Rozdział 41

520 45 18
                                    

Gdyby nie osoba, która im przerwała teraz na jej twarzy widniałby zadowolony uśmiech. Podchodząc do drzwi czuła jednocześnie euforię związaną z pocałunkiem, ale i narastającą złość spowodowaną przerwaniem tej czynności. Nie wiedziała, że jedna tak prosta rzecz mogłaby zmienić jej całkowicie humor. Czy te ważne, szczęśliwe momenty zawsze muszą trwać tak krótko, tylko chwilę? Sięgając po klamkę zacisnęła pięść i warknęła cicho przekleństwo. Gdy pukanie rozległo się ponownie, tym razem bardziej natarczywie, z westchnieniem otworzyła drzwi.

- Posłuchaj, naprawiłam maszynę do lodu, więc... - kobieta stojąca przed Leilą urwała widząc niebieskowłosą.

Była starsza od nich, ale nie potrafiła określić o ile lat. Miała przy sobie butelkę wina odrazu włożoną do pojemnika na lód. Nieporadne blond loki upięte z tyłu przypominały trochę styl lat dziewięćdziesiątych, nie wspominając już o ubiorze. Wszystko, aż w niej wykrzykiwało cel wizyty. Leila skrzyżowała ręce na piersi, mierząc ją wzrokiem od stóp do głowy. Gdy zatrzymała się na oczach, kobieta mogła zobaczyć spojrzenie niebieskowłosej od którego poczuła ciarki. W niebieskich tęczówkach była niema groźba i wręcz wyczuwalna chęć mordu. Przerażona blondynka, chrząknęła maskując też zakłopotanie. Obejrzała się za siebie jakby szukała pomocy w ścianach i podłodze, próbując uniknąć tego wzroku.

- To dla nas? - Leila wyciągnęła rękę po wino i nie czekając na odpowiedź wyjęła je z pojemnika - Dzięki.

Wymusiła uśmiech, a zdezorientowana kobieta nie potrafiła nic zrobić jak tylko wpatrywać się przed siebie. Leila korzystając z tego zamknęła jej drzwi przed nosem. Z ulgą odstawiła butelkę na komodę, ale nie widząc nigdzie Dicka zmartwiła się.

- Dick? Gdzie jesteś? - ostrożnie podeszła do jedynego możliwego miejsca w którym mógłby się znajdować, łazienki.

- Skorzystałem z chwili i się wykąpałem - zaśmiał się z zakłopotaniem drapiąc się po karku.

Był w samym hotelowym, białym ręczniku. Leila nie skrępowana sunęła wzrokiem po jego odkrytym ciele. Z jego jeszcze mokrych włosów kapała woda, wywołując dźwięk podczas, gdy spotykała się z podłogą.

- Kto to był? - głos Graysona oderwał ją od obserwowania na chwilę.

- Jakaś kobieta. Mówiła coś o maszynie do lodu.

- Ah, wiem o kogo chodzi.

Leila nie chcąc nic więcej wiedzieć tylko wskazała na wino stojące na komodzie.

- Winka? - zapytała uśmiechając się zadowolona.

- Czemu nie? - wzruszył ramionami płynnie sięgając po szklane naczynie z alkoholem - Szkoda tylko, że musimy pić z szklanek.

Podniósł wino na wysokość oczu, jednocześnie marszcząc brwi.

- Serio ci to tak przeszkadza? - rozbawiona przewróciła oczami biorąc kolejny łyk.

- Nie - szepnął zbliżając się do Leili stojącej obok komody, aby odstawić szklankę.

- Nie?

Dziwnie się czuła rozmawiając z Graysonem. Jak wiele zmienił ten przerwany pocałunek? Od praktycznie początku byli sobie bliscy, ale nie w tym stopniu. Czy powinna w to brnąć? Jedynie czego była prawie pewna to tego, że chce. W każdym bądź razie postanowiła to sprawdzić. Korzystając z okazji, szybko zmniejszyła odległość pomiędzy nimi do minimum. Niezauważalnie drżąc zarzuciła mu ręce na odkryte ramiona, od razu odczuwając ciepło. Będąc tak blisko czuła też jego oddech, a ich twarze dzieliły tylko milimetry. Leila zadarła lekko głowę w górę, z powodu swojego wzrostu. Resztką sił powstrzymywała się przed usunięciem dzielącej ich odległości, a atmosfera i ubiór Dicka nie pomagały w tym.

- Grayson? - szepnęła cicho, czując, że oplata ją rękoma w tali.

- Hmm? - mruknął niespuszczając z niej wzroku.

- Spadł ci ręcznik - mruknęła rozbawiona, odsuwając się.

Dick spojrzał na podłogę, aby upewnić się, ale widząc materiał na ziemi z powrotem podniósł wzrok na Leile.

- Co za różnica, Gara już widziałaś w takim wydaniu - zaśmiał się krótko.

- Fakt. Aż przypomniało mi się jak kiedyś weszłam do łazienki kiedy Hank... - potrząsnęła głową, aby odgonić wspomnienia.

- Naprawdę? Współczuję - udał smutek, aby potem się roześmiać.

Założyła ręce na siebie i przymknęła oczy zadzierając lekko głowę w górę. Stała chwilę nic nie robiąc i słuchając tylko cichego śmiechu oraz kroków.

- Ile będziesz tak tam stać? - pytanie zawisło w powietrzu nie doczekując się odpowiedzi.

Niebieskowłosa otworzyła oczy, a na jej twarz wpłynął złośliwy uśmiech.

- Ej, kto ci pozwolił się ubrać? - wciąż rozbawiona, rzuciła z wyrzutem widząc przebranego Graysona.

- E...przepraszam? - podniósł ręce w geście obrony - Wynagrodzić ci...

Kolejny raz przerwało im równomierne pukanie, brzmiące niczym kod.

- No nie wierzę - warknęła Leila, sięgając do kieszeni po banknot.

Mimo mniejszego zdenerwowania niż poprzednio, wciąż ją to irytowało. Miała wrażenie jakby to nie były przypadki, a poprostu kogoś spisek przeciwko możliwości w której jest razem z Graysonem.

- To pewnie ona. Po wino przyszła lub pieniądze - pomyślała ze znużeniem przecierając twarz ręką.

Niebieskowłosa otworzyła drzwi i szybko wcisnęła banknot w ręce stojącej przed nią osoby.

- Reszty nie trzeba - mruknęła bez emocji.

- Co? Za co to, Leila? - usłyszała znajomy głos.

- Jeszcze jej tu brakowało. Nie mają lepszego dnia, aby tu przychodzić?

- Oh, Kory. Pomyliłam cię z kimś - wymusiła uśmiech, czując lekkie zażenowanie swoją pomyłką.

Density | TitansWhere stories live. Discover now