10

1.1K 83 6
                                    

Wstałem, lekko zmarnowany, w końcu jest poniedziałek. Myślami i tak byłem gdzieś bardzo daleko, prawdopodobnie w domu Aiko. Iwaizumi czekał na mnie przed domem, niespodziewanie chciał ze mną iść do szkoły. Oczywiście się zgodziłem. Nie było to normalne, by Iwa-chan od początku tygodnia był dla mnie miły. Nie było jednak powodów, by odrzucić jego propozycję. Wyszedłem z domu jak najszybciej mogłem, zabierając ze sobą wszystkie potrzebne (i mniej potrzebne) rzeczy.

— Hej! — krzyknąłem z oddali.

— Hej — odpowiedział zmarnowany Iwaizumi.

— Co tam? — zapytałem uśmiechnięty.

— Co ty taki rozchichłany, poniedziałek jest — roześmiał się.

— A jednak się zaśmiałeś — zaznaczyłem — Pocałowałem się z Ai-chan! — powiedziałem nagle, jak oparzony.

Iwaizumi zatrzymał się i przybił piątkę. Ja uśmiechnąłem się zdezorientowany. 

— W końcu coś mądrego zrobiłeś — uśmiechnął się — nie dziwota, że jesteś taki szczęśliwy — dodał.

— Samo jakoś tak poszło — zacząłem tłumaczyć — ale było u niej naprawdę przyjemnie — dalej mówiłem.

— Myślisz, że jej brat będzie miał jakieś problemy? — zapytał.

— Wątpię, a jak tak, to raczej mnie to nie interesuje — uśmiechnąłem się.

Poszliśmy do szkoły. Tradycyjnie na chemii pani co chwile mnie o coś pytała. Jak ja tej kobiety nie lubię. Na jednej z przerw zadzwoniła do mnie Aiko. Zdziwiło mnie to, nigdy nie telefonowała bez powodu.

— Hej, Aiko? — zapytałem przez telefon.

— Hej, to ja — zaczęła. W głosie Aiko był pewien rodzaju strach, zdziwiłem się, zaniepokoiło mnie to.

— Mam do ciebie naprawdę chorą prośbę — mówiła, tak jakby wstrzymywała płacz — mogłabym się u ciebie zatrzymać kilka dni? — powiedziała, przełykając ślinę.

Zdziwiłem się. Czy coś się u niej stało? Od razu wyszedłem ze szkoły, oczywiście się nie rozłączyłem. Miałem gdzieś ile lekcji jeszcze zostało do końca zajęć. Nie miałem czasu czekać, chociaż nie miałem pojęcia o co chodzi.

— Aiko? — zapytałem przez słuchawkę.

— Tak? — odpowiedziała.

— Gdzie jesteś? — zapytałem — Zaraz do ciebie przyjdę.

— Jestem na dworcu — powiedziała, jakby ciszej.

Co ona tam robi? No cóż, dworzec u nas był tylko jeden, szybko zamówiłem taksówkę i się tam udałem. W normalnych warunkach pojechałbym autobusem ale coś mi mówiło, że Aiko ma jakiś problem. Już po kilku minutach byłem na miejscu. Dziewczyna siedziała na pierwszym piętrze. Gdy mnie zobaczyła wstała, a gdy byłem bliżej podeszła i mnie przytuliła. Mocno ją utuliłem. Była cała rozmazana. Dałem jej chusteczkę i pokazałem żeby usiadła. Nachylając się nad nią zapytałem jeszcze raz, co się stało.

— Moi rodzice — tłumaczyła —Moi rodzice odeszli i zostawili mnie z Tobio. On od razu uciekł do Hinaty — opowiadała dalej — miałam ci nie mówić, nie chciałam cię martwić... Ale dziś do domu przyszedł jakiś człowiek i mnie wyrzucił — powiedziała by po chwili się popłakać.

Gdy zobaczyłem ją w takim stanie moje serce pękło. Wstałem i mocno ją przytuliłem. Dziewczyna płakała mi w ramie, widać jaka była zdruzgotana. 

— Wiesz — zaczęła mówić niespodziewanie — chciałam uciec, dlatego jestem na dworcu. 

— Więc dlaczego jednak po mnie zadzwoniłaś? — zapytałem ciekawy.

— Bo jesteś dla mnie bardzo ważny, Tooru — powiedziała prawie szepcząc.

Wziąłem Aiko z dworca i razem wróciliśmy do mojego mieszkania. Zrobiłem jej gorącą herbatę i pozwoliłem skorzystać z łazienki. Moi rodzice jeżdżą na delegacje, akurat wracają za miesiąc. Szatynka prawie się nie odzywała. Gdy wyszła z toalety podeszła do okna.

— Masz króliczka? — zapytała rozpromieniając się.

—No, tak się składa, że mam — odpowiedziałem krótko.

—Jak się wabi? — znów zadała pytanie.

— Nanase — powiedziałem poprawiając łóżko.

Uśmiechnąłem się i do niej podszedłem. Złapałem ją w talii i pocałowałem. Nie wiedziałem jak to teraz z nami jest. Ale jakoś czułem, że to będzie odpowiednie. Nasz trzeci pocałunek był delikatny, subtelny i spokojny. Dziewczyna uśmiechnęła się i usiadła przy biurko. Wtedy zadzwonił do mnie telefon. 

— Shittykawa!! — krzyczał głos przez słuchawkę.

— Iwa-chan? — zapytałem.

— Gdzie ty jesteś?! — wrzeszczał Iwaizumi.

— W domu — odpowiedziałem niewzruszony.

— A powinieneś być na treningu, czyż nie? — zapytał głos, nieco spokojniej.

— No, boli mnie dzisiaj bardziej kolano — skłamałem, na co Aiko spojrzała na mnie.

— Jutro rano, 6:30 tam gdzie zawsze — wypowiedział po chwili rozłączając się.

Położyłem się na łóżku i zasnąłem. Zignorowałem obecność Aiko, byłem bardzo zmęczony.

inna niż wszystkie I oikawa x oc [po korekcie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz