2 II 2020

31 12 0
                                    

Po czym właściwie można poznać złą osobę? Po czym jak się zachowuje na co dzień? Po tej jednej złej rzeczy, jaką zrobiła w swoim życiu? Po podejściu do życia? Po tym, jak traktuje innych ludzi? Czy może po kłamstwach, jakie się słyszy z jej ust?

Zastawiam się nad tym od jakiegoś czasu. A dokładniej od poniedziałku.

Timothy jest martwy. Żyje, ale jest martwy. A ja nie potrafię tego wytłumaczyć.

Tak, zajęło mi to tydzień, żeby się w końcu zabrać i coś o tym napisać. Szczerze wciąż nie wiem, co mam napisać. Codziennie sprawdzam, jak ma się jego organizm, robiąc najróżniejsze testy. Po pierwsze nie musi oddychać, jak już to wcześniej ustaliłem. I właściwie tego nie robi, tylko fizycznie naśladuje odruch oddychania. W sumie dobrze, że to robi.

Po drugie nie ma pulsu. To się niby ze sobą i tak łączy, ale warto to podkreślić. Próbowałem też mu pobrać krew i ... Omińmy to teraz.

Po trzecie jego organizm zaczynał gnić. Bardzo, bardzo, bardzo wolno, ale jednak. To jakby dosłownie trup zaczął chodzić.

Właściwie jedyne, co działa prawidłowo, to jego mózg... Chociaż potwierdzić tego w pełni nie mogłem, bo to by oznaczało, że musiałabym to sprawdzić chirurgicznie. A też nie zachowuje się tak, jak się zachowywał.

I tak już musiałem mu przetoczyć krew. Skaleczył się przy mnie i rana się nie goiła, a krew leciała i leciała... Musiałem zszyć skaleczenie, któremu zazwyczaj jest potrzebna minuta, żeby krew przestała lecieć i zaczęła się goić. Przez to, że trochę jej stracił... Stąd transfuzja.

Nie rozumiem. Po prostu nie rozumiem.

A chodzi za mną, jakbym był jego stwórcą. Czuję się za niego odpowiedzialny, więc może i to dobrze, ale... Ale pozostaje jeden aspekt. Lily.

Od tygodnia Timothy (czyli ja przez jego telefon i smsy) wmawia jej, że jest chory i mogą się spotkać. Nie jest to oczywiście w pełni kłamstwo. Problemem jest to, że nie wiem, jak on na nią zareaguje. Przez to, że Timothy mieszka sam w pokoju (chyba tak jest, nikogo przynajmniej nie widziałem ostatnio) nikt nie zobaczył jeszcze, ile czasu z nim spędzam. Mówiąc mu o rzeczach. Tłumacząc, jak powinien się zachowywać. Nocą badając co i rusz to samo. Nie miał kontaktu z nikim, kogo by znał przez ten czas.

Trzeba było powiedzieć Lily na samym początku, że zaczynam mieć paranoję. Nie doszłoby do tego wszystkiego. Teraz powiedzenie jej nic nie zmieni. Będzie mnie tylko obwiniać o to, że to moja wina. Już i tak ostatnio powiedziała wystarczająco niemiłych rzeczy, skierowanych w moją stronę.

Drugie, co mnie martwi to aspekty seksualne ich związku. To może i ostania rzecz, o jakiej powinien myśleć, ale po tym ona może poznać, że coś jest nie tak. Po tym jakby mogły ewentualnie wyglądać albo po ich braku.

Tak bardzo nie wiem, co robić. Jeszcze nigdy się nie czułem tak bezsilny wobec wszystkiego.

Chyba najprostszym sposobem byłoby upozorowanie samobójstwa Timothy'ego. Ale jeśli przegapiłbym jeden szczegół, poszedłbym siedzieć. Nikt, by nie nie uwierzyć, że zabiłem już martwego człowieka. To przecież brzmi absurdalnie.

Odwołałem też spotkanie... Spotkania z Jaimiem. Tłumacząc, że nie czuję się najlepiej i nie chce go zarazić. Zaczynam okłamywać wszystkich wokół bardziej niż dotychczas. Będę mieć tak cholernie przejebane, jeśli to wszystko się wyda.

Nie wiem, co ja wtedy zrobię.

Po prostu nie mam pojęcia.

Pamiętnik Victora (Franken)SteinaWhere stories live. Discover now