Rozdział 7

868 50 2
                                    

Na zakupach były dwie godziny. Kupiły trochę ubrań, jedzenia i inne potrzebne rzeczy.

- Włóż to do bagażnika - poradziła Dawn dając Leili dwie foliowe torby z zakupami i sama wsiadając do auta zaparkowanego na podziemnym parkingu.

Tak jak powiedziała Dawn, tak też niebieskowłosa zrobiła, po czym wsiadła do auta obok białowłosej.

- Więc...zostaniesz trochę z nami? - zapytała Dawn gdy wyjeżdżały z galerii.

- Może - odparła krótko, sama nie znając odpowiedzi na to pytanie.

Leila w cicho grającym radiu usłyszała piosenkę Eminema „Not Afraid”. Zaczęła stukać palcami w jej rytm w ramę drzwi auta, która wydawała z siebie głuchy dźwięk. Dawn widząc to zgłośniła radio. Leila posłała jej szczery uśmiech, zapominając, że ma na sobie maskę. Gdy dojechały obie dziewczyny były w dobrych humorach.

- Witam, zakupy przyjechały - przywitała wszystkich z uśmiechem Dawn.

Hank zatarł ręce odbierając torby od dziewczyn. Położył na blat i od razu zaczął przeszukiwać.

- Chyba wszystko kupione na urodziny Gartha - stwierdziła białowłosa stając obok Hanka.

Kolejne słowa, które zdziwiły lekko niebieskowłosą. Obserwując ich przez tydzień miała dość informacji aby je sprzedać największemu wrogowi Tytanów, czego oczywiście nie chciała zrobić. Choć, nie przyznawała się do tego, ale polubiła tą dziwną rodzinkę superbohaterów.

- Leila, a ty będziesz na urodzinach Gartha? - zapytał Hank.

- Po co? Nie jestem waszą przyjaciółką, tylko złodziejką z mocami, która okradała banki, aby kupić tabletki, które niwelują jej moc - wyrzuciła z siebie.

- Nie powiedziałem tego - stwierdził zaskoczony słowami Leili.

- Ale takie macie o mnie zdanie, więc wytłumacz mi, bo nie rozumiem po co pytasz się mnie czy będę na tym waszym jak zgaduje przyjęciu?

- Bo...jestem ciekawy? - bardziej spytał niż stwierdził.

- Chcesz, żebym znowu ci przywaliła? - rzuciła, gdy cały dobry humor ją opuścił.

- Zgaduje, że nie - odparła, gdy nie odpowiedział.

- Znowu się kłócą? - zaczęła narzekać Donna.

- Tak - odpowiedziała Dawn jednocześnie z Dickiem i Garthem, jakby było już tak od zawsze.

Zirytowana Leila wyszła kierując się do sali treningowej, gdzie chciała wyżyć się na worku. Cios za ciosem. Uderzała, nie przerywając.

- Też lubię wyżywać się na worku - stwierdził Dick pojawiając się znikąd.

- To mamy coś wspólnego - przerwała, widząc, że do niej podchodzi.

Powoli wyciągnął ręce i dotknął jej maski. Leila spięła się cała i nie mogła się ruszyć, choć każdemu innemu dawno by już przywaliła.

- Udusisz się w niej - rzekł zdejmując delikatnie maskę, jakby bojąc się, że ją skrzywdzi.

Leila wpatrywała się w jego czekoladowe tęczówki nie wiedząc co zrobić. Unormowała przyśpieszony oddech i wyrywając się z zamyślenia mruknęła coś niezrozumiałego.

- Czemu tak długo się za nią chowałaś? - spytał mając na myśli maskę, którą teraz trzymał w dłoni.

- A czy to wam potrzebne, żeby wiedzieć jak wyglądam. Potem mogę mieć przez was kłopoty.

- Jak chcesz, mogę nikomu nie mówić jak wyglądasz - uniósł maskę w jej stronę.

- To twoi przyjaciele, więc i tak powiesz. Zrób z nią co chcesz - odepchnęła lekko jego rękę i z powrotem wróciła do boksowania.

Gdy Dick opuszczał już pomieszczenie Leila, przemogła się i podbiegła do niego, zatrzymując go.

- Mam pytanie - widząc, że na nie czeka kontynuowała - Hank mówił żebyś wracał do cyrku, co to miało znaczyć?

- Nic ważnego - spróbował ominąć temat, choć dobry wzrok Leili wychwycił ból w jego oczach.

- Okey - powiedziała tylko, nie chcąc drążyć tematu, jeśli on tego nie chce i wróciła do treningu.

Density | TitansWhere stories live. Discover now