Rozdział II

735 92 54
                                    

Umieszczenie WF-u na pierwszej lekcji było przestępstwem. Umieszczenie matematyki po WF-ie to już zbrodnia. Po takim zmęczeniu nikt (oprócz Poego) nie był w stanie liczyć pierwiastków, a w szczególności Kylo, który z matematyką miał wyjątkowo nie po drodze. Ciągle zagadywał Huxa, by ten wytłumaczył mu kolejne przykłady, co jego rudy przyjaciel czynił z anielską cierpliwością. Nie żeby doznał nagłej zmiany w swoim nastawieniu odnośnie Kylo. Po prostu po matmie była literatura, na która przeczytał tylko pół strony zadanej lektury. Nie jego wina, że całe to romantyczne pierdolenie nie miało żadnego przełożenia na jego życie, w którym panowała logika i porządek. Bo jak można zabić się, gdy nie uda ci się z jedną panną? Zupełnie irracjonalne, romantyczne poświęcenie nie miało zastosowania w brutalnym świecie. Kylo miał za to na ten temat zupełnie inne zdanie, przez co często dyskutowali, niejednokrotnie zamieniając argumenty na pięści. Hux przyznawał Kylo rację dopiero wtedy, gdy ten zakładał mu chwyt pod szyję i Armitage widział mroczki przed oczami.

Ich matematyczka nazwiskiem Snoke była okropną kosą ze skłonnościami do wyśmiewania pytanego ucznia po ósme pokolenie, na szczęście, gdy przy tablicy stał Poe, cała klasa mogła głęboko odetchnąć. Kobieta była albo zakochana w Dameronie, albo w jego talencie do określenia wzorów funkcji i obliczania delt w pamięci, Hux nie był pewny, ale wiedział, że miało to coś wspólnego z miłością. Nie mógł się jednak nad tym zbyt długo zastanawiać, bo Kylowy łokieć wylądował między jego żebrami.

- Zaraz będę ja - mruknął z prawdziwym przerażeniem w głosie. - Jak już odpuści naszemu kapitanowi.

- To bolało, wiesz? - Hux złapał się za bok i starał się rozmasować uciążliwe miejsce. Kylo naprawdę powinien sobie zdać sprawę, że ludzie odczuwają ból. A może on doskonale to wiedział? - Poza tym masz 13 przykład, on jest prosty. Liczysz deltę. Potem x podstawiasz do funkcji liniowej i masz y. Koniec. Ewentualnie puszczasz mimo uszu jej wąty i nie rozgniatasz w ręku kredy myśląc, że to jej szyja - streścił krótko Armitage. Nie był geniuszem, ale schematy z łatwością wchodziły mu do głowy. Nie chodziło o to, by rozumieć, tylko żeby zastosować po raz setny to samo działanie. Dodatkowo Hux nie cierpiał kredy na czarnych ubraniach, zarówno swoich, jak i Rena.

Kylo westchnął cicho, ale bardzo cierpiętniczo.

- Jak to się podstawiało?

Hux miał ochotę przywalić głową Kylo w ławkę.

- Gdzie ty byłeś przez ostatni rok? To, co równa się x, wpisujesz w miejsce x!

- Panie Hux, skoro ma pan tyle do powiedzenia, to może wypowie się pan przy tablicy? - zganiła go nauczycielka.

Hux zamilkł wymownie, chowając się za plecami chłopaka siedzącego przed nim. Najwyraźniej Poe skończył już zadania i czar miłości prysł.

- Tak właśnie myślałam. Zapraszam kolegę do tablicy - rzuciła i patrząc w dziennik sprecyzowała - Solo, raz dwa, nie mamy całego dnia.

Przy Snoke Kylo zapominał, że nienawidzi, gdy ktoś próbuje nazywać go Benem Solo. Spiął się i rzucił Huxowi rozpaczliwe spojrzenie, po czym ruszył w kierunku tablicy. Jak na ukamieniowanie. Kreda w jego dłoni była niczym kąsający wąż, a zadanie gorsze od prac Herkulesa. Ociągał się strasznie, wielokrotnie zacinał, ale w końcu coś tam naskrobał. Oczywiście źle, jednak nie tak bardzo jak zwykle. Matematyczka rzuciła wściekłe spojrzenie na Armitage'a.

- Panie Hux, Pan mu zrobił to zadanie?

- Ależ skąd - zapierał się, nieumiejętnie kryjąc ironię. Lubił życie na krawędzi, zwłaszcza na matematyce.

Antidotum na niepokójWhere stories live. Discover now