Rozdział 23- Zdjęcie

280 20 8
                                    


Odsuwając koc z bladych ud poczułam silny ból głowy promieniujący na lewą rękę.
-Stare dzieje- zaśmiałam się i wstałam z łóżka.
Łapiąc za klamkę poczułam coś mokrego,to była ślina?!
-Fuu,co to?!- zdziwiona patrzyłam na rękę.Coś odwróciło moją uwagę, poczułam jak coś szarpie mnie za noge.Zaskoczona spojrzałam w dół.
-Jedwabek?!Co ty tu robisz? Pewnie chciałeś wyjść- zaskoczyło mnie to, zazwyczaj Jedwabek jest u Gwiazdki pod kluczem.Schylając wyciągnęłam ręce w stronę stworzenia i wzięłam go na ręce.

-Twoje zwierzątko pogryzło mi klamkę-zaśmiałam się oddając Jedwabka Gwiazdce.
-JJ mówiłam ci że nasz siedzieć u mnie-pouczyła to ,,coś,, i odniosła do pokoju.Usiadłam na krześle barowym i obserwowałam ruchy Robina.
Chodząc po kuchni delikatnie bujał ramionami, odmierzając idealnie trzy łyżeczki kawy podrapał się po głowie.Gorącą wodą zalał proszek a na zewnątrz można było poczuć aromatyczny zapach kawy.
-Smacznego- powidziałam zniesmaczona patrząc na kubek gorącej kawy.
-Dziękuje- wziął łyk płynu.
-Musimy pogadać, wiesz o czym-mówiąc zmieniłam ton głosu.
-Chodź do mnie- złapał mnie za rękę i prowadził do pokoju.Po chwili chodu splótł nasze ręce jednocześnie popijając kawę.
-Nie wiem jak ty to możesz pić,kawa to czyste zło- powiedziałam zniesmaczona.
-Jeśli twój ojciec faszerował cię nią od małego bo twierdził że dodaje sił to uwierz że to wchodzi w krew.-zaśmiał się przy ostatnich słowach.
-Beatsy mówisz- zapytałam.
-Dokładnie tak- zaśmiał się i wziął kolejny łyk płynu.

Wysunął rękę i chwycił za klamkę.Pociągnął a następnie puscił mnie pierwszą, miło z jego strony .Jego pokój był wypełniony po brzegi technologią i gadżetami.
-Masz bzika na tym punkcie?-zapytałam patrząc na półkę z gadżetami.
-Pokoju Victoria nie widziałaś-powiedział odkładając kubek na czarne biurko.-Idę wziąć prysznic, poczekaj tutaj.- oświadczył.
-Okej,czekam-posłałam mu ciepły uśmiech.
Robin otworzył czarną szafkę i zabrał z niej biały ręcznik.
-To czekaj- powiedział mi do ucha w które następnie dał buziaka.
-Ej Dick, ja już nie wiem,kim dla siebie jesteśmy?-zapytałam odkładając zegarek na półkę.
-Przeznaczeniem-powiedział i zamknął drzwi.
-To się dowiedziałam-powiedziałam sama do siebie.
Krążąc po pokoju Robina obserwowałam każdy najmniejszy szczegół.Moją uwagę przykuła zielono-czarna ramka z zdjęciem Robina z ojcem. Zaintrygowana podeszłam do naściennej półki i wzięłam drewno do ręki.
-Bruce Wayne?!- zaskoczona spojrzałam jeszcze raz na człowieka w garniturze.Bruce obejmował z uśmiechem na twarzy Dicka.A więc Batman to Bruce Wayne.....
*
-Uważaj jak jeździsz palancie!- wykrzyczałam na kierowcę auta który właśnie ochlapał mnie z góry na dół deszczowką.Dlaczego jeszcze istnieją tacy ludzie?   Biblioteka jest nie daleko, dasz radę Rae.
Idąc w deszczu nie mogłam utrzymać parasola w ręce przez towarzyszący wiatr.Poczułam że coś się wydarzy.Moje włosy nagle dynamicznie potargał wiatr ,oczy zamknęły się a sama ja cofnęłam się o dwa kroki.Wiedziałam już że to koniec dla mojego parasola za dwa dolary.Materiał przeciwdeszczowy oderwał się od metalu,w ten oto sposób wiedziałam że już raczej nie dojde na miejsce.
Zaczęłam biec desperacko szukając miejsca schronienia, ojciec mnie zabiję jeśli znów zachoruje.Moje oczy zauważyły w oddali tunel prowadzący do Wayne Corporation.Instynkt kazał mi biec, biegłam przez kałuże które moczyły coraz to wyżej moje czarne spodnie. Rozbrzmiało echo co sugerowało wejście do tunelu. Odsapłam,ale cóż że tutaj stoję jak do domu mam 10 kilometrów a na rozpogodzenie się nie zapowiada.
-No nie no ojciec mnie zabiję,jest w pracy- chodziłam bezradnie w kółko.
-Nieźle zmokłaś- powiedział tajemniczy głos za mną.Odwracając się ujrzałam przystojnego mężczyznę w garniturze.
-Jak widać-przytaknęłam.
-Może cię podwieźć hm?- zaproponował odsuwając rękaw marynarki i sprawdzaj godzinę na swoim rolexie.
-Tak a potem wywieziesz mnie na koniec świata i sprzedaż w burdelu,nie dzięki- powiedziałam mierząc go wzrokiem a następnie się odwracając.
-Nie ufna ta młodzież-powiedział pod nosem myśląc że nie usłyszę.
-Tak,nie ufna- również powiedziałam pod nosem.
-Jestem Bruce Wayne, mogę ci pomóc-uśmiechnął się.
-Ten od tego tam?- zapytałam pokazując palcem na wieżowiec Wayne Corporation.
-Tak od tego tam- zaśmiał się obracając się za siebie.
-Raven-podałam rękę.
-Jesteś zaziębiona, chodź- powiedział łapiąc mnie za dłoń.
-No ok- powiedziałam niechętnie.
Wychodząc z tunelu poszłam pierwsza jagbym wiedziała gdzie stoi jego auto.Czułam każda krople deszczu na mojej bladej skórze.Ktoś pociągnął mnie za rękaw i nadstawił parasol.
-Chcesz być jeszcze bardziej mokra?- zapytał patrząc przed siebie Bruce.
-Wszystko mi jedno-odpowiedziałam patrząc na krople spadające do wody.
Podnosząc wzrok zaniemówiłam, przedemną stało czarne Porsche.
-To twój wóz?- zapytałam zdumiona.
-Tak- uśmiechnął się.-Wsiadaj- otworzył mi drzwi,on raczej mnie nie sprzeda,jest zbyt bogaty i uprzejmy.
-Dzięki-zapięłam pas.
-Gdzie mieszkasz?- zapytał wyjeżdżając z tunelu.
-Jump City- odparłam patrząc przed siebie.
-Mój syn tam się uczy, przyzwoite miasto.- powiedział skupiony na jeździe.
-Dlaczego mi pomagasz? Nawet mnie nie znasz.- zapytałam kierując wzrok na brązowowłosego.
-Gdy moi rodzice zginęli chciałem być taki jak oni, pomagać.W tamtej chwili obiecałem sobie że będę pomagał póki będę w stanie to robić, jaka ulica?- powiedział poważnym głosem zmieniając bieg.
-Willsona, zaimponowałeś mi- powiedziałam uśmiechając się.
-Co cie sprowadza do Gotham?- przerwał niezręczną ciszę.
-Biblioteka- uśmiechnęłam się.
-A więc lubisz książki, polecam ci fińską autorkę Salle Simukkę.- mówił gestykulując lewą ręką.
-Może coś mi wpadnie w oko- posłałam mu ciepły uśmiech.-To tutaj- pokazałam palcem na biały dom.
-A więc proszę Rae- pierwsza osoba która umie wymówić zdrobnienie mojego imienia.
-Dziękuje bardzo-uśmiechnęłam się.
-Do zobaczenia Raven- podał mi rękę.
-Do zobaczenia- otworzyłam drzwi i jak najszybciej starałam się dotrzeć do domu......
                                                         *

Nie spodziewałam się że Batman jest tak dobrym człowiekiem.Że pod tą czarną powłoką kryję się ciepły i czuły miliarder.
Cieszę się że mogłam go spotkać w nieszczęściu i że zaufałam mu.
Słysząc otwieranie drzwi odłożyłam szybko zdjęcie na miejsce.
-Sorki że tak długo- powiedział Dick.
-Nic się nie stało, powspominałam trochę.- spojrzałam na Robina, pierwsze co zobaczyłam to jego piękne niebieskie oczy które tak często zakrywa pod maską.Był w samym ręczniku, umięśnieniona klata i spływające po niej krople wody to wspaniały widok.
-Spodnie zgubiłeś-zaśmiałam się siadając na łóżku.
-Jedwabek mi zjadł -zaśmiał się szperając po szafie.
-Ta- śledziłam jego ruchy.
-Co mnie tak obserwujesz- powiedział patrząc na mnie.
-Co?Nie,ja?- schowałam automatycznie głowę a moje policzki zmieniły kolor.
-Ide się przebrać,nie podglądaj- zaśmiał się puszczając mi oczko.
-Jasne- poszedł za szafe i najprawdopodobniej się zaczął przebierać.
-Nie widziałam że Bruce Wayne to twój tata- powiedziałam.
-Skąd wiesz?- zapytał.
-Zdjęcie głupku- wytłumaczyłam.
-Ale skąd wiesz że to Bruce?- wyszedł zza szafy.
-Miałam okazję go poznać- powiedziałam patrząc w jego hipnotyzujące spojrzenie.
-Co?- zdziwiony usiadł na łóżku łapiąc mnie za udo....

••••••••••••••••••••••••••••
Czy wiedzieliście że DC wypuszcza w tym roku serial Titans??Jak się o tym dowiedziałam to spadłam z krzesła tym bardziej jak przeczytałam że będzie tam Rae.Niestety dobre wiadomości się skończyły bo nie zobaczymy tam Cyborga a wykonanie kostiumów i dobranie aktorów leży i kwiczy(jedynie Robin jest dobrze dobrany).Polecam obejrzeć zwiastun i zostawić opinie w komentarzach.

Dziękuję za przeczytanie Alienki 💕👽

Słowa- 1061

Z poważaniem Satixx 🥀

•Fioletowy Kruk• {MŁODZI TYTANI}Where stories live. Discover now