, siedział na skraju dachu trzymając ręce w kieszeniach czarnej bluzy.Ostatnie promienie słońca odbijały się od jego twarzy,a roztargane włosy powiewały na delikatnym wietrze.
-Szczerze mówiąc to nie wiem,poczułem że muszę się wrócić i cię zobaczyć.- powiedział co chwila zerkając na moją twarz,w jego głosie można było usłyszeć powagę.

Nic nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co mam powiedzieć.W zasadzie to gdy usłyszałam jego niski głos moje serce zaczęło szybciej bić a dłonie pociły się.
Czy to coś oznacza?Nie mam pojęcia, ale wiem że coś nas łączy, jakaś specyficzna więź.
-Nic nie odpowiesz?- wyraźnie posmutniał.
-Poprostu nie wiem co- oznajmiłam.

Nic nie odpowiedział,jego głowa coraz bardziej chowała się w bluzie,jagby chciał uciec.Chciałabym wiedzieć co teraz myśli,nad czym myśli i co sądzi.Patrząc na niego odczuwałam swego rodzaju szczęście.Może moje serce podąża w jego kierunku tylko ja boje się kolejnego rozczarowania miłością.
Robin też był kochany, serdeczny i pomocny,a teraz chciał mnie wykorzystać.
Jestem w rozsypce i nie wiem co mam dalej robić.
-Widzę że się na mnie patrzysz- powiedział zerkając zza kaptura bluzy.Poczułam jak moja twarz się czerwieni.
-Patrzę na zachód słońca- powiedziałam odwracając wzrok.
-Ale słońce jest tam- zaśmiał się pokazując palcem na właściwą stronę.
-No tak- szepnęłam jeszcze bardziej chowając się w kapturze bluzy.
-Nie schowasz się- powiedział sięgając za mój kaptur.

•Garfield pov•
-Nie schowasz się- powiedziałem ściągając jej kaptur z głowy.
Jej włosy były wywinięte w każdą stronę a gładkie policzki oblane różowym rumieńcem.Wyglądała ślicznie w blasku zachodzącego słońca.Nasze twarze dzieliły centymetry,miałem wielką ochotę ją pocałować i zatopić się w jej słodkich ustach,lecz wiedziałem że jeszcze za wcześnie.Jej wyraz twarzy wykazywał zakłopotanie, widać było że nie widziała co ma zrobić.Tkwiliśmy w ciszy patrząc się na siebię, nie pamiętam kiedy ,,ta dziwna dziewczyna,, zmieniła się na tą zabawną i uroczą.Widzę w niej coś więcej niż problem i dziwność,mam ochotę jej pomóc we wszystkim i dać jej ciepło.Nie byłbym w stanie jej skrzywdzić i pozwolić na to by w jej oczach pojawiły się krople łez, jestem tego pewien.Jej piękne fiołkowe oczy wciąż patrzyły w moje, delikatnie złapałem ją za oblany rumieńcem policzek.Spojrzała na mnie z niewiedzą a ja powoli zbliżałem się do jej zaróżowionych ust.
-Mamy wezwanie!- usłyszałem krzyk z kwatery głównej.Na jej twarzy momentalnie pojawił się smutek.
-Dokończymy kiedy indziej- puściłem jej oczko a następnie pomogłem jej wstać łapiąc ją za rękę.Nic nie odpowiedziała.

Ruszyliśmy w stronę schodów,Rachel spokojnie szła za mną nic nie mówiąc.Obróciłem się za siebię i spostrzegłem ją jak lekko stąpa po dachu ze spuszczoną głową.
-Ej, co jest?- zapytałem odwracając się.
-Co?Amm...nic - powiedziała zagubiona.
-Napewno?-zapytałem.
-Tak,nie ma na co czekać, jest wezwanie-powiedziedziała przejęta idąc szybko przedemnie.
-Nie sądzę- złapałem ją za drobną dłoń.
-Garfield, musimy iść- mówiła przejęta.
-Świat się nie zawali przez pięć minut- kontynuowałem.
-Ale-powiedziała zakłopotana.
-Ale co?- powiedziałem łapiąc ją za brodę i podnosząc jej twarz w moim kierunku.
-Nic, chodźmy- powiedziała.
-Dobrze- oznajmiłem

Ruszyliśmy przed siebie, Rachel musiała się przebrać w strój więc poczekałem na nią.
Stałem przed wielkimi drewnianymi drzwiami z fioletowym napisem ,,Rachel". Kusiło mnie aby wejść do środka, zobaczyć ją lecz nie mogłem tego zrobić.Opierając się o białą ścianę myślałem o jej fioletowych włosach, nieśmiałym uśmiechu i głębokich oczach.Myślałem że pozostanie tylko i wyłącznie na relacji przyjacielskiej,lecz wiem że chce od niej czegoś więcej.Chcę posmakować jej ust, złapać ją za rękę i zapleść nasze palce,zasypiać obok niej i wiedzieć uśmiech wywołany moją osobą.Moje przemyślenia przerwało szarpnięcie klamki,wyszła w swoim stroju.Jej piękna figura idelanie odznaczała się w granatowym body a jej twarz była rozpromieniona.
-Idziemy?- zapytała zawstydzona.
-Tak- odpowiedziałem pewny siebię odpychając się od ściany.

Rachel złapała mnie za ramiona i polecieliśmy przed siebie,z daleka było można dostrzec robota wysokości niemal naszej wieży.
Monstrualne stworzenie zsyłało spustoszenie na miasto.Miałem wrażenie że możemy nie podołać lecz wiedziałem że Rae da rade każdemu.

-O matko- usłyszałem cichy szept z ust dziewczyny.
-Damy radę- dodałem jej otuchy.

Czułem jak powoli opuszcza mnie na podłoże,gdy już to zrobiła leciała w stronę Gwiazdki nie dającej już sobie powoli rady ze stworzeniem.
Widziałem jak różowowłosa dziewczyna opada z sił puszczając w stronę robota kule zielonej plazmy.

•Rachel pov•

Leciałam w stronę Star widząc że jest na skraju mocy.Walczyła z robotem do ostatku sił.Postacie coraz bardziej były bliżej mnie a ja byłam w trakcie wymyślania planu działania.Podleciałam bliżej różowowłosej i już widziałam co robić.

-Złap mnie za rękę- powiedziałam w kierunku Star.
-Co?- zapytała zdziwiona wciąż wyrzucając w kierunku stworzenia kule zielonej plazmy.
-Złap mnie za rękę i użyj całej swojej mocy, zaufaj mi- mówiłam patrząc w jej zielone oczy.
-Dobra- powiedziała pewna siebie.

Złączyłśmy swe moce,razem byłyśmy silniejsze niż wszyscy tytani razem wzięci.Skupiłam się,odnalazłam ciemność,poczułam charakterystyczne pieczenie skóry i oczu.Wyciągnełyśmy po jednej dłoni przed siebie.Nasze splecione palce osiągnęły wystarczającą moc aby powalić na kolana niejednego potwora.Z naszych dłoni wyłonił się potężny słup energii który powalił robota.Upadł.

Poczułam jak Gwiazdka powoli uwalnia swoją dłoń i spada powoli w  kierunku ziemi.

•••••••••••

Kolejny rozdział za nami, zbliżamy się wielkimi krokami do 10,000 tyś wyświetleń, chcecie jakiś specjał.
Dawajcie propozycje w komentarzach.

Słowa-1200

~Z poważaniem Satixx 🥀

•Fioletowy Kruk• {MŁODZI TYTANI}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz