Popatrzyłem na Robbiego błagalnym wzrokiem. On tylko pokiwał głową, mam nadzieję, że nie będzie o tym mówił.
-Masz takie piękne oczy... - powiedział przyglądając się mi.
-Ty też... Znaczy, jedno, chyba.
Muszę go jakoś ogarnąć, inaczej będzie się do mnie ślinił.
Wziąłem Billa przez ramię i zaprowadziłem do toalety. Chlusnąłem mu wodą prosto w twarz a on dalej wyglądał na ledwo przytomnego.-Sosna... No daj już spokój...
Olałem to co mówi, po prostu prowadziłem go za rękę do wyjścia z klubu, przyda mu się świeże powietrze.
Gdy już wyszliśmy kazałem mu usiąść na jednej z barierek przy uliczce.-Sosna... Proszę pogadaj ze mną. - powiedział Bill łapiąc mnie za rękę.
Podeszłem do niego w nadziei na jakąś sensowną rozmowę ale Bill tylko zdążył wstać, pobiec do uliczki i zrzygać się do pobliskiego śmietnika, cudownie.
- Ej, no już. Wyrzuć to z siebie... - powiedziałem klepiąc go po polecach i podając chusteczki.Mam nadzieję, że to nie jest zatrucie alkoholowe.
-Chyba mi lepiej... - powiedział Bill.
-W takim razie wracajmy do środka. - odpowiedziałem.
Gdy chcieliśmy wejść, ochroniarz nas zatrzymał, stwierdził, że nie widział nas wcześniej więc musimy pokazać bilety no a my, szczerze, ich nie mieliśmy.
-Czy ty wiesz do kogo mówisz? Jestem potężnym demonem ty nędzna kreaturo gdybym tylko chciał to ty... - Bill nie zdążył dokończyć gdyż oberwał od ochroniarza prosto w twarz.
Bill siedział na kanapie w jednej z pobliskich knajp a ja przyniosłem mu mrożonki, które dała nam kelnerka.
-Chociaż się starałeś. - powiedziałem starając się poprawić mu humor.
Bill nie odzywał się, był wymęczony, pobity i w jego żyłach dalej płynął alkohol.
-Słuchaj, napiszę Soosowi, że źle się poczułeś i, że na chwilkę wyszliśmy. Napiszą nam jak będą jechać. - powiedziałem i dalej nie usłyszałem nawet jednego słowa. Bill siedział z głową obróconą w przeciwnym kierunku.
-Posłuchaj mnie Cipher, staram się być miły i tłumaczyć sobie jakkolwiek twoje przymilanie się do mnie ale nie mam zielonego pojęcia co się dzieje... Bill, czy ty coś do mnie czujesz? - spytałem poniesiony przez emocje.
Usłyszałem ciche mruknięcie pod nosem. Może nie jest w nastroju?
Bill po paru sekundach osunął się na kanapę wypuszczając mrożonke. On spał. Najwidoczniej musiał być wymęczony tym wszystkim. Wziąłem mrożonke i oddałem kobiecie która stała przy barze.-Dziękuję Pani najmocniej ale to już nie będzie potrzebne, chciałbym się dowiedzieć, ma może Pani jakieś wolne pokoje? - spytałem wyciągając portfel.
-No jasne, mam coś idealnego dla was gołąbeczki. I nawet zejdę trochę z ceny bo jesteś identyczny jak mój syn, on też był inny. - powiedziała miła staruszka lecz wtedy jeszcze nie zdałem sobie sprawy z tego co miała na myśli mówiąc "inny".
Zapłaciłem za pokój i dostałem kluczyk, wziąłem Billa na ręce i widziałem tylko miłe spojrzenie babuni. Gdy otworzyłem drzwi, zobaczyłem dwuosobowe łóżko i tęczową flagę na ścianie.-Ona sobie żartuje...-powiedziałem do siebie w duchu.
Ta przemiła staruszka myślała, że jesteśmy parą geji. Chciałbym wymienić ten pokój ale nie dość, że jestem zmęczony, to jeszcze musiałbym dopłacić a mój portfel jest praktycznie pusty.
Położyłem Billa do łóżka a sam poszedłem wziąć prysznic, na prawdę tego potrzebowałem. Gdy wyszedłem, zobaczyłem Billa wtulonego w poduszkę, muszę przyznać, że koleś jest uroczy. Położyłem się obok i dzięki Bogu, od razu zasnąłem.Budzik obudził nas o 5 rano. Na szczęście nie było jeszcze żadnych wiadomości od Soosa czyli jeszcze nie pojechali. Spojrzałem na Billa a ten cały zarumieniony popatrzył na mnie.
-Czy my...?
-Nie. - powiedziałem stanowczo.
On spojrzał na flagę, spojrzał na łóżko i spojrzał na mnie bez koszulki. Chyba mi nie wierzył.
-Właścicielka motelu wzięła nas za parę. - starałem mu się wyjaśnić a on się zaśmiał.
-No co? Zapłaciłem mniej. - powiedziałem i te wybuchnąłem śmiechem. On wcale nie jest taki zły.
Po chwili zadzwonił do mnie Soos. Wychodzą z baru bo Robbie pobił się z ochroniarzem, który nie chciał go wpuścić, czyli nie jesteśmy jedyni.
Szybko się zebraliśmy i opuściliśmy motel, kobieta pomachała mi a Bill tylko chichrał się pod nosem.
Gdy podeszliśmy pod auto spojrzeliśmy na Robbiego, był w gorszym stanie niż Bill.
Usiadłem za kierownicą a wszyscy pozasypiali. No dzięki ludzie, i Bill.Włączyłem radio i akurat leciały stare przeboje. Oczywiście, że włączyli "Disco Girl", jak mogliby to ominąć? Zacząłem nucić. Gdy wyjechaliśmy z miasta i w końcu wyjechaliśmy na obszary wiejskie, muszę przyznać, że byłem mile zaskoczony jak dużo pamiętam. Jest tu tak pięknie jak zapamiętałem, to na pewno miejsce do, którego pasuje. Po paru godzinach w końcu dojechaliśmy.
YOU ARE READING
|| Endless Deal ||
Fanfiction-Na pewno chcesz to zrobić?- spytał z podstępnym uśmiechem. -W życiu nie byłem niczego tak pewien.- powiedziałem wystawiając rękę. Złapał za nią, piekło czas zacząć.