T W E N T Y - O N E

856 25 8
                                    

— To w sumie nie będzie wyścig, ale pościg. — oświadczył jeden z przeciwników.

— Ale pościg, gdy my o tym wiemy to nie pościg — odezwał się Jeongguk, wciąż trzymając ręce na brzuchu swojej dziewczyny, układając je w kształt serduszka.

— Och, ktoś tu jest w ciąży? — zapytał prześmiewczo — Dla ciężarnych nie ma tutaj miejsca.

— Ja ci kurwa zaraz dam nie ma tutaj miejsca — wyrwała się z uścisku Jeona i uderzyła go z pieści w twarz, a tamten z kamienną twarzą zaraz po uderzeniu popatrzył na nią z mordem w oczach — Palant! — krzyknęła na odchodne.

Jin, jako ten najstarszy podszedł do jednego z czterech samochodów marki Mercedes i lekko prychnął widząc nieudolne zamaskowanie rzeczywistej mocy pojazdu. Odkleił naklejkę i przykleił na środek kierownicy + markerem, który oczywiście posiadał (bo jakże by inaczej) narysował malutką postać RJa, zachęcając tym do jak największego zainteresowanie daną istotką, już wiedzieli z jak dużą mocą mieli do czynienia.

Jin jako już prawie pełnoprawny ojciec musiał zadbać, aby jego pierworodny, jak i następni, mieli najlepszej jakości zabawki, dlatego właśnie stworzył własną, niezależną markę z zabawkami.

Jak narazie z zabawkami. W planach ma dodanie przyborów do szkoły, ubrań, różnych jakiś pojemniczków i innych przydatnych dupereli - jak sam to nazwał.

Gdy przypomniał sobie tą formułkę z uśmiechem na twarzy odszedł od samochodu od razu kierując się do swoich.

Jednakże kimże byliby oni, gdyby ich samochody nie miały ulepszeń? No kim? No nikim. No właśnie.

Dlatego każdy z ich samochodów był kuloodporny (było ich aż (!) dwa, gdy tamtych było 3 razy więcej) łącznie z szybami i oponami. Samochody, które miały siebie rzucać w oczy są koloru jasnej zieleni. Neonowej zieleni. Oczojebkowej zieleni. Takiej zieleni, że nawet daltonista wiedziałby, że cholera, to jest zielony, bo one miały nawet zielone paski na oponach!

Nie wspominając o ulepszeniach, o których wie tylko Jin. A mianowicie samochody te mają wbudowane, jak w statku armaty, karabiny maszynowe, które otwiera się za pomocą ukrytego pod kierownicą przycisku, dlatego właśnie mimo, iż te samochody są na 5 osób posiadają tylko parę drzwi.

Ale któżby się spodziewał, że to im się przyda.

Nigdy nie mów nigdy.

>
— kto Ci się kurwa kazał wychylać!? — krzyknęła zdenerwowana, widząc coraz więcej krwi u swojej najlepszej przyjaciółki. Co jak co, ale samowolka nie mogło tutaj być. To zbyt ostra akcja, żeby cokolwiek było robione z własnej woli, i cholera, przecież Tina dobrze o tym wiedziała

— Już już.. Spokojnie. Ja wyciągnę ci tą kule. — Gdy Lena odsłoniła koszulkę i ujrzała ranę, która zdecydowanie nie wyglądała jak poszczelenie ze zwykłego pistoletu, z trudem, ale jednak powstrzymała odruch wymiotny

— O fuj-i-jj — odezwał się Taehyung, który obserwował całe zajście przez odbicie w lusterku — I ty masz teraz zamiar to wyciągnąć?

— A widzisz jakieś inne rozwiązanie? — spytała Lena, która już rozwijała skalpel, ze szczelnie zamkniętego opakowania.

— Szpital? — odpowiedział bardziej pytając.

— Czy ty jesteś głupi czy jaki? Bierzemy udział w pościgu, a ty chcesz jechać do szpitala? Weź najlepiej się zamknij bo zaniżasz IQ całej ulicy — dziewczyna za kierownicą wybuchła niekontrolowanym śmiechem, przez co Tae skarcił ją wzrokiem. A w aucie zapanowała cisza, przerywana tylko dźwiękami samochodów

HATE OR LOVE? || BadBoy JungkookWhere stories live. Discover now