Rozdział 21-Chaos

215 18 2
                                    

Patrzyłam na swoje odbicie inaczej niż zwykłe,odczułam dumę.Wygrałam z nim,z moim największym wrogiem,z moim ojcem.Mimo że wiem iż to jeszcze nie koniec to cieszę się z małych sukcesów takich jak panowanie nad przemianą.

Powoli podparłam się na dłoniach i wyprostowałam nogi.Otworzyłam drzwi szafy i zabrałam z niego szlafrok w urocze hełmy Dartha Vadera.
-Tata...- wzdychnęłam na widok prezentu gwiazdkowego od ojca.
Nałożyłam ubranie na obolałe ciało i podążyłam w stronę drzwi.Naciskając klamkę wysłuchałam się w kłótnie dochodzącą z sąsiedniego pokoju, Cyborg. Kłótnia dotyczyła licznych zdrad oraz nieporozumień.Idąc do łazienki myślałam w jakiej sytuacji właśnie znajduje się aktualnie Viktor.Otworzyłam drzwi łazienki i weszłam do środka.Poczułam kojące zimno które przechodziło z zimnych płytek na moje gołe stopy.
Chwyciłam kurek i przekręciłam go w prawo po czym z kranu poleciał strumień ciepłej wody.Usiadłam na wiklinowym krześle i obserwowałam jak marmurowa wanna powoli napełnia się wodą.Łaznieka była pokryta szarymi, obszernymi płytkami.Na ścianie głównej wisiało lustro a tuż obok umywalka pokryta marmurem.Moje drobne stopy znajdowały się na czerwonym dywanie,oczy wciąż spoczywały  na strumieniu wody.
*
-Tato czy mogę zabrać Arelle do wody?-zapytałam robiąc minę smutnego szczeniaczka.
-Rae ale ona zmoknie- odpowiedział przecząco.
-Proszeee-przeciągnełam samogłoske.
-No dobrze- odpowiedział, nie potrafił mi odmówić.

Siedziałam w wannie i powoli zanużałam lalke pod wodą.Jej piękne fioletowe włosy falowały na cieczy a biała sukienka mokła stopniowo.Bawiłam się gdy nagle przerwał mi hałas dobiegający z pokoju.
-Tati wszystko w porządku?-wykrzyczałam swoim drobnym głosikiem.
Nie słysząc odpowiedzi przestraszyłam się.Przetrzymując się brzegów wanny powoli wystawiałam nogi poza jej granice. Owinęłam się ręcznikiem jak to robią panie na filmach taty i wyszłam z pomieszczenia.Tata leżał na podłodze a z jego ust ciekła krew.
-Tatusiu!-krzyczałam biegnąc w jego stronę.

Starałam się pomóc lecz czułam że wcale nie pomagam trzepiąc go za ramię.Usiadłam bezradnie na brzegu kanapy i patrzyłam na mojego biednego tate z łzami w oczach.Po chwili poruszył oczami a moja mała główka wypełniła się nadzieją.
-Rae,co się wydarzyło?-zapytał nie wiedząc co się dzieje.
-Nie wiem,chyba upadłeś-powiedziałam przytulając go.
Następnie wziął mnie na ręce i zabrał spowrotem do wanny.
-Tato gdzie moja lalka?-zapytałam starając się nie seplenić.
-Amm, może ją wyjęłaś-odpowiedział patrząc w ekran telefonu.
-Może-powiedziałam pełna nadziei.

Nigdy już nie znalazłam Arelli...

*
Dlaczego nazwała się Arella,od kogo ją dostałam i co się wydarzyło tego dnia.Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi.Woda niemal dotykała brzegów wanny, podeszłam i zakręciłam kurek.
Zdjęłam z siebie szlafrok następie kładąc go na krześle.Delikatnie włożyłam nogę do wody.Gorąca ciecz otaczała każdy milimetr mojej skóry.Zamoczyłam zmęczone i obolałe ciało w wodzie i pozwoliłam mu odpocząć.Relaks przerwał mi dźwięk pukania do drzwi.
-Chwilowo zajęte.-powiedziałam.
-Jak wyjdziesz musimy pogadać- powiedział zmartwiony Robin.
-To gadaj-odpowiedziałam.
-W cztery oczy-kontynuował.
-Nie można gadać w cztery oczy,to w brew biologii- zaśmiałam się-Jasne,tylko chwilowo odpoczywam po wizycie u tatinka z piekła.-ponownie można było usłyszeć śmiech.
-No ok- zaśmiał się a następnie ruszył z pod drzwi.

Naciskając za klamkę zgasiłam światło naciskając na czarny włącznik.Idąc po białym dywanie wyścielającym cały korytarz patrzyłam na ściany które zrobiły dzieła sztuki.Cały budynek jest dobrze dopracowany,nie ma tutaj pustej przestrzeni, wszystko jest zagospodarowane w odpowiedni sposób.
-Najs szlafroczek-uśmiechnął się do mnie Cyborg odciągając wzrok od telefonu i patrząc na mnie.
-Haha dzięki- puściłam mu oczko.

Wchodząc do pokoju poczułam piękny zapach lawendy.Podeszłam do biurka skąd dochodził zapach,leżał na nim bukiet tych kwiatów z karteczką:

,,Kwiaty w odcieniu najpiękniejszych oczu na świecie które właśnie czytają tą kartkę"

Czytając liścik moje blade policzki oblały się rumieńcem.Kwiaty były różnej wielkości zawiązane czarna wstążka.Jeszcze raz się uśmiechnęłam i włożyłam kwiaty to białego kubka stojącego obok.

Podeszłam do szafy i wybrałam pierwsze co wpadło mi do rąk.Tytan (lub też demon) robi sobię czasem przerwe i ubiera zwykłe ubrania.Wcisnęłam czarne spodenki i luźny biały t-shirt z nadrukiem zespołu.
Musiałam wkońcu porozmawiać z Robinem,bałam się że znowu moje demoniczne ja odezwie się.
Pewnym ruchem dłoni pociągnełam za klamkę,ku mojemu zdziwieniu Richard stał przedemną.
-Hej piękna-powiedział dając mi buziaka w policzek.
-Am hej piękny?-powiedziałam niepewnie.
-Chodź pogadamy- złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-No ok- odpowiedziałam.
Stanęłam obok niego,czułam jego piękny zapach oraz ciepło bijące od niego.Niepewnie uniosłam wzrok i ujżałam serdeczny uśmiech.Jego ręka wciąż spoczywała na mojej a włosy delikatnie błyszczały przez światło wpadające przez okno.
-Co się stało w parku?-zakołysał naszymi rękoma.
-Nie panuje nad emocjami,kiedy okazuję uczucia to moja demoniczna strona się odzywa.-powiedziałam niechętnie spuszczając wzrok.
-Ej no Rae patrz na mnie- powiedział nadal kołysając naszymi dłońmi.
- Patrze-znów popatrzyłam w jego hipnotyzujące spojrzenie.
-Nie musisz przedemną niczego ukrywać, bądź ze mną szczera a ja dołożę wszelkich starań by ci pomóc ok?-powiedział z czułością miziając mnie po policzku.
-Ok-uśmiechnęłam się a następnie wtuliłam w tors chłopaka.

W jego objęciach czuję się tak bezpiecznie,wiem że nic mi nie grozi gdy jest obok mnie.Czuje że odnalazłam przyjaciela a może kogoś więcej...
••••••••••••••••••••••••••
Słowa-820

Mam nadzieję że rozdział się podobał, pozdrawiam Alienki💕👽

~Z poważaniem Satixx🥀

•Fioletowy Kruk• {MŁODZI TYTANI}Where stories live. Discover now