Rozdział LXVI

324 37 22
                                    

Na ich szczęście stąd było bliżej do ogrodzenia. Zbutwiałe liście, błoto i śnieg utrudniały im bieg, ale nie jeszcze nie było widać żadnej ochrony czy policji. Rey wskoczyła na ogrodzenie niczym kot, jej buty bez problemu mieściły się w oczka siatki, Ren już wiedział, że będzie miał problemy ze swoimi glanami, ale nie mógł o tym teraz myśleć. Zatrzymał pod ogrodzeniem i wystawił dłonie, żeby Armitage mógł się od nich odbić butem. To samo zrobił Poe. Gdy Finn i Hux znaleźli się już za ogrodzeniem Dameron i Ren zmierzyli się spojrzeniem, po czym wskoczyli na siatkę.

Gdy Kylo był już na samej górze, usłyszał soczystą "kurwę" Damerona, po czym zobaczył, jak upada na ziemię. Nim zdążył zawołać, zrobić cokolwiek usłyszał cichy głos Huxa:

- Kylo, odwróć się.

- Co panowie robią?

Przed Finnem, Rey i Armitagem stał wóz policyjny, z którego wyglądała uśmiechnięta jasnowłosa policjantka. W środku, za kierownicą, siedział o wiele mniej pozytywnie nastawiony mężczyzna również ubrany w mundur.

- Zgubiliśmy się... - zaczął Kylo.

- Szukałem jakiejś toalety i tak wyszło... - dodał Poe, który już zdążył się pozbierać z ziemi.

Kylo spiorunował go wzrokiem. Jakby Dameron nie mógł wymyślić sobie lepszej wymówki.

- Zdajecie sobie sprawę, że to posesja prywatna? Zakazy wstępu widać na kilometr - policjant wydawał się nieźle podirytowany.

- Tu akurat ich nie ma - szepnęła Rey, patrząc na swoje buty.

- Byliście tam z nimi?

- No gdzie pan, ja tylko wchodziłem, żeby pomóc koledze przejść przez ogrodzenie.

Ren zdawał sobie sprawę, że cała piątka jest uwalona błotem, ale nie miał zamiaru ich w to wciągać. Przede wszystkim Hux nie mógł mieć problemów z policją, jeżeli Kylo chciał go jeszcze zobaczyć.

- Przejdźcie na naszą stronę - rzuciła kobieta wysiadając z auta.

Ren zeskoczył z siatki, a Poe po chwili dołączył do całej reszty.

- No spójrz Tobias, kto by pomyślał, że przyłapiemy dzieciaki Skywalkera na gorącym uczynku. Ćwiczycie jeszcze?

Rey i Kylo poderwali głowy. Kobieta nagle wydała im się znajoma.

- Pani Val?

- Ben i Rey, mogłam się domyślić, że na starość też będą z wami problemy.

- No i oczywiście ściągacie kolegów na złą drogę.

- Ale my nic nie zrobiliśmy - broniła się dalej Rey.

- I już sobie grzecznie idziemy - dodał Poe.

- Pan nigdzie nie idzie, dowodzik poproszę - zarządził policjant. - I reszty państwa także.

Kylo przełknął ślinę.

- To był mój pomysł, oni nic złego nie zrobili.

- Ale to reszta nie ma własnych rozumów i nie umie decydować za siebie tak? - odpowiedział mężczyzna. Trzymał już w rękach dowód Damerona i spisywał jego dane do zeszytu. - Budynek może i stary, ale ma monitoring. Zaraz możemy sprawdzić, kto wszedł a kto nie - na komisariacie.

- To nie będzie konieczne - powiedziała Rey i wyjęła legitymację szkolną. To samo zrobił Kylo, Hux i Finn

- O, a pan jest dorosły?

Hux skinął głową. Wszyscy poza Kylo spojrzeli na niego pytająco. W końcu Hux nie robił osiemnastki.

- Spokojnie, nie wypiszemy wam mandatu - zapewniała ich kobieta. - Tylko upomnienie, żebyście następnym razem uważnie czytali tabliczki - uśmiechnęła się.

Antidotum na niepokójWhere stories live. Discover now