1

6.2K 205 98
                                    

Ona jest inna niż wszystkie. Wszystkie moje fanki przychodzą i na każdym kroku krzyczą, drą się i przeszkadzają mi w skupieniu się. Ona jest cicha. Kibicuje, owszem, ale tak by na pewno nie dawać o sobie za bardzo w znaki. Jest bardzo ładna, śliczna! Muszę ją poznać, mam nadzieję, że mi się uda.

Dzisiaj mamy znowu mecz, pomyślałem, że może ją dziś spotkam i podejdę. Gramy z mało wymagającym przeciwnikiem, więc dla mnie takie mecze to wręcz jak normalne treningi. Weszliśmy na salę z Iwa-chan i od razu wypatrywałem tylko jej. Kojarzyłem te wszystkie dziewczyny łażące za mną na każdy mecz ale jej nie mogłem nigdzie wypatrzeć. Iwaizumi wiedział co zamierzam zrobić i zauważył moje zakłopotanie gdy dziewczyny nie było na trybunach.

— Nie martw się na zapas Tooru, przecież do meczu prawie 45 minut — powiedział odbijając piłkę.

— No ale one wszystkie już tu są! — wyskomlałem agresywnie odrzucając piłkę.

— Ale ona podobno nie jest taka jak wszystkie co nie? — powiedział Iwaizumi uśmiechając się.

W sumie ma rację. Zacząłem więc przygotowywać się do meczu. Gdy zostało już jakieś 15 minut Iwa-chan szturchnął mnie w ramię.

— Przyszła — szepnął słyszalne.

— Co?! Gdzie?! — krzyknąłem jak oparzony.

— Stoi przy drzwiach, podejdź i powiedz, żeby poczekała po meczu — zaproponował mi.

Tak jak powiedział tak zrobiłem. Podszedłem poprawiając włosy mając nadzieję na oczarowanie jej urokiem osobistym. Im bliżej byłem tym więcej myśli przebiegało przez moją głowę. A co jak nie przychodzi kibicować mi tylko komuś innemu? A jeśli mnie nie lubi i przychodzi się naśmiewać? Zostawiłem moje myśli gdzieś z tyłu i spróbowałem trochę się uspokoić. Byłem przecież mistrzem randkowania. Podszedłem do dziewczyny i uśmiechnąłem się kiwając jednocześnie. Ona wyglądała na lekko speszoną ale uśmiechnęła się z powrotem.

— Cześć, jestem...

— Jesteś Oikawa Tooru, wiem — powiedziała.

— Zauważyłem, że jesteś inna i od kilku meczy zastanawiałem się czy by do ciebie nie podejść — powiedziałem poprawiając grzywkę.

— Naprawdę? Myślałam, że lubisz tylko te...takie, puste — powiedziała przez zęby.

Uraziło mnie to! Ja nie interesuje się w pustych laskach. A bycie ślicznym to tylko i wyłącznie moja zasługa. Z drugiej strony miała jednak trochę racji, ciężko było się nie przyznać.

— Ale ty jesteś śliczna i na pewno nie pusta! — oznajmiłem jakoś ratując się z tej fatalnej sytuacji.

— Haha, spróbuje uwierzyć na słowo w twoje czyste intencje — zaśmiała się.

— No więc, teraz średnio możemy porozmawiać, ale podszedłem, bo może byś sobie poszła i bym cię nie dogonił po meczu. No to może poczekasz i cię gdzieś zabiorę? — zapytałem starając się udawać wyluzowanego.

— Na pewno poczekam, ale myślisz, że to dobry pomysł skoro twoje rzesze fanek zawsze gonią cię po meczach?—zadała pytanie urocza dziewczyna.

—Wiesz, nie odganiałem nigdy dziewczyn bo i tak nie mam co robić po meczach, no ale skoro poznałem taką słodką dziewczynę jak ty to na pewno je odgonię — mówiłem prawie odchodząc na boisko.

— To poczekam, Tooru! — krzyknęła.

Moje fanki spojrzały na nią jak jaszczurka na bezbronne robaki. To chyba nie było zbyt trafne porównanie. W każdym razie czasem i one były irytujące. Oczywiście kochałem być w centrum uwagi, ale czasem każdy potrzebuje odrobiny odpoczynku.

Stanąłem, przywitałem się z drużyną i podszedłem przywitać się z kapitanem drużyny przeciwnej. Takie tam ceregiele związane z byciem kapitanem. Lubiłem to, czułem się wtedy ważny i potrzebny. A tak jak wcześniej wspomniałem; adoruję być zauważalnym.

Mecz był łatwy, atakujący byli przewidywalni, ich blok był jakimś żartem. Strzelili nam kilka punktów na autach i nieudanych serwisach. Mieli dużego farta bo jakoś udawało im się przebić przez nasz blok... ale tylko czasem. Lubiłem takie rozgrywki, uświadamiały mnie tylko jak dobry jestem w tę grę.

Już po meczu i tym wszystkim związanym z nim spojrzałem na nieznajomą, która na szczęście tam była. Podbiegłem do niej i powiedziałem, że się przebiorę i jestem cały dla niej. Ona się uśmiechnęła i wyszła by poczekać przed. Przynajmniej miałem nadzieję, że nie zdecyduje się zwiać.

— Te, Oikawa. Spieszysz się do twojej nowej dziewczyny?— zaśmiał się Iwaizumi.

— Daj sobie spokój, Iwa-chan. W tym pięknym dniu nie wyprowadzisz mnie z równowagi — ozajmiłem.

— W ogóle wiesz jak ona się nazywa?— zadał pytanie  się, całkiem poważnie.

— No... wiem! Ale nie mam potrzeby się dzielić tym z tobą — powiedziałem wychodząc.

Wydawało mi się, że przebiórka nie zajęła mi dużo czasu, chciałem jak zawsze zadbać o swój wizerunek. Gdy wyszedłem ze szkoły zauważyłem niską blondynkę, która na szczęście na mnie czekała.

— Nie zapytałem się jak masz na imię, piękności — powiedziałem szarmancko.

— Nazywam się Aiko, Aiko Kyoko —przedstawiła się urocza dziewczyna.

— Bardzo ładne imię! — krzyknąłem, zwracając na siebie uwagę moich fanek stojących niedaleko.

Dziewczyna słodko się zarumieniła, była niska — na oko miała może 165 centymetrów wzrostu. Nie nosiła okularów, była dość szczupła ale miała kształty. Niebieskie oczy i pełne usta. Tak jak wspominałem ma średniej długości brązowe włosy z pofarbowanymi końcówkami na różowo. Była delikatnie pomalowana, podkreślała idealnie swoją urodę. Nie wyróżniała się w tłumie swoim wyglądem, który był bardzo subtelny i zachęcający do poznania jej bliżej.

inna niż wszystkie I oikawa x oc [po korekcie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz