Hux stał w kolejce do szkolnej kawiarenki. Nie zdążył zrobić rano śniadania, była długa przerwa i był pewien, że zaraz zejdzie, jeżeli czegoś nie zje. Niestety, jak to bywa na długiej przerwie, pół szkoły przypominało sobie o istnieniu kawiarenki. Z przerażeniem w oczach spoglądał, jak kolejne kanapki znikają zza szyby.
Nagle ktoś poklepał go w ramię. Hux obrócił głowę i spotkał spojrzenie Rey.
- Hej - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Jeżeli myślisz, że cię wpuszczę, to się pomyliłaś - odpowiedział od razu.
Rey parsknęła śmiechem.
- Nie chcę tych paskudnych buł i tobie też radziłabym sobie odpuścić. Ale chciałabym za to wiedzieć, co u Kylo.
- Nie mam śniadania, więc nie mam wyboru - przyznał. - A z Kylo w porządku. Dalej leży w szpitalu na lekach. Do końca tygodnia mają go niby wypuścić - powiedział, uznając, że skoro Rey i tak wie, o co chodzi, to nie ma sensu robić z tego wielkiej tajemnicy.
- Myślisz, że możemy go odwiedzić? - zapytała.
- MożeMy? - odparł.
Nie miał bladego pojęcia, jak Kylo zareagowałby na wizytę Rey, a co dopiero większej ilości osób.
- No ja, Finn, Poe i ty, żeby go w razie potrzeby uspokajać. Myślałam o ekipie z treningów, ale to chyba za dużo jak na jeden raz.
- Sam fakt, że stwierdziłaś, że trzeba go będzie uspokajać mówi, że to może nie być najlepszy pomysł.
Akurat była jego kolej na kupowanie, więc odwrócił się do sklepikarki i poprosił o drożdżówkę z serem - tylko to zostało. Gdy wyszli z kawiarenki, kontynuował:
- Nie wiem, Rey. Kiedy chcecie to zrobić?
- Myślałam o piątku po zajęciach. Wiesz - urwała, żeby pomachać jakimś dziewczynom - on wydaje się zawsze czuć taki odrzucony. Chciałabym mu pokazać, że wcale tak nie jest.
Hux był już bliski, by zrobić jakiś niewybredny komentarz, ale powstrzymało go wspomnienie z urodzin Rey. Kylo przecież powiedział, że rozmawiali, że się pogodzili, zaczęli od początku. Hux, nauczony nie wybaczać, miał się na baczności w imieniu Kylo. Chociaż... oni sobie wszystko wybaczyli, w każdym pocałunku, w każdym słowie. Rey też powinna dostać szansę.
- Okej, zaprowadzę was - powiedział Hux.
- Świetnie - dziewczyna aż klasnęła w ręce. - O której kończysz?
- O czternastej.
- To spotkajmy się przed szkołą, tak z dziesięć po, dobrze? Myślisz, że powinniśmy coś dla niego zabrać?
- Może coś słodkiego? Wiesz jak karmią w szpitalach - zamyślił się.
- Wiesz może, co lubi?
Hux przypomniał sobie, jak Kylo bez problemu recytował upodobania innych ludzi, w tym Rey, trochę mu tego brakowało.
- Kwaśne żelki, czekoladę... czasem piecze ciasta - powiedział, zniżając głos na ostatniej kwestii, jakby sprzedawał Rey ściśle tajne informacje za bezcen.
- Ściemniasz.
Ledwo udało im się przebić przez grupę uczniów, która tarasowała korytarz. Dochodzili już pod klasę Rey.
- Może jeszcze powiesz, że ci gotuje?
Hux poczuł gorąco na twarzy. Nie cierpiał, gdy był taki oczywisty.
BINABASA MO ANG
Antidotum na niepokój
FanfictionNosisz we wnętrzu takie myśli, których nie uniesie żaden papier. Kylo Ren i Armitage Hux chodzą do drugiej klasy liceum. Od potyczek słownych często przechodzą do potyczek wręcz, co nie przeszkadza im, by pójść razem na pizzę czy żartować z Poe Dame...