Rozdział XIV

517 79 70
                                    

Przejście z pawilonu mieszkalnego do świetlicy zdecydowanie nie było wystarczającym sposobem, by wytrzeźwieć, nawet pomimo wyjścia na wieczorne powietrze. Hux się trzymał, wypił najmniej. Zachowanie reszty było jednak bardziej spięte, ponieważ mając świadomość bycia pijanym, mieli wrażenie, że wszyscy też to wiedzą, dlatego robili co mogli, aby wyglądać normalnie. Ze strony Huxa wyglądało to komicznie, choć sam najbardziej obiektywnej oceny nie miał. Wszyscy uczestnicy wycieczki zebrali się w przestronnej sali, gdzie dwie nauczycielki stały na środku, oczekując, aż wszyscy usiądą. Pokój Huxa usiadł pod ścianą, jak najbliżej uchylonego okna. Wszyscy mieli złe przeczucia.

- Jak zauważyliście, przestało padać, jednak jest już zbyt późno, by gdziekolwiek iść. Postanowiliśmy jednak nie rezygnować ze wszystkich dzisiejszych zajęć, dlatego dzisiejszego wieczoru popracujemy nad waszą emocjonalnością - zaczęła mówić jedna z kobiet.

Po sali rozeszły się szmery i szepty.

- Coś dla ciebie, Kylo - szepnął Armitage.

- Raczej dla ciebie, ja mam uczucia - odgryzł się.

- Jak wiecie albo i nie, nazywam się Amilyn Holdo, jestem szkolnym psychologiem. Zostałam poproszona, aby przygotować dla was program zajęć o tematyce: emocje. Jednym z największych problemów z jakim borykają się osoby odwiedzające mnie jest emocjonalność. Niektórzy nie wiedzą jak okazywać uczucia, jak je nazywać. Inni wręcz przeciwnie, nie potrafią sobie poradzić z ich nadmiarem. Dziś będę chciała nauczyć was okazywania uczuć poprzez ekspresję artystyczną. Ale nie bójcie się, nie rozdam wam kolorowanek, jesteście w końcu dorośli - zaśmiała się. - Podczas tego wyjazdu inne zajęcia także będą obracać się wokół okazywania uczuć i panowania nad nimi, ponieważ dorastacie, wchodzicie w dorosłe życie, powinniście wiedzieć, na jakie sposoby radzić sobie z samym sobą. Będzie to kilka spotkań, różnorodnych - zaznaczyła, gdy po sali rozeszło się westchnienie bólu - dlatego nie chowajcie się po pokojach, jeżeli dziś wam się nie spodoba. A zatem przejdźmy do zadania...

- Już się boję - jęknął Kylo, któremu zaczynała lecieć już głowa. Po kilku próbach utrzymania jej w prawidłowej pozycji zrezygnował i oparł się o ramię Huxa.

- Zejdź ze mnie.

Hux szarpnął ramieniem, jednak Ren pozostał niewzruszony.

- Dobrze widzieć, że nie wszyscy mają problemy z okazywaniem uczuć - powiedziała psycholog, uśmiechając się do Huxa i Rena.

Hux po raz pierwszy w życiu poczuł taką falę zażenowania przepływającą gorącem przez jego ciało, uderzając w bladą twarz czerwonymi wypiekami. Po sali rozeszły się ciche śmiechy. Momentalnie popchnął Kylo w bok, odsuwając się. Fakt, że ciągle miał na sobie sweter Rena, nie polepszał jego sytuacji.

Psycholog, widząc ich zakłopotanie, zmieniła temat.

- Proszę się dobrać w kilkuosobowe grupy i napisać piosenki, najlepiej żeby były o tejże grupie lub waszej klasie. Później grupy, które będą chciały, mogą spróbować je zaśpiewać. Pamiętajcie, że to zajęcia z wyrażania emocji, nie bójcie się być szczerzy w swoich metaforach.

W świetlicy momentalnie zrobił się szum westchnień, śmiechów, rozmów i narzekań. Hux, jako jedyny chodzący normalnie, wstał i poszedł po kartkę i długopis, nie, żeby zamierzał pisać, ale chciał stwarzać pozory, że on i jego wstawieni koledzy byli w stanie stworzyć teraz sensowny tekst.

- Masz - podał Kylo kartkę.

- Dlaczego niby ja? - mruknął.

- Naprawdę się mnie pytasz, dlaczego ty masz napisać piosenkę?

- Ej no, chłopaki, bez spiny, coś się wymyśli - interweniował Finn.

- W sumie to dlaczego Kylo? - zapytał zainteresowany Poe.

Ren posłał Huxowi przerażone spojrzenie.

- Ponieważ - zrobił pauzę, patrząc na Rena z góry. Mógłby go wydać. Ale czy chciał? - Widziałeś go kiedyś bez słuchawek? Poza tym jeszcze wczoraj objeżdżał Coldplay, więc niech sam napisze lepsze.

Kylo spojrzał na niego z ulgą i nutą wdzięczności.

- Dobra, mogę spróbować - sięgnął po kartkę i długopis.

- Zróbmy rap jakiś - zaproponował Poe, zapominając chyba, że to tylko śmieszne ćwiczenie, którym nikt się pewnie nie przejmował.

- Wiedziałem, że słuchasz tej podmuzyki - mruknął Kylo, stukając długopisem w kartkę i myśląc nad tekstem.

Trochę szumiło mu w głowie, więc słowa uciekały od niego, zacierały się, w żaden sposób nie dając się uchwycić. To nie musiało być nic odkrywczego ani dobrego, szczególnie, jeśli nie chciał wydać swojej tajemnicy. Mimo, że to Kylo skrywał talent pisarski, do piosenki bardzo zaangażowali się Poe i Finn, wymyślając więcej mało składnego i sensownego tekstu, a Kylo nie miał serca im tego odebrać, więc jedynie układał rymy i rytm, żeby chociaż wyglądało przyzwoicie. Hux z zainteresowaniem przyglądał się pracy całej trójki, sam dodał słowo czy dwa, ale poza tym się nie wychylał.

- Co po „w górach jest mgła"? - zapytał Finn, gdy utknęli na drugiej zwrotce.

- Coś do rymu, błagam - prosił Kylo.

Wiedział, że oni nie zaśpiewają tego dobrze, jak się nie będzie rymować. Poe, ośmielony procentami (nie, żeby kiedykolwiek był nieśmiały) bardzo chciał z tym wystąpić. Hux powiedział, że jak Poe to zrobi, to on wyjdzie. Poe nie mógł więc przepuścić takiej okazji.

- Słyszę szczekanie psa - powiedział Hux.

Kylo spojrzał na niego z nieukrywanym podziwem.

- No proszę, coś jednak rymujesz - powiedział i zapisał słowa.

- Nie, ja serio słyszę szczekanie, słuchajcie - uciszył kolegów i zastygł.

Od nasłuchiwania ze swojego pokoju, czy ojciec wrócił do domu, miał dość wyczulony zmysł.

Siedzieli przy uchylonym oknie, w świetlicy było dość głośno, jednak rzeczywiście, gdzieś na podwórku szczekał piesek. Wszyscy czterej spojrzeli po sobie.

- BB-Rex - szepnął Finn.

- Nie zamknęliśmy drzwi na klucz - powiedział Kylo.

Poe zbladł, Hux pacnął się dłonią w czoło.

- Idziemy po niego - zakomenderował Poe, wstając.

- Skończyliście już, panie Dameron? - zapytała ich jednak z nauczycielek. - Chcielibyście zaprezentować swoją pracę?

Poe uśmiechnął się do niej poczciwie i powiedział, że jeszcze potrzebują chwili. Gdy odeszła, zaklął pod nosem i mruknął do Huxa:

- Ja z Finnem to załatwimy, a wy idźcie go szukać - a widząc spojrzenie Armitage'a dodał - Proszę cię, Hux.

Hux westchnął, mając na sobie spojrzenia wszystkich trzech. Nie miał żadnego interesu w szukaniu BB-Rexa, który nawet go nie lubił. Nie poniósłby żadnych konsekwencji, gdyby ktoś znalazł psa. Ale nie chciał chyba psuć relacji pokoju już pierwszego dnia, poza tym od tej chwili Poe będzie wisiał mu przysługę. A jak wyjdzie, to przynajmniej sobie zapali, więc nie było tego złego.

- Dobra, pójdę - powiedział, rozglądając się po świetlicy, sprawdzając pozycje nauczycieli.

Poe odetchnął z ulgą.



Rozdziały będą się pojawiać w poniedziałki i czwartki. Mówię to oficjalnie, jak nie będzie możecie mnie dręczyć.


Antidotum na niepokójWhere stories live. Discover now