²¹ - ʜᴇ ᴀᴍᴜꜱᴇꜱ ʜɪᴍ, ᴀɴᴅ ʜᴇ ʟɪᴋᴇꜱ ᴛᴏ ʙᴇ ᴀᴍᴜꜱᴇᴅ

151 18 2
                                    

↷ 니가 있어야 한다는 걸

──────⊹⊱✫⊰⊹──────

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

──────⊹⊱✫⊰⊹──────


Donghyuck nie mógł skupić się zbytnio na lekcji biologii.

W jego głowie wciąż przewijał się Mark, który go ignorował i nie odpowiadał na jego telefony.

Nie potrafił zrozumieć dlaczego tak się zachowywał, zważywszy na jego obsesję na punkcie chłopaka.

Chciał uzyskać jakąkolwiek odpowiedź, ale nieważne kogo pytał - finalnie i tak odchodził z niczym.

Nawet Jungwoo nie wiedział gdzie są (a jego przyjaciel wiedział o Lee wszystko i to dosłownie).

Lucasa też nie było nigdzie widać.

Zniknęli sześć dni temu bez śladu, bez jakiego znaku życia.

Gdzie byli?

Co robili?

Nie wiedział co się z nim działo, że martwił się o kogoś tak wstrętnego jak Mark Lee, jednak nie potrafił wyrzucić go od tak ze swojej głowy.

Wielokrotnie próbował i to bezskutecznie.

Zerkał co jakiś czas na ekran swojego telefonu, licząc na pojawienie się chociażby jednego sms-a od wspomnianego wcześniej chłopaka.

Nie mógł od tak po prostu wyparować w środku roku szkolnego i nie rozumiał, jak ludzie spokojnie na takie coś reagują.

Gdy ktoś wszedł do klasy, z początku to zignorował i nawet nie podniósł głowy, jednak słysząc dobrze znany mu głos, o mały włos nie skręcił karku, prostując się na miejscu.

— Przepraszamy za spóźnienie, nasz wielebny przywódco narodu — Tuż przy drzwiach wejściowych stali Lucas i Mark we własnej osobie, kłaniając się nauczycielowi biologii, który wyglądał jakby przed chwilą zjadł duży plaster cytryny.

Nie był zadowolony, że dwójka gówniarzy która wyjątkowo działała mu na nerwy, postanowiła pojawić się w samym środku lekcji i zburzyć mu przepływ zajęć, który udało mu się dopiero co stworzyć.

— Proszę proszę, panicz Lee i jego zagraniczny lokaj przypomnieli sobie o istnieniu instytucji publicznej zwanej liceum  — Pokręcił głową, cmokając z niedowierzaniem. — Zaszczyt jaki na mnie spłynął jest nie do opisania. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłem

Hyuck od razu wychwycił pewną nieścisłość w zachowaniu i wyglądzie Lee.

Wyglądał na zmęczonego i rozdrażnionego.

Worki pod oczami uwydatniły się na jego bladej twarzy, którą chował za czarną maseczką jednorazową.

Nie wyprasowany mundurek dziwnie na nim leżał, jakby nie do końca był jego, zaś dłonie pokryte kilkunastoma plastrami, co jakiś czas próbował schować w kieszeniach spodni.

sicko mode | l.dh + l.mkDonde viven las historias. Descúbrelo ahora