XXIX

2.1K 176 89
                                    

Popatrzyłem na Robbiego błagalnym wzrokiem. On tylko pokiwał głową, mam nadzieję, że nie będzie o tym mówił.

-Masz takie piękne oczy... - powiedział przyglądając się mi.

-Ty też... Znaczy, jedno, chyba.

Muszę go jakoś ogarnąć, inaczej będzie się do mnie ślinił.
Wziąłem Billa przez ramię i zaprowadziłem do toalety. Chlusnąłem mu wodą prosto w twarz a on dalej wyglądał na ledwo przytomnego.

-Sosna... No daj już spokój...

Olałem to co mówi, po prostu prowadziłem go za rękę do wyjścia z klubu, przyda mu się świeże powietrze.
  Gdy już wyszliśmy kazałem mu usiąść na jednej z barierek przy uliczce.

-Sosna... Proszę pogadaj ze mną. - powiedział Bill łapiąc mnie za rękę.

Podeszłem do niego w nadziei na jakąś sensowną rozmowę ale Bill tylko zdążył wstać, pobiec do uliczki i zrzygać się do pobliskiego śmietnika, cudownie.
   - Ej, no już. Wyrzuć to z siebie... - powiedziałem klepiąc go po polecach i podając chusteczki.

Mam nadzieję, że to nie jest zatrucie alkoholowe.

-Chyba mi lepiej... - powiedział Bill.

-W takim razie wracajmy do środka. - odpowiedziałem.

Gdy chcieliśmy wejść, ochroniarz nas zatrzymał, stwierdził, że nie widział nas wcześniej więc musimy pokazać bilety no a my, szczerze, ich nie mieliśmy.

-Czy ty wiesz do kogo mówisz? Jestem potężnym demonem ty nędzna kreaturo gdybym tylko chciał to ty... - Bill nie zdążył dokończyć gdyż oberwał od ochroniarza prosto w twarz.

    Bill siedział na kanapie w jednej z pobliskich knajp a ja przyniosłem mu mrożonki, które dała nam kelnerka.

-Chociaż się starałeś. - powiedziałem starając się poprawić mu humor.

Bill nie odzywał się, był wymęczony, pobity i w jego żyłach dalej płynął alkohol.

-Słuchaj, napiszę Soosowi, że źle się poczułeś i, że na chwilkę wyszliśmy. Napiszą nam jak będą jechać. - powiedziałem i dalej nie usłyszałem nawet jednego słowa. Bill siedział z głową obróconą w przeciwnym kierunku.

-Posłuchaj mnie Cipher, staram się być miły i tłumaczyć sobie jakkolwiek twoje przymilanie się do mnie ale nie mam zielonego pojęcia co się dzieje... Bill, czy ty coś do mnie czujesz? - spytałem poniesiony przez emocje.

Usłyszałem ciche mruknięcie pod nosem. Może nie jest w nastroju?
  Bill po paru sekundach osunął się na kanapę wypuszczając mrożonke. On spał. Najwidoczniej musiał być wymęczony tym wszystkim. Wziąłem mrożonke i oddałem kobiecie która stała przy barze.

-Dziękuję Pani najmocniej ale to już nie będzie potrzebne, chciałbym się dowiedzieć, ma może Pani jakieś wolne pokoje? - spytałem wyciągając portfel.

-No jasne, mam coś idealnego dla was gołąbeczki. I nawet zejdę trochę z ceny bo jesteś identyczny jak mój syn, on też był inny. - powiedziała miła staruszka lecz wtedy jeszcze nie zdałem sobie sprawy z tego co miała na myśli mówiąc "inny".
Zapłaciłem za pokój i dostałem kluczyk, wziąłem Billa na ręce i widziałem tylko miłe spojrzenie babuni. Gdy otworzyłem drzwi, zobaczyłem dwuosobowe łóżko i tęczową flagę na ścianie.

-Ona sobie żartuje...-powiedziałem do siebie w duchu.
Ta przemiła staruszka myślała, że jesteśmy parą geji. Chciałbym wymienić ten pokój ale nie dość, że jestem zmęczony, to jeszcze musiałbym dopłacić a mój portfel jest praktycznie pusty.
   Położyłem Billa do łóżka a sam poszedłem wziąć prysznic, na prawdę tego potrzebowałem. Gdy wyszedłem, zobaczyłem Billa wtulonego w poduszkę, muszę przyznać, że koleś jest uroczy. Położyłem się obok i dzięki Bogu, od razu zasnąłem.

   Budzik obudził nas o 5 rano. Na szczęście nie było jeszcze żadnych wiadomości od Soosa czyli jeszcze nie pojechali. Spojrzałem na Billa a ten cały zarumieniony popatrzył na mnie.

-Czy my...?

-Nie. - powiedziałem stanowczo.

On spojrzał na flagę, spojrzał na łóżko i spojrzał na mnie bez koszulki. Chyba mi nie wierzył.

-Właścicielka motelu wzięła nas za parę. - starałem mu się wyjaśnić a on się zaśmiał.

-No co? Zapłaciłem mniej. - powiedziałem i te wybuchnąłem śmiechem. On wcale nie jest taki zły.

Po chwili zadzwonił do mnie Soos. Wychodzą z baru bo Robbie pobił się z ochroniarzem, który nie chciał go wpuścić, czyli nie jesteśmy jedyni.
  Szybko się zebraliśmy i opuściliśmy motel, kobieta pomachała mi a Bill tylko chichrał się pod nosem.
  Gdy podeszliśmy pod auto spojrzeliśmy na Robbiego, był w gorszym stanie niż Bill.
Usiadłem za kierownicą a wszyscy pozasypiali. No dzięki ludzie, i Bill.

Włączyłem radio i akurat leciały stare przeboje. Oczywiście, że włączyli "Disco Girl", jak mogliby to ominąć? Zacząłem nucić. Gdy wyjechaliśmy z miasta i w końcu wyjechaliśmy na obszary wiejskie, muszę przyznać, że byłem mile zaskoczony jak dużo pamiętam. Jest tu tak pięknie jak zapamiętałem, to na pewno miejsce do, którego pasuje. Po paru godzinach w końcu dojechaliśmy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 05, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

|| Endless Deal ||Where stories live. Discover now