↷ 니가 있어야 한다는 걸
──────⊹⊱✫⊰⊹──────
Mark przewrócił oczami, zirytowany chowając swój telefon do kieszeni czarnych spodni od szkolnego mundurka.Donghyuck wydzwaniał do niego od trzydzieści minut, co niezwykle go denerwowało w danej chwili.
Gdyby było to innego dnia, w nieco innych warunkach, może i by się ucieszył, że zazwyczaj naburmuszony chłopak okazuje mu zainteresowanie - jednak nie dzisiaj.
Dzisiaj nie miał na to kompletnie siły i powstrzymywał się od wysłania pretensjonalnego sms-a, w którym nieco by mu nagadał i zrobiłoby mu się zapewne przykro.
Wolał tego uniknąć i dlatego ignorował każde z czterdziestu połączeń.
Nie odzywał się do niego od trzech dni - czyli od ich ostatniego spotkania w kawiarni.
Był zajęty czymś innym i przez to opuszczał nawet szkołę, wraz z Lucasem, który pomagał zawsze przy takich sprawach.
Zdjął z szyi swój brudny krawat i podwijając bardziej rękawy białej koszuli (która była taka do niedawna; teraz nosiła na sobie ciemnoczerwone plamy, zrobił dwa kroki w stronę siedzącego na krześle, chłopaka, który patrzył na niego spuchniętymi oczami.
Palące się dwie duże lampy, nadawały się podwójnie poszerzać powierzchnię garażu Lee, który był już i tak wystarczająco wielki.
Po prawej stronie stały dwie wielkie szafy, w których jego ojciec przechowywał narzędzia i farby do modeli samolotów (które hobbistycznie malował, gdy tylko pojawiał się w domu na tydzień, by za chwilę zniknąć na kolejne miesiące za granicami kraju).
Lekko zakurzony motocykl jego brata stał w kącie, tam gdzie dwa rowery górskie, kije do wspinaczki i ubłocony biały SUV, którym woził go Lucas.
Kiwnął głową w stronę przyjaciela, który rozumiejąc co miał na myśli, podszedł do szafy na narzędzia i wyjął z niej klucz hydrauliczny, który podał od razu Lee.
— Widzisz co mam w tej ręce? — Zapytał chłopaka na krześle, który próbował jakkolwiek wstać, jednak związane kończyny nie pozwalały mu na zbyt wiele ruchu i swobody.
Przez zaklejone taśmą izolacyjną usta wydobywało się niezrozumiane warczenie, przeplatane z pociąganiem nosem, nieco uszkodzonym przez kij bejsbolowy, którym wcześniej go bił.
Zaschnięte ślady krwi ciągnęły się aż do samej taśmy, tworząc niezbyt przyjemny dla oka wzór połączony z resztą płynów, które próbował wydzielić.
— Dongjin-ah odpowiedz swojemu hyungowi, co trzyma w ręce, a może pozwolę ci negocjować — Ponowił pytanie, uśmiechając się pusto.
Jego roszerzone źrenice śledziły każdy ruch chłopaka, a przyśpieszony oddech działał na niego pobudzająco.
YOU ARE READING
sicko mode | l.dh + l.mk
Fanfiction↳❝i'll search the universe, until i can find you again❞↲ ▪ gdzie mark wierzył, że jego ósmy chłopak będzie tym właściwym