29

615 45 4
                                    

Zostałem wyproszony z pokoju Aiko. Wokół dziewczyny zbiegło się wielu lekarzy a jedna z dyżurujących pielęgniarek zaprowadziła mnie do Iwaizumiego i Kageyamy. Stałem. Po prostu stałem na środku korytarza. Łzy nawet nie cisnęły się na zewnątrz. Traciłem najważniejszą osobę na świecie. Niezależnie od niczego tracę ją. Dlaczego akurat ją? Z wszyskich osób, jakie lubię muszę tracić kogoś kto wypełnia cały mój świat. Kocham ją, najbardziej na świecie. Aiko zmieniła to jaki jestem. Jak z aroganckiego chłopaka, który myślał, że może skraść cały świat swoim urokiem stałem się chłopcem z depresją i ukochaną dziewczyną, która umiera na jego oczach? Która umiera przez niego! Nienawidzę się za to, że się zmieniłem. Bo już nie jestem sobą. Ale wcześniej też nie byłem. To kim ja jestem?

Usiadłem obok Iwy-chan, chłopak na mnie spojrzał na mnie i poklepał mnie po ramieniu. Tak jakby chciał mi powiedzieć, że będzie dobrze, choć wie, że nie będzie.

— Aiko z tego wyjdzie — oznajmił Tobio — nie zostawiłaby cię tak po prostu bez pożegnania - dodał.

— Jestem dupkiem — powiedziałem sam do siebie i złapałem się za głowę.

Okropnym, egoistycznym dupkiem. Potrzebowałem chwili sam na sam ze sobą i własnymi grzechami. Cicho szedłem korytarzem, a później cicho szedłem parkiem nieopodal szpitala. Wyłączyłem telefon i usiadłem na jednej z pobliskich ławek. Bezszelestnie wyciągnąłem kartkę papieru, zwiniętą w mały kłębek i ją rozwinąłem. Aiko napisała to do mnie któregoś dnia a ja po prostu zwinąłem i schowałem do mojej jeansowej kurtki.

Uważaj na siebie. Kocham cię. Aiko.

Spojrzałem na karteczkę jeszcze raz i przeklnąłem melancholijnie. Tak jakbym chciał zapomnieć o wszystkim, głupim ,,kurwa" przeklnąć cały świat tak aby było dobrze. Życie jest trudne.

Z minuty na minutę pewność o tym, że ona odeszła przeszywała mnie co raz bardziej.

Z minuty na minutę przechodziły mnie co raz silniejsze dreszcze.

Aż się ściemniło. Było ciemno, nie było na niebie żadnych gwiazd. Mój telefon. Chciałem go wyciągnąć ale przypomniałem sobie, że nie mam go nawet przy sobie. Chciałem jednocześnie wrócić do niej, ale miałem wrażenie, że wrócę do nieboszczyka. Z drugiej strony mógłbym wrócić do domu, ale jeśli Aiko jednak żyję, to wyszedłbym na jeszcze większego dupka. Jednak nadal nim jestem, mimo, że podziękowałem jej za to, że przestałem nim być. Niby każdy ma prawo na chwilę słabości. No właśnie! Każdy po załamaniu wraca silniejszy. Ja też powinienem być zdolny by wejść z powrotem do szpitala, do dziewczyny.

Wstałem ochoczo z ławki i truchtem pobiegłem do szpitala. Wróciłem na korytarz. Cały czas tam siedzieli. Stanąłem pełen nadziei, tak jakbym nie chciał nawet usłyszeć, że nie jest dobrze.

— W końcu! — krzyknął Iwaizumi jak oparzony wstając z krzesła.

— Coś się stało? — zapytałem udając tego samego jak zawsze.

— Tak, Aiko jest obudzona, ale nie chce z nikim rozmawiać — oznajmił cicho Tobio.

— Z nikim? — zapytałem smutny.

Tobio pokiwał głową. Mimo wszystko spojrzałem na nich jeszcze raz i powoli zacząłem się kierować w stronę sali. Zapukałem i nie czekając na pozwolenie pochyliłem drzwi ku otwarciu. Leżała tam. Z pustym wzrokiem wbitym w ścianę. Gdy tylko wszedłem spojrzała na mnie. Podniosła głowę, tak jakby czekała tylko na mnie.

— Przepraszam — wyszeptałem a po moich policzkach poleciały wielkie łzy.

Podszedłem do Aiko i mocno ją przytuliłem, mimo tego, że leżała. Pocałowałem ją w nos i odgarnąłem włosy z twarzy.

— To co powiedziałem przez telefon to nie o to mi chodziło — zacząłem się tłumaczyć.

— Wiem — odpowiedziała cicho z uśmiechem.

— Uśmiechasz się — również się uśmiechnąłem.

— Dlaczego miałabym się nie uśmiechać skoro do mnie przyszedłeś? — zapytała retorycznie.

— Naprawdę myślałem, że umrzesz — oznajmiłem cicho — kocham cie i uświadomiłem sobie, że możemy żyć szczęśliwie — dodałem.

Aiko spojrzała z zaintrygowaniem. Nie wiedziała pewnie o co mi chodzi. W końcu powiedziałem to jak w jakimś Amerykańskim filmie, a chciałem tylko przekazać mój świetny plan.

— Załatwię tylko jedną rzecz, wrócę i będziemy szczęśliwi na zawsze — szepnąłem a po moim policzku poleciała łza.

Szatynka kiwnęła głową tak jakby nie zgadzała się na moje słowa. Dlaczego kiwa przecząco głową? Jest niezadowolona? Nie chce już mieć ze mną nic do czynienia?


— Nie Tooru — powiedziała dość głośno — załatwiamy od dzisiaj wszystko razem, tylko razem.

inna niż wszystkie I oikawa x oc [po korekcie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz