-Ty tak na poważnie? - spytałem z niedowierzaniem.
-Tak...wiem wszystko ale akurat nie to. Mogę tylko powiedzieć, że jest gdzieś w Gravity Falls...
-To po co my tu jeszcze jesteśmy? - powiedziałem zdenerwowany.
-No dobra dobra, już nas stąd zabieram. - powiedział łapiąc mnie za rękę. Momentalnie go odepchnąłem
-Sosna, złap mnie za tą cholerną rękę, kończy mi się limit mocy na dzisiaj więc nie dam rady cię tak po prostu teleportować. Złap się mocno. - powiedział, na prawdę wyglądał na zmęczonego.
Z niechęcią złapałem go za nadgarstek. Po chwili byliśmy z powrotem w chacie. Stanek zdążył już wyciągnąć broń. Laser. Cholera.
-Wujku, chwila. Zaraz Ci wszystko wytłumaczę. - powiedziałem stając przed Billem.
-Omotał cię czy jaki czort? Złaź mi z celu.
-Wujku, mam z nim umowę. Musimy znaleźć Mabel. Potem mu dowalisz.-powiedziałem a Bill spojrzał na mnie przerażony.
-Twojego bezpieczeństwa nie było w umowie. - powiedziałem do niego.
Wytłumaczyłem wujkowi całą sytuację. Myślałem, że będzie gorzej ale obyło się bez zawału.
-Czyli będziecie mieszkać gdzieś indziej, tak? - spytał się mnie, nie chciał mieć do czynienia z demonem.
-Tak, jest ten stary dom w lesie... Cholera jasna miałem tam przyjść. Muszę biec. - powiedziałem łapiąc portfel i wybiegając z Chaty. Bill pobiegł za mną ale bardzo nieudolnie, chyba nie umie inaczej.
-A TY GDZIE TAK BIEGNIESZ?! SOSNA JA TU ZARAZ UMRĘ - powiedział dysząc.
-Nie przebiegłeś nawet stu metrów a ty już umierasz? Nie dali Ci w rabacie kondycji do ciała? - spytałem śmiejąc się, trzeba przyznać, że był to śmieszny widok.
-Bardzo zabawne! Gdzie tak biegniesz.
-Muszę zapłacić za dom. Koleś kazał mi być tam o tej samej porze co ostatnio. Przyspiesz trochę. - robiłem to specjalnie, nie żałuję.
-Nienawidzę cię szujo. - powiedział przyspieszając ostatkiem sił.
W końcu dobiegliśmy, Bill dosłownie padł na ziemię a ja poszedłem dalej. Facet stał obok domu, miał w ręce umowę.
-Dzień dobry! Już myślałem, że Pan nie przyjdzie. - powiedział z uśmiechem. Na prawdę chce się pozbyć tego miejsca.
-Miałem mały problem po drodze ale już jest wszytko w porządku. - powiedziałem patrząc w stronę Billa który dalej wyglądał jakby nachalnie wąchał glebę.
-A tamten co? Astma?
-Nie, debilizm.
Usiadłem z właścicielem na werandzie i uzupełniliśmy papiery, podpisałem akt własności, zapłaciłem.
Kupione.-Witam w nowym domu Panie Pines, nie pożałuje Pan. - powiedział koleś pakując swoje rzeczy do auta. Odjechał.
-Wstaniesz z tej gleby? - spytałem.
-Chyba nie. - powiedział wciąż dysząc.
Wziąłem tą szuję na ręce i rzuciłem na dywan w domu. Kusz poleciał niczym dym.
-CHCESZ MNIE UDUSIĆ W PIERWSZYM DNIU UMOWY!? - krzyknął Bill. Od razu ożył.
-Nie ale najwyraźniej cię ożywiłem. Rusz dupe i szukajmy klucza. - powiedziałem.
Bill wstał i nie był zadowolony. W sumie co się dziwić ale co ja mu poradzę.
Rozejrzałem się po domu w czasie kiedy Bill się zbierał do kupy. Było tu... Brudno. Nic się tu nie sypało, odmalować, porządnie posprzątać i gotowe. Nowe meble. Będzie tak jak zawsze chciałem. Ja, Mabel... Aha, i jeszcze Bill. Czyli jednak nie moje marzenie ale może być.-Bill, mogę cię o coś spytać? - powiedziałem przyglądając się widokom zza okna.
-O co chodzi? - spytał siadając na kanapie, z tego też poleciał kurz.
-No bo ty czytasz w myślach... Powinieneś wiedzieć jakie pytanie chce zadać i co chcę powiedzieć...ale ty nie zachowujesz się jakbyś wiedział, coś jest nie okej?
-Dobrze wiesz, że jestem wspaniałym kłamcą (tak, chyba nie pod tą formą) ale muszę przyznać, że jesteś spostrzegawczy. Przez to, że mam z tobą umowę masz takie małe fory, takie bonusy jak to zawszę mówię. Nie mogę czytać ci w myślach albo przejmować nad tobą kontroli. - powiedział przyglądając się swoim dłonią.
Mam fory, to świetnie, to samo będę myśleć jak będzie mnie dusił jak będę spać.
-Sosna musisz to zobaczyć. - powiedział Bill trzymając w ręku jedną z książek ze starego regału stojącego obok sofy.
-Chyba wiem gdzie jest Mabel. - dodał.
W końcu udało mi się napisać rozdziału, trochę dłuższy niż reszta ale jest. Szykujcie się na wesele Soosa, będzie się działo. Pozdrawiam was i mam nadzieję, że majówka jest udana.
ESTÁS LEYENDO
|| Endless Deal ||
Fanfic-Na pewno chcesz to zrobić?- spytał z podstępnym uśmiechem. -W życiu nie byłem niczego tak pewien.- powiedziałem wystawiając rękę. Złapał za nią, piekło czas zacząć.