Rozdział 28

3K 125 67
                                    

Jak wiele mogła zmienić nieobecność Dawida?

Znacznie więcej niż Magda się spodziewała.

Od samego początku, od pierwszego dnia rozpoczęcia nauki w nowej szkole, walczyła z systemem kapitanów. Uważała to za totalną głupotę. Coś w rodzaju zabawy dla znudzonych nastolatków. Dopiero nieobecność Dawida uświadomiła jej, jak bardzo się myliła.

Pierwsze dni spędziła w domu. Powoli leczyła się z przeziębienia. Gorączka spadła, katar mijał, a Magda przestała czuć się, jakby coś ją przeżuło. W dochodzeniu do siebie pomogła pomoc braci. Tomek i Robert opiekowali się nią troskliwie. Zanim zdążyła poprosić, na jej biurko stała ciepła herbata. Chłopaki przyniosły nawet konsolę do jej pokoju. W ten sposób spędzali dni.

W opiekę nad nią zaangażował się także Dominik. Z jego strony przede wszystkim mogła liczyć na ciepłe jedzenie. Wprawdzie po trzecim dniu miała serdecznie dość rosołu, ale doceniała starania. Na szczęście rosół był przeplatany innymi potrawami. W przeciwnym razie Magdzie groziła głodówka.

Paweł na czas jej najbardziej intensywnego chorowania zamienił się w głos rozsądku. To on wyganiał z jej pokoju Roberta i Marcina, gdy za bardzo się zasiedzieli. Właściwie chłopak nadzorował całą opiekę nad Magdą lepiej niż zrobiliby to jej rodzice. I to on izolował ją przed wiedzą na temat tego, co działo się w szkole.

Maćkowi i Krzyśkowi nie brakowało posłuchu. Jednak nawet to okazało się niewystarczające. Dlatego Magda była nieco zaskoczona, gdy wróciła do szkoły w połowie tygodnia. Zaskoczona tym bardziej, że niemal od razu dotarły do niej plotki o starciu po szkole. Maciek miał walczyć z jednym z uczniów.

- Wytłumaczysz mi co się tutaj dzieje? - zapytała Martę na jednej z dłuższym przerw.

- Miałam ci powiedzieć wcześniej, ale...

 - Moi bracia ci zabronili, tak? - zapytała domyślnie dziewczyna.

- No właściwie...

- Nie wiem skąd im się to wzięło.

- Martwili się. Szczególnie Paweł bardzo przejął się tym, że cię porwali.

Marta była wtajemniczona w całą sytuację. I na szczęście zachowała ją dla siebie.

- Teraz już i tak wiem. Tylko nie bardzo rozumiem...

- Nie ma Dawida. Niektórzy uznali, że to dobry moment, żeby powalczyć o zostanie nowym kapitanem szkoły. Wydaje im się, że Maciek i Krzysiek są słabi bez Dawida.

- A są?

- Nie. Nawet Krzysiek, chociaż na to nie wygląda, potrafi walczyć. Ale brakuje im charyzmy Dawida. Dlatego dostają wyzwanie za wyzwaniem. I chyba już są tym zmęczeni. Walczą na zmianę. Czasem mają nawet trzy starcia, jedno po drugim.

- To niesprawiedliwe.

- Ale tak jest - Marta wzruszyła ramionami. - Kapitan zawsze musi by gotowy. Nie może okazać słabości. Dotyczy to również tych, którymi się otacza.

- Myślisz, że mogą przegrać?

- Nie wiem - dziewczyna westchnęła ciężko. - Chciałabym wierzyć, że to niemożliwe, ale... Są zmęczeni i wyraźnie coś zaprząta ich myśli. Nietrudno o nieuwagę. Jeśli przegrają, twoja niewola się skończy. Zakłady nie przechodzą na nowego kapitana.

- Tak. Tak sądzę - odparła Magda z nieprzytomnym wyrazem twarzy. Uciekła gdzieś myślami. Błądziła nimi daleko jeszcze po rozpoczęciu się lekcji, zanim matematyka nie sprowadziła ją na tory wzorów i obliczeń. Jednak dziewczyna miała własne kalkulacje do wykonania. Kalkulacje, które po szkole zaprowadziły ją wraz z braćmi i Martą na boisko.

Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)Where stories live. Discover now