V

2.7K 229 5
                                    

Usiadłem spokojnie na fotelu i poczekałem na kelnera.
-Pines! Kope lat! - powiedział kelner.
-A ty to kto? Czekaj.... No nie wierzę, Gleeful???
-No a kto inny, nie spodziewałem się, że was tu jeszcze zobaczę.
Muszę przyznać, że Gideon się zmienił. Jego fryzura nie mierzyła więcej od jego własnej głowy, miał zaczesane włosy ale na tyle, żeby nie przesadzić. Strasznie urósł, miał conajmniej 1,80 metra a w dodatku schudł. Był przystojny i to trzeba przyznać.
-Czyli co, wypuścili cię z więzienia? - spytałem zaciekawiony.
-Tak, za dobre sprawowanie i postępy, dalej mam terapię ale teraz w końcu rozumiem jakim debilem byłem. - powiedział z uśmiechem.
-Czas najwyższy. Widzę, że dużo się u was zmieniło. - powiedziałem rozglądając się.
Lokal był przytulny, taki typowy American Dream. Lata 80-te i te sprawy.
-Był napływ ludzi po Dziwnogedonie. Rodziny osób z Gravity Falls zjechał się i dużo przyjaciół tych osób też dołączyło, ciągle przyjeżdżają nowi. Ale równie szybko uciekają, widać nie są przyzwyczajeni do zatęchłej dziury.
-W sumie to dobrze, to miejsce ma swój urok a niektórzy mogliby go tylko zepsuć. - powiedziałem.
-Gideon rusz się z tym zamówieniem! - krzyknął zza ściany... Ojciec Wendy??
-Czekaj czekaj, kto wpuścił tego gościa do kuchni? - spytałem, chyba jednak odpuszczę sobie dzisiaj obiad.
-Oh Dipper, na prawdę długo cię nie było. Pan Corduroy miał wypadek przy ścinaniu drzew. Jedno przygniotło mu rękę, musieli ją amputować. Ale po jakimś czasie znalazł nowe hobby, odkrył, że ma talent do gotowania. Teraz jest tu i drze na mnie mordę jak zbyt długo gadam. - powiedział wyciągając notes.
-No dobra, w takim razie poproszę naleśniki i gorącą czekoladę.
-Już się robi. - powiedział idąc w stronę kuchni.

|| Endless Deal ||Where stories live. Discover now