¹⁶ - ʜᴇ'ꜱ ᴀ ᴡᴀꜱᴛᴇ ᴏꜰ ᴛɪᴍᴇ ᴀɴᴅ ɪ ꜱʜᴏᴜʟᴅ ɢɪᴠᴇ ᴜᴩ

544 73 31
                                    

↷ 니가 있어야 한다는 걸

──────⊹⊱✫⊰⊹──────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

──────⊹⊱✫⊰⊹──────

Randka z Mareczkiem kosztowała go masę nerwów, po których już nic nie będzie dla niego takie samo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Randka z Mareczkiem kosztowała go masę nerwów, po których już nic nie będzie dla niego takie samo.

Starał się ignorować jego tanie teksty, w pełni ciesząc się atrakcjami za które nie zapłacił złamanego wona.

Był to jedyny pozytywny aspekt ich wspólnego wieczoru – mógł bawić się za darmo.

Po wszystkim został odwieziony do domu, gdzie nawet się nie żegnając poszedł prosto do swojego pokoju, czując z kilometra wzrok swojego starszego brata, który „przypadkiem" wieszał zasłony i widział, jak Donghyuck wysiada z taksówki, na którą nie byłoby ich stać.

Od tego incydentu minęły dwa dni, podczas których leżał pod kołdrą z bólem żołądka (prawdopodobnie po zatruciu jedzeniem z wesołego miasteczka).

Gdy w końcu zaszczycił wszystkim swoją obecnością w szkole, jego szósty zmysł mówił mu, że coś jest nie tak.

I dotyczyło to w stu procentach Marka.

— Junseo, mój drogi towarzyszu niedoli — Postanowił zapytać o to chłopaka ze swojej klasy, który dość często rozmawiał z Lee i Lucasem.

Rozejrzał się dookoła, sprawdzając, czy nie kręci się przy nich ktoś podejrzany, po czym wziął go za rękę i poprowadził na koniec korytarza, gdzie nikt nie będzie mógł dowiedzieć się czego dotyczyła ich wymiana zdań.

— Umm... — Chłopak wyglądał na mocno zdezorientowanego zaistniałą sytuacją — My nie rozmawiamy ze sobą zbyt często na co dzień

— Nie szkodzi — Odpowiedział mu, machając lekceważąco ręką — Potrzebuje kilku informacji, to tyle

Mógł zapytać o to na spokojnie Jungwoo, jednak wolał się zbytnio nie zdradzać; w końcu to dla niego w ogóle zdecydował się na granie w kotka i myszkę z tym jajcem.

Gdyby jego przyjaciel dowiedział się o jego planie, z pewnością nie dożyłby jutra.

Jakimś niewyjaśnionym cudem wciąż darzył go uczuciem, mimo, że miał obok siebie kogoś tak świetnego jak Yukhei.

Kogoś, kto naprawdę go cenił i szanował, nie traktując jak szmacianej zabawki, która znudziła mu się po kilku godzinach.

Zamilkł na chwilę, nasłuchując otaczających go rozmów, po czym kontynuował:

— Oddam w zamian te fioletowe okulary, które tak ci się spodobały

Nie był do końca przekonany co do tego wszystkiego, przez fakt, że Haechan brzmiał teraz bardziej jak obłąkany pustelnik, jednakże wizja dostania za darmo pary ładnych okularów przeciwsłonecznych przemówiła mu do rozumu.

— Więc... co chcesz się dowiedzieć?

— Gdzie jest ta hiena Lee? — Zapytał nieco zbyt szybko, od razu się reflektując, że jego ton głosu brzmi nieco zdesperowanie.

Odchrząknął głośno, nie spuszczając wzroku ze stojącego obok niego nastolatka, potulnie czekając na satysfakcjonującą go odpowiedź.

— Mark jest w domu

— Słucham?

Nie takiej odpowiedzi się spodziewał.

— jest zawieszony w prawach ucznia i od wczoraj nie pojawił się w szkole — Wytłumaczył mu na spokojnie, uśmiechając się lekko. — Do końca tygodnia będzie nieobecny 

— Jakim cudem tylko go zawiesili? Czy ty widziałeś jego dom? Sam salon jest wart więcej, niż całe moje życie

Nie żeby się nie cieszył z takiego obrotu spraw, wręcz przeciwnie.

W środku odprawiał dziki taniec radości, słysząc, że ten obślizgły gad zniknie mu z oczu na te kilka dni.

Było to równie ekscytujące co śnieg w grudniu, bądź tysięczna powtórka Kevina samego w domu.

— Zgaduje, że ciężkie pobicie ucznia zalicza się do bycia zawieszonym na tydzień — Wzruszył ramionami, poprawiając ramiączko od plecaka

To koreański Rudolph Valentino potrafił się bić?

I to z innymi ludźmi?

Nie powie, jest pod ogromnym wrażeniem.

Jak na cherlawego chłopczyka z twarzą pięciolatka, spodziewał się po nim co najwyżej poskarżenia się bogatym rodzicom, którzy w ramach rekompensaty kupią mu prywatną wyspą, czy coś również szpanerskiego.

— Kogo on w ogóle pobił?

— Musisz zapytać go o to sam, ja naprawdę nic więcej nie wiem — Odpowiada, kiwając głową na pożegnanie, po czym kieruje się pod salę, gdzie będą mieli następną lekcje.

Nie miał ochoty go oglądać.

Dzień zapowiadał się naprawdę pięknie, ptaki zaczęły śpiewać, a Euijin nie doprowadził go rano do zawału.

Dlaczego ten kretyn musiał mu wszystko niszczyć i burzyć?

Niech on go tylko dorwie w swoje ręce.

Ale ta paskudna ciekawość....

Kto skrzywdził porcelanową buźkę Mareczka?

A raczej komu powinien za to wysłać kwiaty z podziękowaniem.

„Lepiej żebyś siedział w domu jełopie" – pomyślał, kierując się w stronę wyjścia ze szkoły.









„Lepiej żebyś siedział w domu jełopie" – pomyślał, kierując się w stronę wyjścia ze szkoły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
sicko mode | l.dh + l.mkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz