35

518 33 7
                                    

Tym o to sposobem oboje z nas zakończyło już ten rok szkolny. Teraz zostało tylko czekać do 20 lipca na wyniki i moje urodziny. No tak, mówiąc o urodzinach nigdy nawet nie zapytałem kiedy ma urodziny Aiko. Najważniejsza dziewczyna w moim życiu a ja nawet nie wiem kiedy obchodzi dzień swoich narodzin. Miałem nadzieję, że nie miała ich jeszcze w tym roku lub broń Boże, że je przegapiłem a ona zdecydowała się to zignorować. Za już niespełna tydzień odbędzie się sprawa sądowa. Nie mogłem doczekać się dnia wyzwolenia, choć nie do końca dla mnie - to dla niej. Dla jej szczęścia.

Leżeliśmy wspólnie w łóżku bo zarwanej nocce. Robiliśmy różne rzeczy ale nie byłem zmęczony. Ona chyba też nie. Z naszej idealnej sielanki wybudził nas mój królik, który zdecydował się zacząć walić w klatkę jakby pomstował do najwyższych niebios. Uśmiechnięta Aiko wstała powoli i zaczęła głaskać Nanase. Po chwili dała mu jedzenie i wróciła z powrotem w moje ramiona. Widok dziewczyny w moich ubraniach był moim ulubionym. Tęsknie za czasami kiedy nie miała u mnie zbyt wielu ubrań, wtedy nosiła tylko to co mogłem jej zaproponować. Nasze pierwsze spotkania były zawsze takie niewinne, pełne niekontrolowanych ruchów i rumieńców na policzkach, których oboje nie rozumieliśmy.

— Hej, o czym tak myślisz? — zapytała Aiko.

— Tak ogólnie o niczym. O tym, że leży obok mnie taka piękna kobietka — uśmiechnąłem się szarmancko.

Po jakims czasie szatynka wstała by zrobić nam jakieś śniadanie i się ubrać. Ja złapałem za telefon i od razu zauważyłem wiadomość od brata mojej dziewczyny.

Kageyama Tobio: Co kupujesz Aiko na urodziny?

Czyli się stało. Wykrakałem. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Jeśli odpowiedziałbym jakimś prezentem oczywiście mógłbym go kupić, tylko nie wiedziałbym kiedy mam go jej dać. Gdy zapytam go kiedy ma urodziny wyjdę na kompletnego ignoranta, który nawet nie zapytał się własnej dziewczyny kiedy ma urodziny. Nie wiedziałem co mam zrobić, bo każda odpowiedź niosła za sobą upokorzenie. Zdecydowałem się na najbezpieczniejszy ruch;

Oikawa Tooru: A ty?

Kageyama Tobio: Myślałem o czymś z numerkiem 20. W końcu ma urodziny 20 - dnia miesiąca. Jest rakiem spod znaku zodiaku więc może pluszak rak?

Oikawa Tooru:  Ja jeszcze nie mam pomysłu.

Przeżyłem jakieś olśnienie. Czy ja i Aiko naprawdę mamy urodziny tego samego dnia? To jest niemożliwe. Takie przypadki się nie zdarzają. Od razu pobiegłem do dziewczyny by upewnić się w moich nieomylnych obliczeniach.

— Masz urodziny 20 lipca prawda? —  zapytałem a na mojej twarzy pojawił się usmiech.

— No... — odpowiedziała zdezorientowana. Nagle na twarzy Aiko pojawił się taki sam grymas jak na mojej kiedy ogarnąłem sytuację — Mamy w ten sam dzień urodziny!

Czyli wiedziała kiedy mam urodziny. Tylko ja jestem taki dupny i się jakoś nie dowiedziałem.

— Trzeba będzie wyprawić imprezę tego samego dnia! — podekscytowaniem się.

Aiko uśmiechnęła się i cmoknęła mnie w policzek. Nasze prawdziwe wakacje miały się rozpocząć 14 lipca, w dzień rozprawy. Nawet przez myśl nie szło, że będzie inaczej. No bo nie miało być inaczej. To miało się skończyć w ten dzień. To miał być tak szczęśliwy dzień w życiu Aiko, że dziewczyna miałaby ochotę wytatuować sobie tę datę na ręce. Ja również cieszyłem się, że wszystko dobiegnie już końca, ale na pewno nie tak jak Tobio i Aiko. Oni zapewne czekali na ten dzień odkąd tylko to wszystko z Kubą Rozpruwaczem się rozpoczęło. 

Dzisiaj był dla Aiko naprawdę szczególny dzień. Pierwszy raz odkąd uratowaliśmy jej mamę jest ona w stanie spotkać się z Aiko. Oczywiście obiecałem szatynce, że pójdę do szpitala razem z nią. Weszliśmy do budynku, praktycznie to siedzieliśmy już przed salą. Lekarz zaprosiła dziewczynę do pokoju lecz ta zamiast po prostu wejść złapała mnie za rękę i gwałtownie pociągnęła. Oczywiście się nie sprzeciwiałem, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że po prostu nie czuje się do końca bezpiecznie. Mama dziewczyny siedziała na bujanym krześle. Wyglądała o wiele pogodniej niż przy naszym pierwszym spotkaniu. Kobieta uśmiechnęła się zobaczywszy swoją córkę i chcąc ją przytulić, ale Aiko nie oddała się przytuleniu matki tylko usiadła cały czas ściskając moją dłoń.

— Przepraszam cię za wszystko, Ai — powiedziała matka. Widac było w jej oczach skruchę. Przynajmniej ja widziałem.

— Przepraszasz? Chciałaś mnie zabić! — krzyknęła z wyrzutami przez łzy szatynka. Ściskałem jej dłoń mocno tak by na pewno czuła mój dotyk.

— Tak długo żyłam jak w dziczy. Bałam się życia. Teraz mam ciebie i Tobio - chan tylko dla siebie —  uśmiechnęła się.

Nie tylko ja mówię do niego tą ksywką. Zdziwiło mnie jednak to jak bardzo zaznaczyła, że jej dzieci są jej własnością. Głupi tok rozumowania.

— Mylisz się. Będę ci pomagała wyjść na prostą ale nasze relacje już nie będą takie same, mamo - powiedziała nieco ciszej dziewczyna — Bardzo mnie zraniłaś. Wiem, że się go bałaś ale zostawiłaś mnie i Tobio samych sobie, gdyby Tooru mi nie pomógł mogłabym teraz już nie żyć!

Widać było z daleka jak zraniona czuła się Aiko. Była pełna smutku, rozgoryczenia i napływającego rozczarowania. Rozczarowała się już chyba na każdym chociaż raz. Ale jej mama przegięła limit, na to wyglądało.

— Przepraszam — wyszeptała jedynie mama Aiko.

— Przepraszasz? Za to, że byłaś egoistką, za to, że chciałaś zabić mnie i skrzywdzić mojego chłopaka i przyjaciela, czy może za to, że masz w sobie za grosz serca matczynego i liczyło się dla ciebie tylko twoje bezpieczeństwo?! — krzyczała do matki Aiko. Piekielne wyrzuty jakie w sobie tłumiła teraz wyleciały z niej z podwójną siłą.

Aiko spojrzała się na matkę która po prostu odwróciła wzrok. Tak jakby dając znak, że skończyła już rozmawiać. Była wielką ignorantką. To było widać z daleka a nawet jej nie znałem.

-Wychodzimy Tooru - powiedziała już bardziej uspokojona, znacznie ciszej.

Wyszliśmy z sali. Po prostu szedłem przed siebie aż nagle Aiko stanęła na przeciw mnie i się popłakała. Ten widok rozczulił moje serce do nieskończoności. Wyciągnąłem ręce by mogła się do mnie przytulić.

— To nie jest moja wina, prawda? — mówiła przez łzy.

— Oczywiście, że nie. Nic co się dzieje i działo nie było twoją winą. Mama, tata, nasze kłótnie czy nawet ten skurwiel Yoji — szepnąłem na co Aiko odsunęła się. W jej oczach pojawił się strach tak jakby na znak tego, że się dowiedziałem.

A nie powinienem był?

inna niż wszystkie I oikawa x oc [po korekcie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz