T H I R T Y - O N E

587 25 11
                                    

Valen
Znacie te uczucie, gdy tęsknicie za kimś tak bardzo i martwicie się o kogoś tak bardzo, że dalibyście wszystkie pieniądze świata, żeby ta osoba była przy was już, w tej chwili ciała i zdrowa?

Ja mam tak właśnie w tym momencie. Najgorsze co może być to czekanie. Ta nie pewność czy w ogóle wrócą i świadomość, że przecież i ja mogłabym tam być, mogłabym im pomóc, a ja tym czasem siedzę w domu pod kocem i myślę tylko o tym, żeby się obudzić z tego koszmaru, przytulić się do Taehyunga i nigdy go nie puszczać, żeby znów usłyszeć śmiech Jina i zwyzywać Tine albo pośmiać się z jej twarzy. Czy proszę o tak dużo?

Moje życie przez ten tydzień to czyta melancholijna rutyna, z którą nie mogę sobie poradzić, i gdyby nie pies Taehyunga to pewnie siedziałabym tylko w domu.

>>

Kolejna drama. Chyba się już od nich uzależniłam. Samotność mnie dobija, a pies zaczna niemiłosiernie wkurzać tym swoim szczekaniem, merdaniem ogonem i tym że jego łapki tak bardzo słuchać na panelach.

Oparłam głowę delikatnie na ramię łóżka i moje oczy zaczęły się załączać, gdyby nie to, że ten pupil wskoczył na mnie i układał się do snu już bym spała, jednakże byłam na tyle senna, że nie miałam siły, żeby wyłączać telewizor.

Miałam nadzieję, że gdy się obudzę będą koło mnie ciepło się uśmiechając, ale nie.

- Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach - powiedziałam i uśmiechnęłam się widząc Yeontana, który merdał ogonkiem obok misek na jedzenie i picie.

Dziwne, że to co denerwowało mnie przez kilka dni, teraz sprawia mi radość.

Szybko napełniłam obydwie miski głaskając przy tym pupila, nastawiłam też wode na kawe i zrobiłam sobie kanapki. No powiedzmy sobie szczerze - ekspertem w kuchni to ja nie jestem, ale kanapki z szynką to moja specjalność.

<
Po powrocie z pracy chwileczkę odpoczęłam, a potem ogarnęłam trochę dom.

Przez tą ciszę, którą od czasu do czasu zakłócał mały TaeTae, którego zresztą rodzice Kima przywieźli do firmy, zaczęłam nawet myśleć o tej "randce".

Bo przecież każde zdarzenie musi nas czegoś uczyć, prawda? Każda osoba, którą spotykamy w jakiś sposób, mniejszy czy większy, wpływa na nas, lepiej lub gorzej, ale wpływ ma - zaraża śmiechem (jak Jin), przeraża (jak Jimin) lub sprawia, że chcemy zostać przy niej do końca życia, mimo jej wad (jak Taehyung), sprawia nas o sprzeczne uczucia, których w żaden sposób nie da się pozbyć (jak Jeongguk), pomaga w najgorszych chwilach (jak Tina), denerwuje samym swoim bytem (jak Hoseok).

Tak samo na mojej drodze pojawiła się Lena, Yoongi, RM, żeby czegoś mnie nauczyć, ukształtować. Pewnie dlatego też napatoczył się Wang. Mimo, że to spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych, a skończyło się jeszcze gorzej to napewno jest to jakiś mały krok w stronę wielkiej góry.

Gdy mały zaczął płakać jedyne o czym myślałam było to czemu. Co go boli, w którym miejscu i co mam zrobić.

Ząbki.

Ząbkowanie to najgorsze co może być, tym bardziej, gdy dziecko płacze i matka nie wie co robić, którą w tym momencie byłam ja. Tak mi się poszczęściło.

Włożyłam palec pod strumieni zimnej wody i trzymając małego na rękach najmniejszym palcem, na którego paznokciu złamało się przedłużenie, zaczęłam masować mu całą buźkę w środku przypominając sobie, że Taehyung ma całą "apteczkę" najpotrzebniejszycj rzeczy.

Mój masaż chyba pomógł, bo maluszek zaczął go ssać jak smoczek czym szybko go zastąpiłam.

Gdy znalazłam się w jego pokoju położyłam go na miękki koc i o dziwo i na szczęście znalazłam żel, którego szukałam.

HATE OR LOVE? || BadBoy JungkookWhere stories live. Discover now