1 I 2020

37 12 0
                                    

Szczęśliwego nowego roku. Mnie. I tobie anonimowy czytelniku.

Właściwie, czemu ja to piszę, nikt i tak tego nie czyta. Mniejsza. Ja tu nie o tym.

Przez prawie cały ostatni tydzień mogłem w pewnym sensie szpiegować Timothy'ego. Tak, przyznałem się do tego, że jest to moja obsesja. Dopóki nie powiem tego na głos, nie mam zamiaru się przed nikim tłumaczyć. Za każdym razem, kiedy Lily chciała mu pokazać, gdzie dorastała i gdzie najwięcej spędzała czasu, pisała też do mnie czy się nie przejdę z nimi. Oczywiście, że szedłem z nimi. Ani razu też nie zasugerowałem, że mogę z nimi iść, więc to musiało być bardzo dziwne, że twoja dziewczyna zabiera na spacery z tobą swojego najlepszego przyjaciela, który jest jednoczesne jej byłym. Jednak skoro ten aspekt mu nie przeszkadzał, to znaczy, że o owym związku tylko przelotnie wspomniała, inaczej widziałby we mnie chodzące zagrożenie, gdybym postawił się zadeklarować, że jednak jestem hetero albo chociaż bi.

Jakby nie było, wszyscy, ale to wszyscy, którzy znają Lily bliżej, są świadomi (mniej lub bardziej) tego, że podświadomie wciąż jest we mnie zakochana, łamane na wciąż mnie kocha. Ja, moja rodzina, jej rodzina, wspólni znajomi ze szkoły, każdy jej były, jej bliscy znajomi ze Stanford... Ona tego do siebie nie dopuszcza zbyt często, ale też o tym wie. Gdyby tak nie było to... Będę tego żałował, że to napiszę... To uprawialiśmy seks się po naszym zerwaniu. Rok po naszym zerwaniu. Już będąc na Stanford. Pierwszy raz w życiu ze sobą. Czuję mocne zażenowanie sobą, myśląc o tym i pociesza mnie tylko to, że to był jeszcze czas, w którym moje przekonanie o mojej seksualności kończyło się na tym, że na pewno nie jestem hetero i tym, że mnie podpiła i zmanipulowała do tego. Wykorzystaniem bym tego jednak już nie nazwał, bo chwilę przed tym jak zacząłem z nią pić, wiedziałem jak to się skończy. I wtedy nie miałem temu nic przeciwko, bo chciałem zgłębić temat swojej seksualności w praktyce. Po czasie jednak nienawidzę wracać do tego wspomnienia.

Jestem też przekonany, że tej części Timothy nie zna. Inaczej usłyszałbym od niego, że jestem hipokrytą. Warto nadmienić, że w czasie sytuacji, którą wyżej opisałem byłem w czymś, co można było nazwać związkiem, gdyby ktoś chciał. Ale że żaden z nas nie chciał zbytnio tego nazywać, to jakby w związku nie byliśmy, jednocześnie w nim będąc. Trochę skomplikowane. Wracając do bycia hipokrytą. Jak ja mogę obwiniać jego o cokolwiek, kiedy w przeszłości zrobiłem podobną rzecz.

Cóż... Przez moje przeczucie, uprzedziłem swojego byłego niedoszłego chłopaka, że jeśli prześpię się ze swoją byłą, to nic to dla mnie nie będzie znaczyć. A ten idiota nawet nie... Jad. Za dużo jadu jest we mnie. A nawet jak się pojawia lepiej, żeby opisywał to, co się dzieje na bieżąco.

Okey, więc co mogę opisać. Dwa dni temu, kiedy poszliśmy się przejść w trójkę tym razem do centrum miasteczka, trafiliśmy na Andrew, który właściwe przyjechał tu, żeby spędzić ze mną Sylwestra, po tym, jak się dowiedział, że Lily wyjeżdża, ale to mniej ważne na razie. Oboje byliśmy w szoku, bo on nic nie mówił, że przyjeżdża, a jednak znamy się te naście lat już. Timothy był lekko zdziwiony (dobrze mu tak) tym, co się dzieje i kto to właściwie jest. Najwidoczniej Lily ogólnie ograniczała się z mówieniem o swojej przeszłości, co jest do niej zupełnie niepodobne.

– Nawet nie wiesz jak dobrze, że przyleciałeś – powiedziałem wtedy po raz któryś – Rozumiem, co czułeś, kiedy to ty musiałeś wszędzie z nami chodzić. – Wskazałem na sobie i Lily jasno nawiązując do naszego związku.

– Wątpię, żeby było to samo, Stein. Wy i tak nie zachowaliście się przy mnie, jak para. Wasz związek był jednym wielkim przedstawieniem, które oglądało całe miasto.

– A szczególnie moja matka, wierząc, że sprowadzam swoją osobą Lily na złą stronę i uzależniam od siebie.

Części o uzależnianiu od siebie nie odważyłem się powiedzieć, ale to miałem w głowie. To akurat była prawda. O to jedna z tajemnic naszej przyjaźni, uzależnienie od drugiej osoby.

– Lily tego nie przyzna, ale to ona ciebie sprowadzała na złą drogę – upomniał Andrew, mając na myśli te wszystkie jej głupie pomysły, które wtedy wydawały się niesamowicie dorosłymi. I z perspektywy, nie, nie były. Aktualnie nie dałbym się na połowę z nich namówić. Jak picie na umór alkoholu bez znajomości ile jest w nim procentów i jedzenia.

– Niby co takiego masz na myśli? – spytała Lily. Czułem, że to pytanie miało zamknąć nam usta przed ujawnianiem dalszych wspomnieć. Po minie Andrew wiedziałem, że on to też czuł.

– Chcesz, żebym zaczął wymieniać, czy sama chcesz to zrobić. Mam gdzieś całą listę tego na wszelki wypadek. – Nie moje słowa, tylko Andrew. Ma mój dozgonny szacunek za takie teksty, których osobiście bym do Lily nie mógł powiedzieć.

– Aż chciałabym poznać tę listę. – Mówiąc to, Timothy patrzył bezpośrednio na mnie.

– Dziwne, że już jej nie znasz – mruknąłem pod nosem.

Ta rozmowa jednak szybko się skończyła, ponieważ Lily pod jakimś głupim pretekstem zaciągnęła mnie na bok. Już na jej twarzy widziałem, że coś jej się nie podoba w moim zachowaniu. Nie dziwiłem jej się oczywiście. Ale z drugiej strony ona sama często się tak zachowuje w stosunku do moich znajomych. Najpierw jest najwspanialszą osobą na świecie, a później, że wystarczy, że zacznę spędzać z nimi więcej czasu, to staje się nieznośna. Czasami do tego stopnia, że nikt nie wie, czemu się z nią przyjaźnie. I jak z nią wytrzymuję od tylu lat.

– Możesz mi powiedzieć, co ty do cholery robisz? – spytała ewidentnie wkurwiona na mnie.

– Ja? Chcesz mi powiedzieć, czemu zapraszasz mnie za każdym razem, jak z nim wychodzisz z domu? I nie mów, że nie, przecież wiem, że tak jest.

– Wiem, że nie lubisz przebywać za długo z rodziną pod jednym dachem.

– To nie jest wymówka. Jestem dorosły i mam samochód. W każdej chwili mogę wrócić do Stanford. Coś ci nie pasuje w twoim nowym związku?

– A coś tobie w nim nie pasuje?

– Pierwszy spytałem.

Tak, wiem. Dziecinne.

– Wszystko jest jak w najlepszym porządku.

– O, to świetnie. W takim razie przy najbliższej okazji opowiedz mu o relacji ze mną, skoro tak uważasz. Bo coś widzę, że specjalnie tego unikasz, tylko nie rozumiem, po co. Zazwyczaj nie masz takich oporów. Nie wspominając już o pseudo żartach i proponowaniu trójkąta.

– Zabawny jesteś. No i po co mam mu opowiadać o swoich byłych związkach?

Tu zrobiłem dramatyczną przerwę z patrzeniem jej prosto w oczy.

– Żeby zdawał sobie sprawę, że kiedy każe ci wybierać pomiędzy mną a nim, to wybór dla ciebie będzie oczywisty.

– I ty wciąż w to wierzysz? – spytała słabym głosem, po czym zabrała Timothy'ego i gdzieś z nim poszła, nie dając mi odpowiedzieć.

Nie chcę kwestionować jej wyborów życiowych. Nie jestem tu od tego. Ale ja wiem, że bez zastanowienia wybrałaby mnie.

Przynajmniej do wtedy byłem tego pewny.

Pamiętnik Victora (Franken)SteinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz