XXV

1.4K 159 18
                                    

Stałem nad Dipperem z dwie godziny. Moje ręce płonęły ogniem, mógłbym go spalić dosłownie w dwie sekundy i nikt by się nie dowiedział. Ta myśl wywoływała u mnie przerażenie, nie mogłem sobie nawet wyobrazić jego miny, pełnej przerażenia i cierpienia.
Poczułem się okropnie, jakby ręce same chciały dokonać swego. Ogień przeniósł się na Dippera.
Słyszałem jego agonalne krzyki, on mnie błagał o pomoc a ja nie mogłem nic zrobić.
-Czemu Bill?! Ufałem ci! - krzyczał.
Jego topiąca się skóra spływała na podłogę, wstał i szedł w moją stronę.
-Dipper, to nie moja wina... Ja nie chciałem... - zacząłem łkać przez łzy. Byłem przerażony.
Jego szkielet i kawałki mięści powoli szły w moją stronę.
-Od zawsze byłeś beznadziejny! - krzyczał.
Upadłem na ziemię i skuliłem. To za dużo, co ja narobiłem.
-ZABIŁEŚ MNIE CIPHER! ZABIŁEŚ SWOJĄ BRATNIĄ DUSZE! - krzyczał głośniej i głośniej, echo było nieznośne.
Byłem zdezorientowany, czemu ja to zrobiłem?
Nagle wszystko zacząło mnie palić... Jak ogień od środka, dosłownie.
-Teraz poczujesz się jak ja! Odkupisz swoje winy!
Czuję jak moja skóra się topi, a ja powoli umieram, należało mi się...

-Cipher? - powiedział Dipper.
Otworzyłem oczy, no nie żartujcie sobie ze mnie.

-Wszystko okej? Chyba miałeś koszmar... - powiedział, wyglądał na zmartwionego.

-Tak... Po prostu... To był okropny sen.
Spojrzałem na Dippera, leżał obok mnie, miał poparzoną rękę.

-Czemu jesteś w moim łóżku i co z twoją ręką?

-Wczoraj gadaliśmy i zasnąłem... A ty miałeś koszmar i twoje moce same się uaktywniły...

-Przepraszam... - czyli mój koszmar nie był do końca taki nie realny...

Wstałem i Dipper miał rację, łóżko było spalone.

-Szykuj się, dzisiaj jest kawalerski Soosa. - powiedział Dipper biorąc ciuchy do ręki i wychodząc.

Czuję się jak część rodziny, zaczyna mi się to podobać.

**pov. Dipper***
Poszedłem wziąć prysznic, ręka
piecze niemiłosiernie. Musiał mieć koszmarny sen skoro przypiekł mi rękę jak na ruszcie.
Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. W końcu chwilą spokoju, ostatni tydzień był szalony, w życiu bym nie pomyślał, że to się może wydarzyć.
Wyszedłem spod prysznica, owinąłem na pasie ręcznik i spojrzałem w lustro. Moje znamię było bardziej wyraźne niż zwykle, przysięgam, że nawet na chwilę się zaświeciło.
Nie zwróciłem na to szczególnie uwagi. Zacząłem nucić "Disco Girl"
, to już tradycyja.
Wyszedłem do pokoju, śpiewając już głośniej. Poszukałem szczotki do włosów.

-Bis!-zaczął klaskać Bill.

Wystraszył mnie, spadł mi ręcznik.
   Cholera.
-MIAŁEŚ IŚĆ NA DÓŁ - krzyknąłem zakrywając się.
-Nic takiego nie powiedziałem. - powiedział a ja widziałem jak jego wzrok schodzi na dół.
-PRZESTAŃ SIĘ ŚLEPIĆ. - powiedziałem podnosząc ręcznik.
-Jest na co. - powiedział po czym się odwrócił.
Chyba nie to chciał powiedzieć.
Pobieglem do łazienki się ubrać, to było niezręczne.
**pov. Bill***
Co ja odwalam? Najpierw chce go zabić, potem mi na nim zależy a teraz zaczynam się ślepić na jego... Powoli tracę zmysły. Czuję, że z tego nic dobrego nie wyniknie.

|| Endless Deal ||Where stories live. Discover now